Czerwony Kapturek

108 12 34
                                    

Hejka!

Opowiadanie Czerwony kapturek to renarracja baśni o tym tytule, jednak osadzona we współczesnym świecie, a tytułowy Czerwony Kapturek jest chłopcem.

Miłego czytania!

***

- Tylko proszę, bądź ostrożny. Idź prosto do babci, znasz drogę. Nie idź żadnymi skrótami, nie rozmawiaj z obcymi. A jak już będziesz u babci to powiedz jej, aby do mnie zadzwoniła albo napisała SMS-a, że już jesteś - mówiła spokojnie kobieta pomagając chłopcu zapiąć czerwony płaszczyk. - Pamiętaj też, że w torbie jest słoiczek z miodem. Uważaj aby go nie zbić.

- Dobrze mamo, będę pamiętał, jestem już dużym i odpowiedzialnym chłopcem. Wykonam swoje zadanie jak należy. - Chłopiec mówił dumnym głosem, prostując się przy tym niczym superbohater. Czuł się niezwykle podekscytowany, a również doceniony przez rodzicielkę, która oddelegowała go do tak poważnego zadania jak zaniesienie chorej babci leków, miodu i kilku innych rzeczy, o które starsza kobieta poprosiła. Chciał też udowodnić mamie, że jest na tyle dużym chłopcem, że bez problemu poradzi sobie z tym zadaniem.

- Wiem, wiem - westchnęła kobieta, po czym otworzyła drzwi mieszkania. - Idź już, babcia na Ciebie czeka.

Chłopiec szybko wyszedł na klatkę, pomachał jeszcze mamie na pożegnanie po czym szybkim krokiem ruszył w stronę schodów, uważając przy tym, aby torba, którą miał na ramieniu nie uderzyła o ścianę. Gdy wyszedł z budynku pewnym krokiem ruszył w dobrze mu znanym kierunku.

Babcia mieszkała parę ulic dalej, może z dwadzieścia minut drogi od ich domu. Gdyby iść skrótami mogłoby to zająć nawet mniej czasu. Jednak chłopiec pamiętał ostrzeżenie mamy i postanowił iść tą dłuższą, ale też znacznie bezpieczniejszą drogą. Gdyby zdecydował się pójść jakimś skrótem, mógłby spotkać, któregoś z nieprzyjemnych panów, którzy zawsze mamrotali coś pod nosem, chodzili w brudnych ubraniach, wyglądali jakby zaraz mieli się przewrócić, a w dodatku zawsze od nich brzydko pachniało. Chłopiec na samo wspomnienie aż zmarszczył nos z niezadowoleniem. Raczej wolałby uniknąć takiego spotkania, dłuższa droga nagle wydała mu się dużo atrakcyjniejsza.

Chłopiec szedł spokojnym krokiem, nie rozglądając się nawet zbytnio na boki, nie chciał przecież sprawić zawodu swojej mamie. Gdy przechodził przez jezdnię zawsze czekał, aż samochody się zatrzymają i sprawdzał czy nic nie jedzie, zanim zdecydował się przejść na drugą stronę ulicy. Wyobrażał już sobie jak dumne będą z niego mama i babcia, gdy już wykona powierzone mu zadanie.

Jednak gdy miał już połowę drogi za sobą, zaczął zwalniać kroku, zaczynało mu się już nudzić, a torba coraz bardziej mu przeszkadzała. Nucąc pod nosem jakąś piosenkę, której nauczył się na zajęciach z rytmiki, zaczął rozglądać się na wszystkie strony. Pamiętał, że gdzieś na tej ulicy znajdował się sklep z klockami LEGO, gdzie na wystawie zawsze stały jakieś wymyślne budowle. Postanowił, że jak już dojdzie do tego sklepu, to zatrzyma się na chwilę, aby zobaczyć czy pojawiły się jakieś nowe konstrukcje z klocków. Przecież gdy zatrzyma się tylko na dwie minuty to nic się nie stanie, mama się nawet o tym nie dowie.

Jak postanowił tak też zrobił i gdy chwilę później ujrzał logo sklepu przystanął by przez szybę podziwiać nowe budowle. Od kiedy ostatnio tutaj był zupełnie zmienił się wystrój wystawy. Zamiast domków, stały tu teraz sporych rozmiarów statki kosmiczne. Były naprawdę duże! Chłopiec od razu zamarzy,ł aby się nimi pobawić, gdyby miał taki zestaw, zaprosiłby do siebie swojego przyjaciela i mogliby udawać, że lecą w kosmos albo, że kosmici napadają na ziemię, ale nagle pojawia się superbohater i ratuje ludzi przed przybyszami z innej planety.

Z życia studentki pisarstwa || Zbiór RóżnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz