3.

1.2K 60 4
                                    

   Rose kręciła się niespokojnie na swoim fotelu. Po tym co zdarzyło się na przyjęciu u Williama Taylora, patrzyła na innych inaczej. Szczególnie na otaczające ją kobiety. Obserwowała jak chodzą przy stole, sprzątając puste talerze, napełniając kieliszki, lub poprawiając zbędne eksponaty hrabiego Mallory'ego. Rose wlepiła w końcu wzrok w swój talerz, starając się skupić tylko na nim, ale nie potrafiła. Ojciec cały czas wypytywał ją o narzeczonego.

   -Mówił coś?- zapytał.-Może coś o przekazaniu ci części swojego majtku?
   -Niestety nie- dziewczyna odpowiadała oschle. Nerwowo poprawiała sukienkę, gdy ciemnowłosa służąca zabierała jej pusty półmisek. Minęło kilka dni od balu, a z każdą chwilą Rose coraz bardziej pragnęła kontaktu fizycznego z jedną z tych pięknych, delikatnych dziewcząt. Większość była dokładnie w jej wieku, kilka młodszych, kilka starszych.
   -Dziękuję, nie jestem już głodna- wstała gwałtownie od stołu i opuściła pomieszczenie. Szybkimi krokami skierowała się do swojej sypialni. Było późne, jesienne popołudnie. Powoli zaczynało się ściemniać.

   Rose cały czas miała w głowie słowa Johanny. Mówiła jej, że kobieta ma dużo więcej do zaoferowania, ale czasem potrzebny jest mężczyzna. Ona, jednego dnia doświadczyła momentu uniesienia zarówno z kobietą, jak i mężczyzną. Bez wątpienia mogła powiedzieć, że z Johanną czuła się lepiej, a teraz czuła się dużo bardziej zdecydowana.

   Nie wytrzymywała już. Ledwo co straciła dziewictwo, ale już chciała więcej. Wpadła do swojej pustej sypialni. Zatrzasnęła za sobą drzwi i opadła na wielkie łoże. Przez otwarte drzwi balkonowe wpadał chłodny wiatr i ciepłe promienie zachodzącego słońca. Rose zrzuciła z siebie ciężką suknię i rozpuściła włosy. Nie było tu nikogo, kto zagwarantowałby jej błogość, więc jedynym rozwiązaniem było zrobienie tego samodzielnie. Upewniając się, że zamknęła drzwi na klucz, zdjęła niepotrzebną bieliznę. Chciała poczuć dotyk w swoim najbardziej intymnym miejscu. Uznała, że nie ma czasu do stracenia, już niedługo miał odbyć się ślub, na którym w obliczu Boga miała przysiąc wierność mężowi, a póki jej grzechy nie miały tak wielkiej wagi, mogła wykorzystać ten czas. 

   Wiedziała, że nic jej nie ogranicza. Początkowo niespokojna przez odgłosy dochodzące zza drzwi delikatnie robiła to czego potrzebowała, by nie doprowadzić się do potrzeby wydania dźwięku. Gdy kroki na korytarzu ucichły, zagryzając wargę zrobiła to gwałtowniej, po czym jęknąwszy, szybko splotła dłonie za swoimi plecami, by nie pozwolić sobie na więcej. Pragnęła kogoś innego. Otworzyła drzwi swojej sypialni i wyjrzała na korytarz. Na jego końcu zauważyła tę ciemnowłosą służącą, która obsługiwała ją przy obiedzie.

   -Pozwól tu proszę!- zawołała ją Rose. Dziewczyna odwróciła się. Przez uchylone drzwi widziała tylko głowę swojej pani, która szybko zniknęła w sypialni. Brunetka weszła do pomieszczenia jeszcze niczego nieświadoma. Rose zamknęła za nią drzwi. Dziewczyna sfrustrowana patrzyła na stojącą przed nią zupełnie nagą córkę hrabiego.
   -Czy potrzebuje panienka pomocy?- odezwała się w końcu.
   -Owszem- Rose zbliżyła się do niej.
   -Więc co mam zrobić?- brunetka przełknęła ślinę.
   -Pieprzyć się ze mną- Rose sama nie wierzyła, że takie słowa przeszłyby jej przez gardło. Teraz jednak potrzebowała tego tak bardzo, że wszystko było jej obojętne.
   -Słucham?
   -Chcę tego, masz to zrobić!- ton panny Mallory stał się stanowczy. Zaraz podeszła do służącej i zaczęła rozpinać jej sukienkę.-Jak masz na imię?
   -Bella- odpowiedziała służąca.
   -Ile masz lat?- Rose zsunęła z Belli sukienkę, pozostawiając ją w samej bieliźnie. Strój służących był uboższy niż jej.
   -15- Bella reagowała podobnie jak Rose, kiedy Johanna sterowała jej ręką w sypialni Williama Taylora. Lekko wzdychała, gdy Rose Mallory jej dotykała.
   -Jesteś dziewicą?- nadal zadawała pytania.
   -Tak- Bella teraz chyba bardziej się wystraszyła. Rose ujęła jej dłonie delikatnie i spojrzała w oczy.
   -Nie bój się, wiem co robię- powiedziała uśmiechnięta.- Ja nie sprawię ci bólu. Wyjdziesz stąd jako dziewica, ja tylko pokażę ci parę rzeczy...
   -Czy powinnyśmy...
   -Ćśśśśś- Rose położyła palec na ustach Belli. Zjechała nim po jej ustach, szyi, ramionach, aż dotarła do pleców. Pozbyła się bielizny służącej, która nie protestowała.-Jak się czujesz?
   -Ja nie umiem, nie chcę panny rozczarować- jąkała się Bella.
   -Mów mi Rose. Czyli przyznajesz, że chcesz to zrobić, ale nie wiesz jak?

   Bella zarumieniła się i pokiwała głową.

   -Nauczę cię- szepnęła Rose, prowadząc Bellę za rękę do łóżka. Usiadły na jego skraju, a szatynka zjechała dłonią po plecach służącej, po jej biodrze.Dziewczyna siedziała spokojnie, ciekawa, co będzie dalej. Rose zaczęła robić jej to samo, co przed chwilą zrobiła sobie. Jednocześnie zbliżyła usta do szyi Belli, która jęczała cicho, pieszczona przez Rose. Rozluźniła się. Rose pomyślała, że znalazła osobę, która pragnie tego co ona. Zrobiła to, czego chciała jej partnerka. Bella jęczała coraz głośniej, co doprowadzało Rose do podniecenia. Całowała ją wszędzie. Bella odruchowo zacisnęła swoje dłonie na jej plecach i położyła się na łóżku. Rose weszła na nią, całując ją po ciele.

   -Też chcę spróbować- Bella uniosła się w pozycji leżącej, podpierając się na łokciach.
   -Masz do tego prawo- mruknęła Rose. Bella uśmiechnęła się niepewnie, po czym spróbowała powtórzyć to, co wcześniej zrobiła brunetka. Rose krzyknęła, ale szybko opamiętała się i zasłoniła usta dłonią, by nie spowodować zamieszania. Obydwie trochę wystraszone, a jednocześnie nieziemsko zadowolone, odsunęły się od siebie.

   -Podobało ci się?- zapytała szeptem Rose.
   -Tak- Bella pogładziła dłonią ciało panny Mallory.
   -Pamiętaj, że jestem zawsze do twojej dyspozycji- uśmiechnęła się znacząco Rose.- Ale niech to będzie nasza tajemnica...

Hej!

Jak mi idzie? Bardzo zboczone? Wiem, że takie lubicie :)

DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE VOTE'Y !!!

Pearl GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz