Rozdział 7

648 51 2
                                    

Perrie

Przez dwa tygodnie nie widywaliśmy się ani nie kontaktowaliśmy z Zaynem na rozporządzenie Sama, choć nie znałam powodu. Nie interesowało mnie to jednak. Nawet się z tego powodu cieszyłam, bo nie byłabym w stanie udawać zakochanej w Mulacie, mając złamane serce. W czasie, który zwykle byłby przeznaczony na tą szopkę siedziałam w swoim pokoju i cierpiałam, wylewając morze łez. Chociaż Jade przeniosła się do innego pokoju i rzadko ją widziałam, to w głowie odtwarzałam coraz to inne wspomnienia. Gdzie nie spojrzałam widziałam kolejne sceny z naszego wspólnego życia. Sceny, które już nigdy miały się nie powtórzyć.

Tak cholernie tęskniłam za nią. Tęskniłam za uczuciem jakie we mnie rosło, kiedy złączałyśmy nasze wargi. Za przyjemnym dreszczem przechodzącym po moim kręgosłupie, gdy wymawiała głosem pełnym czułości moje imię. Za jej spojrzeniem w moją stronę. Za jej dotykiem. Za jej śmiechem. Za wszystkim. A najbardziej za tym, że po prostu była.

Po jej zerwaniu przez dwa dni starała się mi wytłumaczyć, że zrobiła to, aby żadna z nas więcej nie cierpiała, bo tak będzie lepiej, ale ja jej nie chciałam słuchać. Po prostu jej nie rozumiałam, a tymi słowami mnie raniła. W dodatku mówiła to spokojnym tonem głosu. W końcu zaprzestała, ale równo z tym zaczęła mnie unikać. Od tamtej pory nie odzywałyśmy się do siebie, nie wymieniałyśmy się spojrzeniami, jeśli nie byłyśmy w pracy, to nie przebywałyśmy w jednym pomieszczeniu dłużej niż kilkadziesiąt sekund. To Jade zawsze spuszczała głowę, zaciskała usta i wychodziła z pomieszczenia, do którego ja weszłam. Nigdy na odwrót. Kiedy miałyśmy wywiad, czy nagrywałyśmy i ze sobą rozmawiałyśmy, udając przed innymi, że nic się między nami nie zmieniło, to znaczy wciąż się przyjaźnimy jej głos był w stosunku do mnie chłodny, tak samo wzrok.

Raz usłyszałam jej rozmowę z Jesy i jak brunetka się jej spytała, dlaczego taka jest odpowiedziała krótkie:

- Aby Perrie szybciej o mnie zapomniała i przestała cierpieć.

Kolejna rzecz, której nie zrozumiałam, a która sprawiła mi ból. Nie rozumiałam tego, bo oczekiwała ode mnie rzeczy niemożliwej. Bo w końcu jakim cudem można zapomnieć o swojej drugiej połówce serca, o swoim powodzie do szczęścia i sensie życia? Nie wiedziałam i nie umiałam tego zrobić, choćbym do końca życia miała cierpieć przez jej zachowanie. Kochałam ją całym sercem i wiedziałam, że nigdy nie przestanę.

W momentach największej tęsknoty i bólu, kiedy już płacz mi nie pomagał zdarzało mi się po raz kolejny specjalnie zranić skórę ostrym narzędziem. Widok krwi uspokajał mnie i zapewniał chwilowe zapomnienie.

Po dwutygodniowej przerwie Samuel zadzwonił i nie dość, że zdecydował się ponowić nasze spotkania, to jeszcze miałam wyjechać z chłopakami w trasę. W tym czasie Little Mix miało wolne. Pomimo mojej niechęci nie miałam nic do gadania i musiałam z nimi pojechać.

Późnym wieczorem spotkałam się z chłopakami na lotnisku. Oczywiście towarzyszył nam Sam, który pilnował, abyśmy z Zaynem zachowywali się jak para. Było wyjątkowo pusto wokół, więc szybko przeszliśmy bez problemu przez odprawę i po niedługim czasie wystartowaliśmy, lecąc do Los Angeles. Od razu podłączyłam słuchawki do telefonu i patrząc przez okno słuchałam swojej ulubionej muzyki, starając się nie myśleć w jakiej byłam sytuacji. Wyłączyłam się do tego stopnia, że nie zauważyłam, jak chłopacy i nasz menadżer zasnęli, a siedzący obok Zayn mnie obserwował. Dopiero, kiedy szturchnął mnie za ramię, zwróciłam na niego uwagę.

- Co? - spytałam, wyciągając słuchawki z uszu.

- No właśnie, co? Stało się coś? Czemu jesteś taka przygnębiona? - odpowiedział pytająco.

Our love is a secretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz