Z deszczu pod rynnę

42 8 24
                                    

Mrok i chłód bijący od wilgotnych ścian przestały stanowić przykrą przeszkodę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mrok i chłód bijący od wilgotnych ścian przestały stanowić przykrą przeszkodę. Zmierzając ciemnym korytarzem w kręgu rozbujanego światła lampy, rozmyślałam jedynie o szkicowniku w rękach profesora.

Och, Felixie! Tak mi przykro!

W przeciwieństwie do osób zapatrzonych w szarość, które nie potrafiły wierzyć w istnienie kolorów mojego świata, ja rozumiałam i starałam się dostrzegać ich ulubione czerń i biel. Wiedziałam, że ani profesor, ani żaden inny nauczyciel nie przejdzie obok mojego szkicownika obojętnie, ba, obawiałam się, że stanie się całkiem na odwrót i ich zainteresowanie w tej kwestii osiągnie niewyobrażalne rozmiary.

Chciałam temu zapobiec, naprawdę chciałam. Już w chwili, gdy braciszek Matthew stwierdził, że mój szkicownik wygląda jak dziennik Felix'a, miałam zamiar go wykraść. I ukryć, czekając cierpliwie, aż sama będę mogła podarować go ukochanemu.

Głupia, głupia, głupia!

Jak mogłam dopuścić do czegoś podobnego? A co jeśli profesor Kalkstein zgłosi niemiły incydent tatusiowi? Co jeśli tato zechce wyciągać z tego jakieś konsekwencje? Wszakże nie tylko kitę wiewiórki ten szkicownik zawierał...

Westchnęłam głęboko i z drżeniem, które przypomniało mi o panującym tu mrozie. Zakryłam usta dłonią, tłumiąc szloch. Droga powrotna zajęła dużo więcej czasu niż moja spontaniczna podróż do męskiego skrzydła. Nie trwało to jednak na tyle długo, bym musiała obawiać się powrotu tatka.

Wtem u kresu drogi, zza sekretnego regału, dobiegł mnie głos pani Brunhildy:

– Och, Ehrenfriedzie. – Była dogłębnie poruszona. – Tak bardzo chciałabym zrozumieć, co się z nią dzieje, pomóc. Ale to dziecko jest ulotne jak wiatr. Ilekroć się do niej odzywam, ona milczy. A kiedy wydaje mi się, że nawiązałyśmy nić porozumienia, ona znika, ucieka.

Omal nie upadłam – serce w mym wnętrzu tak bardzo mną zakołatało. Tatko na moim miejscu nie szczędziłby przekleństw i narzekań, którymi lubił sobie ulżyć.

– Amy przechodzi ciężki czas... – Tatko! Wszędzie rozpoznałabym ten niski, ciepły niby płomień w palenisku głos. – To co zrobiła Eleonora odcisnęło piętno na nas wszystkich.

– Wiem. A jednak... Boję się, że gdy to wyjdzie na jaw, gdy się dowie... o nas. I naszych planach. Boję się, że mnie nie zaakceptuje. Dlatego pragnę poznać ją teraz, stać się jej bliższa... Nie chcę, by traktowała mnie jak obcą. Nie, jeśli mamy być rodziną.

Przysłuchując się uważnie, postawiłam lampę na posadzce. W regale również znajdował się judasz. Zerknęłam.

– Brun... Moja kochana...

Poczułam się strasznie dziwnie, kiedy mym oczom ukazała się dwójka dorosłych ludzi rozmawiających ze sobą twarz przy twarzy. Tatko był postawnym mężczyzną, dużo wyższym niż Felix czy braciszek Matthew, a przy tym szerszym w barach i atrakcyjniejszym dla kobiet, które na wzór srok łypały nań pożądliwym okiem. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego ktoś taki jak on zdecydował się poślubić moją szkaradną matkę.

– Och, co ty robisz? – spytała z naganą pani Brunhilde, kiedy tatko złapał ją w talii i wtulił twarz w jej szyję. – Jesteśmy w szkole!

Nie usłyszałam, co odpowiedział. Obserwowałam w milczeniu każdy jego ruch, patrzyłam na człowieka, którego nie znałam. Bo to nie był tatko. To był... Ktoś obcy. Kiedy rozpiął spodnie i pochwycił w dłoń dziwaczny kawałek mięsa, zemdliło mnie.

Toż to było obrzydliwe! Jak mały potworek porośnięty czarnym meszkiem, który z niewyjaśnionych powodów stał się nagle dużo większy.

Nie rozumiałam i nie chciałam rozumieć, co się właśnie dzieje w gabinecie tatka. Nie chciałam także na to patrzeć - odwróciłam ze wstrętem twarz, gdy tylko pani Brunhilde wzięła tatusiowego potworka do ust.

Opadłam na zimną posadzkę, zakryłam dłońmi uszy. Nie znałam innego wyjścia z sekretnych tuneli, więc jedyne, co mi pozostało, to czekać, aż tato i pani Brunhilde skończą... cokolwiek tam robili.

Siedząc tak w zimnie, nagle zaczęłam miewać dziwne myśli. Felix też jest mężczyzną. Czyżby i on hodował w spodniach podobnego potworka?

Potrząsnęłam głową. Nawet jeśli, to ja go od niego uwolnię.





Koniec części pierwszej





Link: https://i.pinimg.com/474x/0e/e1/d9/0ee1d99bb9e9a6b9c767a50a8837a58e.jpg

Wilk w owczej skórzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz