Rozdział 17. Tom. Anti-Hero

2.8K 150 464
                                    

Bierzcie, kochajcie, komentujcie, gwiazdkujcie, nie żałujcie budyniu.

Dla wszystkich o pojemnych sercach. Czy to możliwe, że to rozdział właśnie dla Ciebie? Tak sądzę.

----------

Serce waliło mi tak, jakbym uczył się całą noc, nic nie jadł, nie pił, a potem przebiegł ulubioną Hudson River Greenway z Bronxu do Battery Park na Dolnym Manhattanie. Kilka razy to zrobiłem i uczucie zdecydowanie było porównywalne.

Co mnie podkusiło, żeby tu przyjeżdżać?!

Wiedziałem, co mnie podkusiło. Myśl, że być może jużnigdy nie będą na tyle blisko, żeby po prostu wsiąść w samolot i po chwili ichzobaczyć. Zobaczyć wszystkich. Zobaczyć ją.

— Przeprosiłeś. Gratulacje — warknął Eryk. — A teraz wesołych świąt i nara.

Dominik podszedł do drzwi i wyjrzał na dwór.

— Teraz nie pojedzie. Ostro sypie.

Powiodłem wzrokiem po ich twarzach. Jonasz i Ella patrzyli na mnie z uśmiechem, Aleks z radością zmieszaną z niezrozumieniem, Dominik z ciekawością. W oczach Wery kryły się szczęście i żal, ale też wzruszenie i... wdzięczność? Chwila naszego powitania była dla mnie nagrodą za cały stres ostatnich godzin.

Joda przyglądała mi się z wyrzutami sumienia, a Eryk... z czystą nienawiścią.

— Kurwa, nie wierzę — syknął Giersz. — Nie wierzę, kurwa.

Podszedł do Jody, a jego policzki były barwy ognia za szybą kominka. Wyglądał tak, jakbym zdzielił go w twarz i z całą pewnością dokładnie tak się czuł.

Jagoda najpierw zrobiła zbolałą minę, ale bardzo szybko zreflektowała się, że powinna zachować się jak osoba dorosła. Osoba dorosła, która wie, co robi.

— Idą święta — powtórzyła za mną. — Czas pojednania.

— Mogliście się pojednać przez telefon! — wkurzał się dalej Eryk. — A nie, sorry, przez telefon też nie. Pierdolę... muszę na chwilę pójść do siebie.

Po tych słowach po prostu się odwrócił i zniknął w korytarzu, powodując u mnie pieczenie w żołądku. Zareagował dokładnie tak, jak zakładałem, a mimo to... znów poczułem się jak pojeb.

— Pogadam z nim — powiedziała Joda i ścisnęła moją dłoń, całkowicie mnie zaskakując. — Dobrze, że jesteś.

A potem rzuciła nam przepraszające spojrzenie i już jej nie było.

„Dobrze, że jesteś". Czy ona na pewno to powiedziała?

Kiedy Eryk wyszedł, poczułem, że trochę się rozluźniam. Z jednej strony zdarzenia z Portobello miały miejsce dwa i pół roku temu, a z drugiej nadal były świeżo w pamięci wszystkich obecnych.

— Zacznijmy jeszcze raz. — Ella klasnęła w dłonie. — Wesołych świąt, Tomku! — I ku mojemu zdziwieniu mocno mnie uścisnęła.

Jakby to był jakiś tajny sygnał dla reszty towarzystwa, wszyscy ruszyli, żeby mnie ściskać i życzyć mi Merry Christmas, nawet Dominik, a mnie od ich twarzy i gestów aż zakręciło się w głowie.

— Jesteś głodny?

— Czego się napijesz?

— Jest już wpół do drugiej, ale nikt z nas teraz nie zaśnie.

— Jak lot?

— Wynająłeś jeepa?

— Ile planujesz tu zostać?

Christmas Love Story | 16+ | WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz