Rozdział 5

639 57 0
                                    

Perrie

Następnego dnia po przepłakanej i prawie bezsennej nocy ranem zeszłam do kuchni, gdzie wszystkie dziewczyny już były. Zaraz po moim wejściu Jade ucichła i spuściła głowę z zaciśniętymi w wąską linie ustami. Tej nocy nie spędziła u nas w pokoju, a jak się domyślałam po rzuconym byle jak kocu na kanapie w salonie.

- Cześć - przywitałam się, patrząc smutno na zachowanie mojej dziewczyny, która zamiast odpowiedzieć wstała i wyszła.

- Pierwsza kłótnia Pade? O co poszło? - Leigh- Anne spojrzała na mnie z pytaniem i zdziwieniem.

- O zdjęcie z mojego wczorajszego wyjścia z Zaynem - odpowiedziałam, siadając koło niej z kubkiem kawy w ręce.

- A dokładniej? - dociekała Jesy.

Westchnęłam i powiedziałam ściszonym głosem:

- Sam kazał nam się wczoraj pocałować.

- Co?! - spytały równo, a Leigh o mało nie wypluła wody, którą piła. - I wy to zrobiliście? - zapytała z niedowierzaniem Jesy.

- A mieliśmy wybór? Nie. A Jade je zobaczyła i się wkurzyła - przyznałam z bólem.

- Minie jej. Musicie tylko porozmawiać - czarnowłosa pocieszająco potarła moje ramię, obejmując mnie.

- Oby - dopiłam kawę i wstałam. - Muszę iść - oznajmiłam, patrząc na zegarek.

Ubrałam bluzę i buty, po czym wyszłam z domu. Poszłam do parku w miejsce, które wskazał mi Sam w SMS-ie przy jedynej tam fontannie. Poczekałam chwilę i przyszedł Zayn.

Zayn

Tamtą noc spędziłem u swojej siostry, która od niedawna mieszkała w Londynie. Jako, że nie widzieliśmy się kilka tygodni to rozmawialiśmy przez pół nocy, dlatego zdecydowałem się zostać u niej, a nie wracać do domu.

- Hej, Pers - przywitałem się, gdy doszedłem na miejsce, w którym mieliśmy się spotkać i zauważyłem czekającą blondynkę.

- Hej - odpowiedziała przygnębiona.

- Co jest? - zapytałem od razu.

- Pokłóciłam się z Jade. Przez ten wczorajszy pocałunek.

- Nie przejmuj się. Szybko jej minie. W końcu ona też nie ma łatwo.

- Wiem i w sumie nie dziwię się jej. Ja na jej miejscu również zrobiłabym sobie wyrzuty - nie zdążyłem jej nic odpowiedzieć, bo zadzwonił mój telefon.

Sądząc, że to któryś z chłopaków bez patrzenia na wyświetlacz odebrałem. Myliłem się jednak, bo zanim się odezwałem w słuchawce rozbrzmiał głos wkurzonego Samuela, a nie któregoś z moich przyjaciół:

- Spotkanie odwołane. Masz pół godziny na przyjście do mojego biura. Radzę ci się nie spóźnić - po czym się rozłączył.

Zdziwiony odsunąłem komórkę od ucha i chwilę w nią patrzyłem, zastanawiając się, co się mogło stać, że był taki wkurzony.

- Sam odwołał nasze spotkanie. Muszę iść. Pa i nie przejmuj się tak, porozmawiacie i wszystko będzie ok - pożegnałem się z Perrie i szybkim krokiem zacząłem się od niej oddalać, kiedy nagle mnie olśniło.

Był tylko jeden powód, przez który nasz menadżer mógł zostać wytrącony z równowagi.

Zdenerwowany wybrałem pierwszy lepszy numer któregokolwiek z chłopaków, którym okazał się telefon Harry'ego. Zaraz, gdy usłyszałem, że odebrał, naskoczyłem na niego:

Our love is a secretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz