Minął tydzień, praktycznie przez ten cały tydzień nie gadaliśmy z Lokim ze sobą. Unikaliśmy się. Chłopak przez praktycznie cały tydzień nie wychodził z pokoju. Nie przeszkadzało mi to.
Zeszłam do salonu i to co ujrzałam uszczęśliwiło mnie.
Zobaczyłam swojego ojca i matkę.
Nie widziałam ich przez miesiąc, martwiłam się jak nie wiem.
Odrazu rzuciłam im się na szyję.
Przez 5 min nie chciałam ich puścić.
-Dobra Emi, puść nas bo nas udusisz - powiedziała do mnie mama. Odsunęłam się od nich.Przez 2h siedziałam z rodzicami. Nie odstępowałam ich na krok. Siedzieliśmy sobie wszyscy razem na kanapie, tata czytał książkę a ja gadałam z mamą. W tym momencie do salonu wszedł Loki. Zaskoczyło mnie to bo przez tydzień nie wychodził z pokoju.
Tata spiorunował go wzrokiem, a ten się tylko uśmiechnął. Popatrzył na mnie i poszedł do kuchni coś sobie zrobić do jedzenia. Po chwili poszłam do niego, tak żeby tata nie wyobrażał sobie czegoś.
Zobaczyłam Lokiego stojącego nad miską z zupką chińską. Stanęłam obok niego. Wyciągnęłam z szafki szklankę, nasypałam sobie kawy i czekałam obok Lokiego, aż się woda zagotuje. Staliśmy w ciszy. W głowie miałam gonitwę myśli, nie mogłam ich poukładać.
Nagle z rozmyślań wyrwał mnie głos Lokiego.
- W porządku? Cały czas myślisz. Dzieje się coś? Chcesz pogadać? - zadawał te pytania z troską w głosie. Popatrzyłam pierw mu mu oczy, a później na usta. Uśmiechnęłam się lekko. Gdy lekko się zarumieniłam odwróciłam się w stronę kubka, a loki w stronę miski.
-Wszystko w porządku. Poprostu za dużo myślę
-Zgadzam się - czasem zapominam ze umie on czytać w myślach. Próbowałam odpędzić myśl o jego ustach i tym pocałunku z przed tygodnia, ale coś mi nie wychodziło.
-Wiesz, jak chce mogę po powtórzyć - popatrzyłam szybko na niego. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
-NIE. - krzyknęłam i momentalnie zatkałam usta ręką - nie tutaj. - powiedziałam trochę ciszej. Chłopak się uśmiechnął, a ja się zawstydziłam. Gdy woda się zagotowała zalałam sobie kawę. Zabrałam kubek do pokoju, położyłam na szafce nocnej, chwyciłam za książkę i zaczęłam czytać.
Popijałam w tym czasie kawę. Po 3h, ktoś wbił mi do pokoju bez pukania. Odłożyłam książkę i już chciałam na tą osobę na krzyczeć ale zobaczyłam Lokiego. Czego on chciał? Nie wiem, ale pewnie się dowiem.
Zamknął drzwi na klucz i do mnie podszedł. Po co na klucz on te drzwi zamyka?
-Słucham. Po co Pan do mnie przyszedł - zapytałam spokojnie z uśmiechem. Usiadł obok mnie lekko zestresowany.
-Wiesz... Ja...
-Wal prosto z mostu, a nie się jąkasz. - przełknął nerwowo ślinę
-Zakochałem się w tobie - unioslam lekko brwi ze zdziwienia. Dopiero po tygodniu do niego doszło że mnie kocha?
-Pff - znów chwyciłam książkę - myślałam że coś ważnego - zatkalo go to.
-Ale... To jest ważne. - zaczął bawić się palcami - Gadałam z Tonym... Powiedziałem mu o tym - Co? Powiedział mu? I on jeszcze żyje? TONY MU NIC NIE ZROBIŁ? COO? CO SIĘ STAŁO Z MOIM OJCEM. GDZIE JEST MÓJ TATA?
-Co? - popatrzyłam na niego zdziwiona - i nic ci nie zrobił? Nie wkurzył sie?
-Wkurzył się, ale przyjął to do wiadomości. Powiedział że jak cię zranię to mnie zabije. - wow, nie sądziłam że Loki się otworzy przed moim ojcem po tym jak prawie go zabił. To było bardzo ciekawe.
-No i co w związku z tym? - nie odrywałam wzroku od książki. Uśmiechałam się pod nosem.
-Wiem, że tego chcesz. - co? O czym on gada? KURDE. Ciągle zapominam ze on umie czytać w myślach.
Popatrzyłam na niego zdziwiona
-Nie mam pojęcia o czym ty mówisz - próbowałam powstrzymać się od uśmiechania, ale mi to średnio wychodziło.Nagle wstał i zabrał mi książkę, odłożył ją na biurku. Popatrzyłam na niego lekko zdziwiona. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
Traktowałam go jak przyjaciela, a on się we mnie zakochał...
Stał przede mną, chwycił rękami moją twarz i mnie pocałował. Odsunęłam się gwałtownie od niego.
-Loki ja... - odsunął się
-Nie kochasz mnie... Weź, trzeba było to wcześniej powiedzieć, a nie po tym jak powiedziałem twojemu ojcu. - wyszedł z pokoju....
Zrobiło mi się go żal. Kochałam go, ale jako przyjaciela, nie jak... Kochanka.
Poza tym podobał mi się ktoś...Pobiegłam za Lokim, zapukałam do jego drzwi. Nikt nie otwierał, zaczęłam walić w te drzwi.
-LOKI KURWA, OTWÓRZ TE DRZWI. - nagle drzwi się uchyliły, w pokoju Lokiego panował chaos. Porozwalane książki, ciuchy, poduszki, po calym pokoju. Przeraził mnie ten widok.
-Loki.. Co tu się stało... - popatrzyłam na niego.
-Nic, po co przyszłaś? Po to aby bardziej mnie dobić?
-Loki, ja chce ci coś powiedzieć. - wepchalam się do jego pokoju. Usiadłam na jego łóżku i kazałam mu uczynić to samo. Gdy już Usiadł zaczęłam gadaninę
-Posłuchaj mnie, nie przerywaj mi, tylko mnie słuchaj - zaczęłam - jesteś dla mnie ważny, ale ja cie nie kocham. To nie tak, że zniszczyłeś tym wyznaniem naszą przyjaźń, wcale jej nie zniszczyłeś. Wręcz przeciwnie. Cieszy mnie to że mi ufasz. - uśmiechnęłam się lekko, a on uczynił to samo
-Ale masz innego, podoba Ci się Bucky - uśmiech zszedł mu z twarzy
-Czy ty możesz chodź raz nie czytać mi w myślach tylko mnie słychać? Błagam. - popatrzyłam na niego lekko zdenerwowana. - Tak, podoba mi się Bucky, ale nie wydaje mi się że on to odwzajemnia... Mam wrażenie że ma kogoś. Znaczy, tak się zachowuje
-Jasne, rozumiem... - przytuliłam go gdy zobaczyłam że łzy zbierają mu się w oczach. On odwzajemnił czyn.Po chwili siedzenia i przytulania się wyszłam z pokoju.
________________________________
To koniec tego rozdziału. Następny pojawi się za nie długo :D