~12~

250 20 7
                                    

W momencie otrzymania wiadomości od chemika, siwowłosy postanowił dokładnie przypomnieć sobie cały dzień w którym uległ wypadkowi. Przypomniał sobie, że tego dnia lekko pokłócił się z szatynem, czego skutkiem był jego ból głowy. Udał się do szpitala i dostał pudełko z tymi lekami. 

- Erwin, wszystko ok? - zapytał lekko zmartwiony policjant, jednocześnie pstrykając palcami przed twarzą milionera.

- Co? A! Tak, tak... Wszystko git. - odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Nad czym się tak zastanawiasz? - dopytał, na co Knuckles posłał mu zdziwione spojrzenie.

- Nad niczym. Zaraz muszę gdzieś jechać, wrócę za dosłownie 15 minut. - Erwin miał już zacząć kierować się w stronę samochodu, kiedy ręka Gregorego spoczęła na jego nadgarstku.

- Dopiero wróciłeś, gdzie chcesz znowu jechać? - spytał zdezorientowany Montanha.

- Przypomnę, że jesteś tu jako prywatna policyjna ochrona, nie sekretarka. - stwierdził pewnie miliarder.

- Dlatego jadę z tobą. - powiedział szybko szatyn, po czym skierował się w stronę samochodu.

W trakcie jazdy Gregory próbował się dowiedzieć od Erwina jaki jest cel podróży, ale ten skutecznie go zbył puszczając w radiu głośną muzykę. Po 5 minutach znaleźli się pod szpitalem, co lekko zdziwiło Montanhę.

- Źle się czujesz? 

- Nie, mam tu jeden interes do załatwienia. - odpowiedział szybko siwowłosy, jednocześnie pisząc do Laboranta, aby ten wysłał mu zdjęcie pudełka z tabletkami.

- Yhm. - mruknął cicho policjant.

- Zostaniesz w pojeździe. - powiedział, zauważając wiadomość od Quinna. 

Siwowłosy wyszedł z samochodu i szybkim krokiem udał się do budynku szpitala. Gregory od razu chwycił za klamkę, ale drzwi samochodu pozostały w miejscu. Policjant spojrzał gniewnym wzrokiem na miliardera, ale kiedy dostrzegł jego chytry uśmiech, negatywne emocje momentalnie zniknęły. Erwin wchodząc do szpitala założył ciemne okulary oraz czarną czapkę z daszkiem. Kamień spadł mu z serca, kiedy zauważył, że na recepcji siedzi inna pielęgniarka, a nie ta z którą miał dość nie miłą konfrontację. 

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała z uśmiechem.

- Dzień dobry, Gregory Montanha, Wydział Zabójstw LS. Mam parę pytań. - mówił, jednocześnie pokazując odznakę szatyna, którą zwinnie udało mu się zabrać gdy Gregory był zajęty słuchaniem muzyki.

- Oh, policja? Coś się stało? - spytała przejęta.

- Czy szpital jest w posiadaniu takich leków? - zadał pytanie, pokazując zdjęcie pudełka przesłanego przez Laboranta.

- Tak, ale wydaje je tylko jeden lekarz. Są dawane na receptę, dla pacjentów z dużymi problemami z uspokojeniem się. - powiedziała spokojnie.

- Może je zażyć osoba która cierpi na ból głowy? - dopytał, chowając telefon do kieszeni.

- Teoretycznie może, ale one nie pomogą. - rzekła pielęgniarka.

- Mógłbym zobaczyć ten lek, w celu dokładniejszej identyfikacji? - zapytał, z nadzieją, że pielęgniarka nie będzie podejrzewać lekkiego oszustwa ze strony Erwina.

- Jasne, zapraszam. - odpowiedziała z uśmiechem oraz zaprosiła Erwina do prywatnego pokoju lekarzy. 

Wchodząc za kobietą do pomieszczenia, zauważył na blacie rozłożone pudełka z lekami. Chwilę im się przyglądał, przez co zauważył, że są one na bóle głowy. Odwrócił się w stronę pielęgniarki, widząc, że otwiera szafkę podpisaną Dr. Albert Speedo. Korzystając z okazji, że widział wnętrze szafki, zauważył większą ilość leku ze zdjęcia. Skierował wzrok w stronę leków na ból głowy, w celu rozwiania jego wątpliwości. Z zamyślenia wyrwała go pielęgniarka podająca pudełko leków uspakajających. Zmarszczył brwi, spoglądając raz na pudełko trzymane w ręku, a raz na leki leżące na blacie. 

Pętla Nieskończoności | MORWINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz