~6~

311 24 7
                                    

~Godzina 14:45, Vinewood Hills~

Siwowłosy siedział na sofie, popijając kawę oraz oglądając codzienne wiadomości. Mały uśmiech pojawił się na ustach miliardera kiedy na ekranie zobaczył swojego "ulubionego" dziennikarza Jacka Pismacka. Od razu przypomniał sobie kiedy to redaktor zaczepił go w kasynie w ten nieszczęsny dzień. Kiedy Erwin słuchał, co takiego ciekawego dzieje się w mieście, jego telefon zaczął dzwonić. Zobaczywszy nazwę kontaktu, którą już widział wiele razy postanowił odebrać.

- Znowu to samo? - spytał podirytowany siwowłosy.

- Yep. Widzę, że już zdążyłeś się przyzwyczaić. - odparł Capela.

- Ile tym razem? - odpowiedział mu znudzony głos miliardera.

- 30 tysięcy. - powiedział Dante.

- Coraz więcej bierzesz, nie stać Cię na wypłaty czy jak? - zaśmiał się Erwin.

- Haha, śmieszne. Wiesz jaki numer konta, kiedy wpłyną pieniądze to Vasqéz będzie wolny. - poinformował policjant.

- Jasne. Do widzenia. - po tych słowach Erwin rozłączył się oraz wykonał przelew w wysokości 30 tysięcy dolarów na konto LSPD.

Godzinę po wykonanym przelewie, telefon Erwina znów zaczął dzwonić. Siwowłosy spodziewał się, że Vasqéz znów będzie chciał się pochwalić swoimi wybrykami oraz wciskać kit, że to nie prawda.

- Czego? - spytał znudzony Erwin.

- Dzięki za wpłacenie kaucji, ale jestem niewinny. Chce żebyś wiedział. - Knuckles tylko przewrócił oczami na słowa brata.

- Znowu pomylili samochody? A może pomylili Cię z kimś? - Sarkazm to było coś co Erwin wręcz uwielbiał stosować.

- Niee... - zaczął Vasqéz.

- Zanim zaczniesz wymyślać kolejną historię potwierdzającą twoją niewinność, pozwól że Ci coś uświadomię. Lepiej słuchaj uważnie, nie będę się powtarzać. Wiem o wyścigach, o tym co robisz i jak zarabiasz. Z tego miejsca chce powiedzieć, że to ostatnia wpłata na to jebane konto. Następnym razem nie daj się złapać jak pizda bo pójdziesz siedzieć. - zdenerwowany kolejną nieudaną próbą oszustwa ze strony Vasqéza, Erwin się rozłączył.


~Godzina 19:15, Departament Sprawiedliwości~

Siwowłosy czekał na szatyna pod departamentem, w międzyczasie zdążył go zaczepić Pismack, David oraz ochrona departamentu. Jedynie z Davidem przyjemnie mu się rozmawiało. Uważał, że Jack jest zbyt dociekliwy, natomiast ochroniarze zbyt nudni aby poświęcał im swoją uwagę. Kiedy Gregory podjechał pod budynek, od razu zauważył siwowłosego opartego o ścianę departamentu. Widać było, że na niego czekał. Montanha podszedł do Erwina, na co ten odpowiedział uśmiechem. 

- Hej. - przywitał się miliarder.

- Chciałbyś się może przejechać w jedno miejsce? - spytał policjant, na co siwowłosy się zgodził.

Podczas drogi, Erwin opowiadał o dzisiejszej sytuacji z Vasqézem. Miliarder był lekko zdziwiony kiedy Montanha uświadomił mu iż brał w tym lekki udział. Gregory zaparkował samochód przed dużymi schodami prowadzącymi do drabiny na dach. Erwin spojrzał pytająco na szatyna, upewniając się, że to prawdziwy cel podróży. Po pokonaniu długiej drabiny, Erwin o mało nie zsunął się z krawędzi dachu. Jakie było zdziwienie miliardera kiedy jego rękę trzymała ta szatyna.

- Uważaj, bo zaraz będziemy jechać do szpitala. - zaśmiał się Montanha. Siwowłosy czuł iż robi mu się gorąco, nie miał pojęcia dlaczego. Pewnie to przez niedoszły wypadek - pomyślał. 

Pętla Nieskończoności | MORWINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz