Początek dzieciństwa

18 2 0
                                    

    Ah długo się nie nacieszyli swoim młodym życiem, nie zdążyli się porządnie wybawić bo już jak mama miała 19 lat zaszła w ciążę, wpadka? Jakże nie inaczej, Robert nie widział czy jest gotowy, ewidentnie nie był ale co miał innego zrobić, przecież zapłodnił, nie może zostawić mimo, że miał zaledwie 21 lat.

                          08.04.2004
     Andrea została zawieziona około 16 do szpitala, czyżby to już czas? Okazało się, że tak urodziłem się ja. Robert nie był z tego powodu zbytnio zadowolony bo zawsze liczył, że jego pierwszym dzieckiem będzie dziewczynka, nie doczekał się ale to lepiej. Kobieta była wniebowzięta po zobaczeniu swojego dziecka
-„Jest tak podobny do mnie, nieprawdaż Robert?"-westchnęła kobieta ze zmęczeniem w głosie
-„Oczywiście kochanie"-odpowiedział jej z ignorancją jakby go to w ogóle nie obchodziło, a no tak bo nie obchodziło.
    Od początku nie przywiązywał za dużej wagi do tego aby być dobrym tatą bo przecież był młody on się nie będzie zajmował dzieckiem w tym wieku, on musi się uczyć, on musi skończyć studia. Nie w głowie mu dziecko. W tym roku kończył dopiero 22 lata, Andrea była już po skończonej 20stce ale co to zmienia? Zapłodnił i co teraz? Nie chciał dziecka tak szybko, co pokazał na przepływających latach.
    Zaczął coraz częściej wychodzić ze znajomymi na "piwo", na "tylko jeden kieliszek", a wracał ledwo przytomny, z niektórych wracał dopiero w południe kolejnego dnia. Kobieta nie wiedziała co ma robić, zajmowała się dzieckiem przy pomocy swojej mamy oraz rodzeństwa ale co miała zrobić z takim jeszcze wtedy narzeczonym? zerwać czy jednak się związać?

    Kochała go aż tak bardzo, że w 2006 wzięli ślub, tak dokładnie miałem wtedy dwa lata nie pamiętam z tego za wiele ale z tego co mi opowiadano to ojciec się nieźle najebał. Coraz gorsze momenty się zaczęły dopiero po narodzinach Marcela co wydarzyło się w 2008. Robert ewidentnie wtedy już miał dość tego, że ma się zajmować jakimiś dziećmi to czemu nie używał zabezpieczenia? A no tak bo przecież mu w tym nie wygodnie.. śmieszne? Tak z jednej strony, a z drugiej nie koniecznie.
    Brat się urodził, Andrea z Robertem zaczęli się kłócić, czy to pamiętam? Aż za bardzo, ktoś mi kiedyś powiedział, że przecież byłem zaledwie 4 letnim dzieckiem jak mogę to pamiętać? Bo traumy się łatwo zapamiętuje. Rodzice się kłócili prawie każdej nocy, mniej lub bardziej lecz najgorsze się dopiero zaczynało...

                             2010
    Marcel skończył 2 lata, ja już 6. Kończyłem przedszkole, nie pamiętam z niego za wiele i raczej po minę bo to jest zbędne. Kłótnie rodziców zaczęły pomału przekraczać granice, nie raz widziałem jak ojciec uderzył mamę bo był pod wpływem alkoholu lub niewskazanych środków psychotropowych lub innego ścierwa. Rzucali porcelaną, krzesłami i nie tylko... takiego widoku nikomu nie życzę.
     Marcel na szczęście za wiele z tych kłótni nie pamięta lecz już późniejsze pamięta jak przez mgłe, jego mózg wyparł te sceny. Szkoda, że mój tak nie zrobił ale przecież jestem starszym bratem ja dam radę z tym, ja obronie.
   Jak poszedłem do podstawówki zaczęło się wszystko jeszcze bardziej napędzać. Babcia-mama mamy, postanowiła jakoś wnieść swoje czyny w to ich popieprzone małżeństwo ale nie było to za dobre posunięcie z jej strony. Wróciłem pewnego dnia ze szkoły, a ojciec stał nad mamą z pasem krzycząc, że jej nie wybaczy, że nasłała na niego teściową...i co ma pomyśleć w takiej sytuacji 7letnie dziecko? Nie myślałem w tym cały sęk, postanowiłem się odezwać i wtrącić swoje trzy grosze. Oberwałem za to słownie to i tak mała kara.

     Andrea starała się mimo wszystko chronić swoich dwóch synów, kochała i dalej kocha ich nad życie. A ten skurwiel? Nie zostawi go na razie bo przecież go kocha, on wcale nie jest taki zły czy po prostu to głupia miłość przykrywa wszystko? Mijały dni, mijały noce w krzyku i kłótniach w hałasie i wyzwiskach w groźbach i rękoczynach. Pojebane nieprawdaż? Nie jedna osoba powie, że to zmyślone ale ja wiem jaka jest prawda i nie muszę przecież nic nikomu udowadniać przynajmniej teraz tak myślę, wcześniej byłem głupi... każdy popełnia błędy dlatego też Andrea wybaczała mężowi liczne przewinienia, każdy zasługuje na szansę?
       Żeby nie było, było wiele miłych chwil ale naprawdę wolę skupić się na opowiedzeniu o traumach może komuś to uświadomi, że trzeba walczyć mimo, że życie stawia taki a nie inny repertuar. Może nam się nie podobać ale to tylko życie, to ono piszę scenariusz.

---------------------------------------------------------
w tej części przedstawiłem czas od 2004 do 2011 roku

Życie nie jest prosteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz