Rozdział 8

581 60 1
                                    

Perrie

Pół roku później zbliżała się data wyznaczająca pięć miesięcy mieszkania razem z Zaynem w naszym apartamencie. Oboje tego nie chcieliśmy, ja nawet w przeciwieństwie do Malika próbowałam wybić ten pomysł z głowy Sama, ale nie dość, że mi się nie udało, to jeszcze po raz kolejny pokazał mi, że mam być mu posłuszna. Użył tego samego sposobu, co przy mojej próbie wymigania się od całowania z Mulatem, a ja ze strachu znowu zrobiłam, co chciał.

Dziewczyny zaraz po mojej wyprowadzce same się wyprowadziły do własnych mieszkań, więc nasz dawny dom sprzedałyśmy. Sytuacja z Jade się nie zmieniła. Dalej mnie unikała. Wyjątkiem była praca, w której udawałyśmy przyjaciółki. Chociaż ja już nie miałam siły i coraz mniej się starałam, częściej ją ignorując. Z Jesy i Leigh- Anne też nie miałam takiego kontaktu, jak jeszcze, kiedy mieszkałyśmy razem. Praktycznie z każdym kogo znałam osłabił mi się kontakt, bo gdy nie byłam w pracy, czy na spotkaniu z Zaynem siedziałam w mieszkaniu. Nie radziłam sobie z niczym, ale nawet nie próbowałam. Nie miałam na to chęci. Nie, jeśli nawet moja miłość miała mnie gdzieś i nie pomagała mi wytrzymać w sytuacji w jakiej zostałam postawiona.

Sam Malik przestał sobie z nią radzić. Stał się nerwowy i najmniejsza rzecz potrafiła go wyprowadzić z równowagi. Nas oboje nasz menadżer wykańczał, a u mnie dodatkowo oddziaływało zerwanie z różowowłosą.

- Pers! - poczułam mocniejsze szarpnięcie za ramię i spojrzałam pytająco na bruneta.

- Co? - spytałam, a on westchnął i posłał mi poirytowane spojrzenie.

- Mówię coś do ciebie od kilku minut, a ty mnie nie słuchasz - wytknął mi, siadając naprzeciwko mnie w naszej kuchni.

- A co mówiłeś? - nie przejęłam się zbytnio jego uwagą.

- Szykuj się, bo za chwilę wychodzimy - oznajmił.

- Co? Gdzie? - zdziwiłam się i posłałam mu zaskoczone spojrzenie.

- Matko, Pezz. Przecież wczoraj Liam do nas przyszedł i nam powiedział, że dzisiejszy dzień spędzamy w dziewiątkę bez względu na wszystko, bo dawno tego nie robiliśmy. Trudno było zapamiętać? - zirytował się i wstał, kręcąc głową, przez co spuściłam wzrok, czując się jak bezpodstawnie skarcone dziecko.

- Przepraszam - szepnęłam, nie patrząc na niego i wyminęłam go w przejściu, udając się do swojego pokoju.

Usłyszałam za sobą westchnięcie i szybkie kroki, po czym Mulat odwrócił mnie w swoją stronę.

- To ja przepraszam. To przez wczorajszą rozmowę z Samem - odezwał się, posyłając mi przepraszające spojrzenie.

- Jasne, rozumiem - posłałam mu wymuszony lekki uśmiech i poszłam do siebie.

Zrobiłam sobie makijaż, przeczesałam włosy i gotowa wyszłam z mieszkania razem z przyjacielem. Poszliśmy pieszo do domu chłopaków, gdzie w salonie wszyscy już siedzieli. głośno się z czegoś śmiejąc. I kiedy oboje weszliśmy do pomieszczenia Jade zrzedła mina, tak samo jak mi i każdy od razu się uspokoił, dzięki czemu zapanowała cisza.

- Dobra, dość tego. Wy, faceci sobie tu gadajcie, a my idziemy - Jesy przerwała dziwną atmosferę jaka zapanowała i pociągnęła mnie na schody.

Widziałam, że za mną szła Leigh, która z kolei ciągnęła Thirlwall, a chłopacy spojrzeli po sobie zdziwieni.

- Możecie wyjaśnić, o co wam chodzi? - gdy znalazłyśmy się na piętrze w jednym z pokoi, chyba Liama, różowowłosa założyła ręce, patrząc niezadowolona na czarnowłosą i brunetkę.

Our love is a secretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz