004. Honey Wheel's kiss...

198 18 14
                                    

~~~

Piątkowy wieczór przyszedł szybciej niż chciała i się spodziewała, cały tydzień zastanawiała się jak wykręcić się od spotkania z Billy'm, ale okazało się to nie możliwe. Trzy razy przypomniał jej o tym przy wszystkich i przez co miała ochotę go udusić. Trzy godziny szykowała się by wyglądać dobrze, ale nie tak jakby jej zależało na tym spotkaniu. Co chwila coś jej nie pasowało w tym co miała na sobie, za brzydkie, zbyt wyzywające, odkrywające za dużo, albo zbyt imprezowa! Wściekła kopnęła w lustro siadając w samym staniku i majtkach na dywanie, wokół walała się cała jej szafa i buty jakie miała ze sobą, napiła się coli z puszki i podskoczyła kiedy usłyszała cichy śmiech za plecami. Uderzyła głową w łóżko i jęknęła boleśnie, masując bolące miejsce podniosła się z dywanu i spojrzała w stronę okna, które teraz było otwarte. 

Billy dziwnie ekscytował się tym, że znowu miał być kilka godzin w obecności Crystal, która naprawdę wpadła mu w oku głownie tym, że nie chciała go i pluła mu jadem w oczy jednocześnie ratowała mu skórę i nawet odwiozła go pijanego do domu. Jej sprzeczność i sposób w jaki na niego patrzała kręcił go niemiłosiernie i miał plan, chciał jej, ale ten plan niósł ryzyko... Crystal nie była łatwa i umiała go ograć jak dziecko. Nie przeszkadzało jednak mu to by podjechać pod jej dom, otworzyć jej okno i wejść niczym do siebie siadając na parapecie. Widok jej ciała siłą rzeczy skupił jego wzrok na centralnych punktach, nie wierzył w swoje szczęście i jej głupotę, że ukrywała przed światem to wszystko. 

- Morrinson, czemu ukrywasz tak piękny tyłek... - zapytał odpalając papierosa, uparcie patrząc na jej nogi i kierując wzrok do góry, zawiesił się na jej cyckach i gwizdnął- Nie zakładaj tego cholernego swetra! 

Crystal była w takim szoku, że nie mogła nawet wydusić słowa, chwyciła sweter i zakryła się nim. Zmierzyła wzrokiem jego osobę kompletnie oburzona tym jak ją obserwował, krępowało ją jak pożerał ją wzrokiem. Chwyciła jeansy leżące na kanapie i wciągnęła je na biodra zakrywając mu połowę widoku i już chciała zakładać swój ukochany, wełniany sweter, ale Billy wstał gwałtownie i wyrwał jej go z rąk.

- Wypierdalaj! Miałeś być o 18! Jest za 15... wynoś się z mojego pokoju i oddaj mi to! Nie jesteś moim starym byś mi mówił mi co mam założyć!- wyrwała mu przedmiot z ręki i zmierzyła go wzrokiem wściekła, Billy dmuchnął jej dymem w twarz i zaśmiał się - I czego cieszysz ten ryj?!

- Bo coś ci wypadło, Kopciuszku!- powiedział przygryzając wargę, patrząc na jej biust, wyciągnął rękę by poprawić jej ramiączko, ale ona trzepnęła go w dłoń- Czekam w aucie, ogarnij koleżanki i ruszaj cztery litery... 

Brunetka stała na środku pokoju patrząc jak Billy wychodzi i trzaska drzwiami Camaro, spojrzała w lustro i walnęła się w czoło widząc o czym mówił Billy. Jej twarz była czerwona jak karoseria samochodu, założyła obcięty T-shirt z Dio uprzednio poprawiając ''koleżanki" w staniku tak by nic już więcej nie ujrzało światła dziennego. Nie mogła mieć szminki na zębach, albo plamy na bluzce! Nie! Jej cycki musiał widzieć największy erotoman na dzielnicy!

- Ani słowa buraku!- warknęła wsiadając do samochodu, zaraz po otwarciu drzwi dopadł ją zapach papierosów, jego perfum i gumy do żucia.

- Bądź milsza, bo koleżanki ci się obrażą!- zażartował, wyrzucając papierosa przez okno i odpalił silnik, włączając ogłuszającą muzykę, którą Crystal odrazu skręciła do ludzkich tonów.

- Zamilcz... i nie jedź jak debil- powiedziała, a on złośliwie przyśpieszył jadąc zygzakiem po jezdni, złapała jego rękę, która leżała na kierownicy chcąc opanować sytuacje - Billy, mówię serio... nie rób tak!

Marlboro Gold|| Billy HargroveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz