Rozdział VII

106 3 0
                                    

Godzina 17

Wyszłam z biurowca. Pokierowałam się w stronę auta. Zobaczyłam jakąś osobę stojącą przy moim samochodzie. Podeszłam do tej osoby, dopiero gdy się obrucila w moją stronę zrozumiałam kto to. Zatkało mnie. Nie sądziłam, że on będzie w Londynie. Od razu go przytuliłam.
-Jak ja cie dawno nie widziałam. - odsunęłam się
-Ja ciebie również Em. - Ło, nie sądziłam że będzie pamiętał. Chłopak odwzajemnił uśmiech
-Co ty tu w Londynie robisz Leo? - oparłam się o samochód
-Mieszkam, pracuje, utrzymuje rodzinę - ma rodzinę. WoW. Nie widzieliśmy się 5 lat, nie sądziłam że założył już rodzinę.
Ucieszyłam się ze w końcu sobie kogoś znalazł. - a ty?
-Mieszkam i pracuje w tym budynku - pokazałam na budynek z którego przed chwilą wyszłam - tak w ogóle to mówiłeś że utrzymujesz rodzinę, kto jest takim szczęściarzem, że zdobył twoje serce? - zaśmiałam się, a chłopak uczynił to samo.
-Pamiętasz dziewczynę z równoległej klasy z liceum. Taka blondynka, zawsze chodziła z przyjaciółkami. Chyba w 3 klasie została przewodniczącą szkoły.
-Kornelia?
-Strzał w dziesiątkę
-Uuu ciekawie. Jak udało Ci się ją zdobyć? Ona przecież nie interesowała się chłopakami. Ile jesteście już razem?
-Jakoś mi się udało, a jesteśmy już razem około 3 lat
-Ło... To nie tak długo, a już macie dziecko
-Nie do końca
-To znaczy? - nagle dostałam sms od kogoś. Olałam to i wróciłam do rozmowy z Leonem
-Kornela jest w ciąży. Za pół roku na dopiero termin - śmiechnelam się szerzej. Ucieszyło mnie bardzo, że będzie ojcem.
Widziałam w jego oczach radość. Zazdrościłam mu tego że kogoś sobie znalazł.
-Strasznie się cieszę, że cię spotkałam, ale muszę już jechać. - przytuliłam go i wsiadłam do auta. Pomachałam mu i wróciłam do domu.
Weszłam do mieszkania, ściągnęłam Kurtkę i buty. Poszłam do pokoju. Zobaczyłam kto do mnie pisał. Był to....

Loki. Mimowolnie sie uśmiechnęłam. Zobaczyłam co mi napisał:

"Cześć, wiem że długo nie rozmawialiśmy, poprostu nie chciałem ci przeszkadzać, od twoich rodziców dowiedziałem się, że jesteś bardzo zajęta. Cieszę się że zaczęłaś żyć od nowa, znalazłaś pracę i ci się dobrze wiedzie.
Jeśli znalazłaś sobie chłopaka to się cieszę, życzę wam szczęścia.
Wiedz że u mnie wszystko dobrze.
Życie leci powolutku, po staremu.
Dobra, nie będę Ci już przeszkadzał, bo pewnie jesteś zajęta. Trzymaj się.
Odwiedź nas jeszcze kiedyś

Twój Loki"

Uśmiechnęłam się szeroko. Położyłam telefon na szafce i poszłam się umyć. Po 20 minutach wyszłam i poszłam się ubrać. Ubrałam jakieś szerokie spodnie i zwykłą czarną koszulke. Usiadłam na łóżku i zaczęłam przeglądać Instagrama.
Z

obaczyłam że Loki wstawił kilka zdjęć. Obejrzałam je wszystkie. Na niektórych z nich widziałam ból w jego oczach... Zrobiło mi się smutno.
Napisałam mu kilka komentarzy, a ten praktycznie od razu je polubił. Czyli był aktywny. Napisałam do niego
-Cześć - brak odpowiedzi. Odłożyłam telefon, może jednak nie chce ze na gadać...

Minęło parę godzin a Loki dalej nie odpisał. Trochę było mi smutno z tego powodu, ale nie chciałam mu spamic. Może jest zajęty, albo coś. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Zjadłam je i wróciłam do pokoju.
Wyciągnęłam walizkę z szafy i zaczęłam się pakować

__________________________________
Koniec tego rozdziału. Następne pojawią się za niedługo

Love Is Nothing ~ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz