Erwin obudził się o godzinie 8 rano następnego dnia. Wstał z łóżka, po czym skierował się do kuchni w celu zaparzenia ciepłej kawy. Siwowłosy zastanawiał się jak zorganizować dzisiejszy wieczór z szatynem tak, aby policjant go dobrze wspominał. Kiedy expres przygotowywał kawę, Erwin zadzwonił do Nicollo. Białowłosy odebrał po 2 sygnałach.
- No co tam? - odezwał się model.
- Carbo, mam sprawę... Muszę zorganizować małe, skromne spotkanie z pewnym mężczyzną w moim domu. Nie wiem kompletnie jak się za to zabrać... Może masz jakiś pomysł? - zapytał siwowłosy.
- Chodzi Ci o randkę? - dopytał Nicollo.
- CO? NIE! Znaczy to jest czysto biznesowo, zarówno ja i on będziemy mieć z tego spotkania korzyści. - powiedział szybko Erwin, zdając sobie po chwili sprawę z dwuznacznego znaczenia jego słów.
- Kurwa, Erwin. Nie wiedziałem, że aż tak Ci zależy. - Erwin usłyszał głośny śmiech przyjaciela.
- Ale ty jesteś głupi. Jakim cudem przyjęli Cię do tej agencji? A no tak, tam liczy się tylko wygląd, bo inteligencją to ty nie grzeszysz. - stwierdził złośliwie Erwin.
- Do pozowania przed aparatem nie trzeba być mądrym. - odparł białowłosy.
- Taa, mniejsza o to. Pomożesz? - zapytał miliarder.
- Tak Erwinku, pomogę Ci zorganizować randkę. - Erwin tylko przewrócił oczami na słowa przyjaciela.
- Przyjedź po mnie za 10 minut, to ogarniemy jedzenie. - powiedział Knuckles.
- Lepiej zamów coś w restauracji, bo jak ty coś ugotujesz to możecie iść od razu do szpitala. - zaśmiał się białowłosy.
- NO, NIE! Co ty mówisz? Ostatnio jak zrobiłem pizzę to Ci smakowała. - stwierdził Erwin.
- Lekko spalona, ale była jadalna. - odparł Carbonara.
- Ty chuju. - zaśmiał się Erwin.
~Godzina 9:00, Komenda Mission Row~
Gregory zaczynał pracę trochę później niż zazwyczaj, dlatego miał czas na dokładne przygotowanie swojej osoby do służby. Kiedy wchodził do swojego biura, zobaczył Hanka spoglądającego na swój komputer. Over przywitał się z szatynem, po czym ponownie skierował swój wzrok w ekran. Montanha po chwili uczynił to samo co swój przyjaciel.
- Nadal czekamy na weryfikację tożsamości? - zapytał Gregory.
- Nie, tożsamość tych mężczyzn już jest sprawdzona. - odpowiedział spokojnie Over.
- Co? Dlaczego ja się dowiaduje dopiero teraz? - Gregory uniósł jedną brew ku górze.
- Jesteśmy partnerami, po prostu wolałem na Ciebie poczekać - tłumaczył Hank.
- Oh, ok. Miło. - stwierdził Montanha.
- To idziemy? - spytał Over.
- Gdzie? - spytał Montaha.
- Nie no, trzymajcie mnie. - po tych słowach Hank uderzył się ręką w czoło.
- A! No tak, tak... tożsamość. Idziemy. - powiedział szybko Montanha, jednocześnie się śmiejąc.
Policjanci udali się do biura informatyków policyjnych, po drodze zahaczając o policyjną kawiarenkę. Kiedy detektywi wypili swoje kawy, weszli do biura informatyka.
- Cześć Karim, my w sprawie tych nagrań co Ci Hank podesłał. - powiedział Montanha.
Policyjny informatyk zmierzył Gregorego pełnym obojętności spojrzeniem, po czym podszedł do szafki z dokumentami. Wyjął z niej 2 kartki, z ustaloną tożsamością owych mężczyzn z nagrania. Podał je Montanhie po czym wrócił do komputera. Gregory miał wrażenie, że informatyk go nie lubi ale Montanha nie wiedział dlaczego i szczerze mówiąc nie obchodziło go to. Hank wyczuwając niezręczną atmosferę pomiędzy współpracownikami postanowił zakończyć ciszę.
CZYTASZ
Pętla Nieskończoności | MORWIN
FanfictionW sobotnią noc w Los Santos zostaje brutalnie zamordowana narzeczona miliardera. Gregory Montanha zaczyna śledztwo w sprawie kolejnej ofiary mordercy.