26. ❝Dwie królewny❞

84 32 6
                                    

Rosnące podekscytowanie, które czuła Bunny, przyprawiało ją o ból brzucha. Miała wrażenie, że każda cząsteczka, z jakiej się składała, każdy najmniejszy atom w jej ciele napełniał się prawdziwą radością, radością tak wielką, że aż nie potrafiła jej w sobie pomieścić. Siedziała wtedy na krześle, przy toaletce Taeyi, czekając, aż ta skończy wykonywać jej makijaż. Przez cały ten czas nie widziała swojego odbicia w lustrze, ponieważ laleczka zakryła je chustą, doszedłszy do wniosku, że Bunny powinna mieć niespodziankę.

— Musisz mi zaufać, kochanie — powiedziała na samym początku, dobierając odpowiedni do cery studentki podkład. — Będziesz wyglądała tak, że milion dolarów to będzie przy tobie tyle, co nic. Obiecuję, a chyba wiesz, że ja słów na wiatr nie rzucam, co...?

Wykonanie pełnego makijażu zajęło jej ogrom czasu, ale Bunny starała się cierpliwie wytrzymać i w żadnym wypadku nie poganiać przyjaciółki, która z pewnością znała się na rzeczy i wiedziała dokładnie, co zrobić, by wydobyć z buzi dziewczyny jej absolutne piękno.

Najlepsze w tym wszystkim było to, że z każdym kolejnym kosmetykiem Bunny była coraz bardziej pewna, że w gruncie rzeczy wcale się nie zakrywa, że dopiero teraz będzie mogła zobaczyć prawdziwą siebie. Utwierdzała się w tym przekonaniu, gdy z pomocą Taeyi ubierała satynową sukienkę, czując się tak, jakby w rzeczywistości rozbierała się do naga, zrzucając z siebie elementy, z którymi nie chciała już dłużej się utożsamiać. Wszystko, co zakładała teraz, krzyczało jak najgłośniej jej imię, powtarzając, że była, jest i będzie przepiękną królewną, że tej nocy zalśni intensywniej od gwiazd na niebie i że nie musi się więcej niczego obawiać.

Tym razem Bunny naprawdę w to wierzyła.

Z huczącym w piersi sercem wystawiła dłoń w stronę laleczki, by ta wsunęła pierścionki na jej palce. Potem przymknęła oczy, gdy Taeya postanowiła spryskać lakierem czarną perukę, nie chcąc, aby jakiś niesforny kosmyk opadł na buzię dziewczyny.

— Jeszcze tylko chwila — rzekła z podekscytowaniem laleczka, potrząsając butelką spreju. — Zaraz będziesz mogła spojrzeć w lustro. O masakra, ależ jestem podekscytowana!

Studentka miała okazję, by zaczerpnąć głębszy oddech, a potem, chwyciwszy dłoń Taeyi, wyszła z nią na korytarz, na którym znajdowała się ogromna szafa pokryta lustrem ciągnącym się od podłogi aż po wysoki sufit. Wzrok Bunny natychmiast poszybował w stronę jej własnej refleksji, a powietrze uleciało z rozdziawionych ust z głośnym, niekontrolowanym świstem.

— O mój Boże — wymamrotała, ściskając mocniej rękę przyjaciółki. Czuła, że zmiękły jej kolana i gdyby nie trzymająca ją laleczka, na pewno runęłaby na pokrytą beżową wykładziną podłogę.

Wyglądała przepięknie — dokładnie tak, jak zawsze chciała wyglądać. Choć lustrzane odbicie pokazywało jej coś zupełnie innego niż wszystkie poprzednie zwierciadła, nigdy przedtem nie czuła się tak pewna, że spogląda na samą siebie. Nie miała co do tego żadnych wątpliwości, nikt nie musiał przekonywać jej, że to właśnie ona. Widziała Bunny — cudowną, dwudziestoczteroletnią Amerykankę tajwańskiego pochodzenia, która wiele lat temu zgubiła nadzieję i odnalazła ją w lśniącym uśmiechu Van Taeyi.

Przeniosła wzrok na swoje szpilki — te same, które dostała od laleczki w prezencie, czarne, zakończone ostrym czubkiem i ozdobione podeszwą w kolorze intensywnej czerwieni. Na smukłych nogach miała beżowe, błyszczące rajstopy, a tuż nad kolanem zaczynała się jej satynowa sukienka. Otulała jej uda, zaokrąglając optycznie biodra, które w gruncie rzeczy nie potrzebowały pomocy żadnej gąbki. W talii była ściągnięta szerokim pasem, który, tak jak i reszta kreacji, był w krwistoczerwonym kolorze. Sukienka nie posiadała dekoltu, ale Taeya ozdobiła go mimo wszystko piękną, srebrną kolią, pasującą do kolczyków kółek, które faktycznie po wpięciu ich w uszy okazały się zadziwiająco lekkie jak na tak duży rozmiar. Makijaż w stylu glamour, który wybrała dla niej laleczka, podkreślał przede wszystkim duże, ciemne oczy Bunny — na wewnętrznych kącikach gościły lśniące, foliowe cienie, a te zewnętrzne zostały przydymione czernią, która znalazła się również na dolnych powiekach, roztarte precyzyjnie na zewnątrz, tak, by nie stworzyć przypadkiem sinej plamy. Do naturalnie długich rzęs dziewczyny Taeya przykleiła również po pasku swojego ulubionego modelu Eyelure w stylu Jean Shrimpton, a na te dolne nałożyła dwie warstwy grubego, wodoodpornego tuszu. Po jedynie drobnym wyregulowaniu brwi podkreśliła je ciemną pomadą, a na usta nałożyła matową szminkę w kolorze dorodnych czereśni. Później stwierdziła jednak, że dołoży na nie błyszczyk, by wargi Bunny lśniły tak mocno, jak cała reszta.

DRAG 'N' ROLLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz