Prolog

1.4K 92 8
                                    

Przez całe życie Lilith Druella Senderson  wiedziała o dziwnych i osobliwych rzeczach w końcu sama była jedną z nich. Była bowiem czarownicą wywodzącą się z dwóch potężnych i wypełnionych magią rodzin. Lilith wychowywała się w domu w którym księgi z zaklęciami czytano równie często jak książki z bajkami na dobranoc. Prace domowe były wykonywane za pomocą zaklęć i innych magicznych artefaktów. Urodziła się jako jedyna córka wspaniałej czarownicy i potężnego czarnoksiężnika Druelli i Cygnusa Sendersonów. 

Więc kiedy ta wspaniała i kochająca się para zginęła w tragicznym wypadku samochodowym kiedy pijany kierowca skasował ich samochód. Dla Lilith był to prawdziwy cios kiedy uświadomiła sobie że czary nie przywrócą jej rodziców do życia. -  Przynajmniej umarli w swoich ramionach - pomyślała Lilith stojąc przed dwiema czarnymi trumnami. Jej rodzice byli razem w przeciwieństwie do Lilith która została całkiem sama. 

Kiedy słone łzy spływały jej po policzkach, oczy Lilith podniosły się z trumien rodziców i napotkała spojrzenie pewnego chłopca którego nie poznawała. Stał obok swojego ojca którego rozpoznawała z gazet jako światowego sławy jasnowidza.  Uparcie wpatrywała  się w stojącego obok niego chłopca. Był pulchnym i niskim chłopcem. Gdy tylko spojrzał na nią chłopiec posłał jej  mały pocieszającym  uśmiech. Z trudem skinęła mu w podzięce głową z delikatnym uśmiechem. Nagle  Lilith poczuła obok siebie czyjąś obecność i zwróciła wzrok na swojego najlepszego i jedynego przyjaciela - Wednesday Addams. Ulga zalała jej ciało w takich chwilach  najbardziej potrzebowała swojej przyjaciółki. 

  Wednesday była zawsze ponura ale dzisiaj była o wiele bardziej ponura. Jak zwykle była ubrana w jej ulubiony kolor - czarny. Lilith nigdy nie widziała Wednesday w czymś innym niż czarny. Czarnowłosa uparcie twierdziła że jest uczulona na pozostałe kolory. Ten który jej nie znał choć raz by na nią spojrzał miał by wątpliwości czy wszystko z nią w porządku w powodu jej bladej cery. Ale pomimo jej słabego entuzjazmu dla czego kol wiek poza bólem, śmiercią i zniszczeniem z całego swojego czarnego i zimnego serca próbowała pocieszyć swoją najlepszą przyjaciółkę.

- Emocje to słabość Lilith - Wednesday powiedziała jej łagodnym głosem. - Nie ma sensu wylewać morza łez to nie zwróci im życia.  -  Oddech Lilith uwięził się w gardle ze łzami w oczach spojrzała na swoją najlepszą przyjaciółkę i z wielkim trudem skinęła potwierdzająco głową. Jej serce cierpiało z bólu gdy z wielkim trudem chowała swoich ukochanych rodziców. 

-Wednesday, Lilith - zza dziewcząt rozległ się miękki i matczyny głos. Lilith z łatwością rozpoznała ten głos. Należał do Mortici Addams matki Wednesday i jej matki chrzestnej. - Czas już iść moje drogie. - Morticia delikatnie położyła rękę na ramieniu córki chrzestnej. - Mamy przygotowane łóżko w pokoju Wednesday. Mam nadzieje że szybko polubisz swój nowy dom, prawda mon amour - Morticia spojrzała na swojego męża Gomeza. 

- Oczywiście ma reine - zapewnił ją jej ojciec chrzestny patrząc na swoją żoną z błyskiem w oczach które Lilith dobrze znała. To było spojrzenie pełne miłości. Kiedy jej rodzice żyli cały czas wpatrywali się w siebie pełnym miłości i uwielbienia spojrzeniem. Jej ojciec chrzestny spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem gdy Pugsley i Wednesday stali obok swojej matki i Lurcha. Otworzył ramiona i uśmiechem powiedział- Witamy w rodzinie Addamsów Lilith. 


Lilith ( Xavier Thorpe )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz