⁕Chapter 7⁕

25 0 0
                                    

- Ern! - Raph od razu usiadł koło dziewczyny przyglądając jej się. Zauważył plamy krwi na kurtce i od razu wyciągnął jej ramię z rękawa - jesteś cała z krwi!

- Nic mi nie jest... - powiedziała słabo. Donnie wyciągnął z pudełka bandaże i opatrunki, zajmując się ranami nastolatki.

- Może trochę zapiec... - oznajmił mózgowiec i polał na całą długość jej ręki wodę utlenioną. Ern syknęła z bólu, i od razu próbowała zabrać ramię. Uniemożliwił jej to Raph, trzymający czarnowłosą. Donnie zabandażował rękę nastolatki i spojrzał na jej załzawione oczy.

- Ern... masz gdzieś jeszcze ranę? - spytał Raph. Erna pokiwała delikatnie głową i zrobiła ruch drugą zdrową ręką, tak by wskazać na plecy. Żółw ściągnął z jej pleców kurtkę, by zaraz później zobaczyć głębokie trzy przecięcia na dole pleców. Ciągnęły się przez całe plecy i lewe biodro. 

- Ern... - szepnął Mikey i zakrył swoje usta dłonią. Donnie tak samo był przerażony, ale spróbował zachować zdrowy rozsądek. 

 - Raph musimy zerwać materiał z jej pleców - powiedział mózgowiec. Żółw wyciągnął z kieszeni mały nożyk i rozciął dolną część bluzki czarnowłosej. Donnie sięgnął po wcześniej używaną buteleczkę z wodą i polał ją materiał zerwanej koszulki, a następnie najdelikatniej jak umiał przyłożył mokry przedmiot do ran. 

Ern na mocne pieczenie zakryła usta dłonią i stłumiła w sobie głośny krzyk. Ciężko oddychała i nie mogła znieść okropnego bólu, który właśnie czuła na dolnej części swoich pleców. Siedząc na piętach skuliła się próbując kolejny raz powtrzymać falę nadchodzącego krzyku, który utkwił jej w gardle. 

- Już kończymy... obiecuję - szepnął Raph trzymając ściśniętą dłoń dziewczyny. Donnie oczyścił ranę, przyłożył duży opatrunek i owinął bandażem. Na koniec kiwną głową do brata, a ten założył na plecy nastolatki kurtkę by nie zmarzła. 

- To moja wina że teraz cierpią - oznajmił cicho Donnie i przykrył kocem dalej nieprzytomnego brata - Leo miał rację. Gdybyśmy zniknęli z miasta, craang'owie by nas nie znaleźli i nie zaczęli inwazji... przepraszam...

- Ch-Chyba mam dla nas kryjówkę... Mój dawny dom rodzinny, jeździliśmy tam każdego lata... możemy zostać ile chcemy... - przedstawiła swój pomysł April. Raph w tym czasie pomógł Ern usiąść z powrotem koło niego, a dziewczyna przymknęła oczy próbując zasnąć. Mikey przytulił się do brata, a ten objął go ramieniem próbując pocieszyć młodszego. 

- Co my teraz zrobimy Raph...? - spytał po chwili młodszy. Żółw spojrzał na niego i przytulił go mocniej do siebie.

- Chyba po raz pierwszy w życiu... nie mam bladego pojęcia braciszku... - odpowiedział i pozwolił, by głowa Ern znalazła się na jego ramieniu, kiedy ta zasnęła.

***

Ern obudziła się gdy poczuła jak ktoś podnosi ją do góry. Otworzyła oczy i dalej ledwo przytomna, spojrzała na twarz Raph'a. Ponownie je zamknęła wiedząc że już są na miejscu, i może w końcu ze spokojem odpocząć. 

- Posadź ją na kanapie Raph. Trzeba zdjąć opatrunki - usłyszała też delikatnie stłumiony głos Donnie'ego, który ewidentnie nie wiedział co ma zrobić z jej ranami by szybciej się zagoiły. Żółw posłusznie posadził dziewczynę na kanapie i zdjął z jej pleców kurtkę. 

- Auć... - Ern syknęła gdy Donnie zaczął powoli ściągać bandaż z jej ramienia. Żółw spojrzał na nastolatkę i teraz już ostrożniej kontynuował. 

- Jak się czujesz...? - zapytał chwytając szmatkę z wodą i przemywając ranę. Ern przez chwilę nie odezwała się, by skupić się na niewydaniu z siebie żadnego pisku przez ból. 

- Jak gówno... - przyznała w końcu gdy Donnie skończył ściągać bandaż z ręki. Raph pomógł wstać Ern i usiąść tyłem na krześle, tak by mózgowiec mógł zrobić to samo z plecami - jak tam z Leo?

- Siedzi w wannie... musi być dobrze nawodniony... - powiedział żółw, kończąc przemywać ranę na plecach. Dziewczyna spróbowała wstać, jednak szybko osunęła się na dół. W ostatniej chwili Raph złapał dziewczynę, i przerzucił jej zdrowe ramię przez swój kark.

- Nie powinnaś jeszcze wstawać - oznajmił przyjaciel pomagając jej dojść do łazienki na dolnym piętrze, gdzie już czekała na nią wanna z gorącą wodą. Posadził Ern na toalecie i kucnął przy niej - dasz radę sama się umyć? Mogę zawołać April...

- Nie...! Dam radę... muszę... - oznajmiła odchylając głowę do tyłu i biorąc głęboki wdech. 

- Ern...? - dziewczyna spojrzała na Raph'a. Żółw miał zmieszaną minę i wyglądał jakby nie wiedział jak zacząć temat - t-twoje uszy...

Nastolatka jak poparzona zakryła część ciała dłońmi, a w jej oczach znalazły się łzy. Próbując wstać upadła na ziemię strącając kilka rzeczy z półki, dzięki której chciała się utrzymać na nogach.

- Ern?! Wszystko dobrze Raph?! - dwójka usłyszała głos Donnie'ego z salonu. Czarnowłosej z oczu poleciały łzy i spadły na podłogę.

- Tak Donnie! To tylko ja niechcący zrzuciłem jakieś kosmetyki! Czy coś... - odpowiedział żółw zamykając drzwi od łazienki. Ponownie spojrzał na nastolatkę i usiadł koło niej obejmując ją ramieniem.

- Nie lubię o tym gadać... - szepnęła pokazując uszy żółwiowi. Ten przyjrzał się im i uśmiechną się delikatnie - wiem są okropne...

- Mi się tam podobają - stwierdził po chwili. Ern spojrzała na chłopaka lekko zaskoczona jego reakcją. Może Raph był czasami wredny i miał ataki agresji, ale był też dobrym przyjacielem i bratem. 

- Nikomu jeszcze się one nie spodobały... - powiedziała cicho ocierając łzy paniki i rozumiejąc że może zaufać chłopakowi. 

- Zapewne nie chcesz mówić jak to się stało... - Raph spojrzał na dalej trochę roztrzęsioną tym co się stało przed chwilą nastolatkę. Ern pokiwała przecząco głową odpowiadając na jego pytanie - ktoś jeszcze wie?

- Splinter i Leo... - odpowiedziała, a na twarzy Raph'a pojawiła się niemiła żyłka wkurzenia. Czarnowłosa zaśmiała się wiedząc od razu że tak będzie. 

- Potrzebujesz jeszcze czegoś? - spytał kolejny raz pomagając Ern wstać. 

- Ubrań, ale zostały w kryjówce... - powiedziała wzdychając. Raph uśmiechnął się i wyszedł na chwilę, by zaraz wrócić z czarną torbą. Nastolatka zajrzała do niej, i zobaczyła swoje ubrania.

- April cię spakowała - żółw odpowiedział na jej pytanie, które już chciała zadać. Ern pokiwała głową i odprowadziła wzrokiem wychodzącego Raph'a. Westchnęła cicho i zdjęła z siebie resztę ubrań. 

- Mogę się pożegnać z moją ulubioną bluzką... - szepnęła do siebie, wyrzucając brudny materiał do kosza na śmieci. Gdy w końcu była gotowa, weszła do wanny i ostrożnie zamoczyła się w wodzie. Kiedy jej rana zetknęła się z wrzątkiem, krzyknęła prawie nie wpadając cała do wody.

- Ern?! - nastolatka usłyszała zmartwiony głos Mikey'ego. Czarnowłosa cicho wypuściła powietrze i przymknęła oczy uspokajając się.

- Wszystko okej...! Tylko trochę zapiekło... - wytłumaczyła już z mniejszym, ale dalej silnym bólem wchodząc cała do wanny. Umyła włosy i ciało z brudu. Zrobiła kwaśną minę kiedy kolejny raz poczuła pieczenie w miejscach ran, a woda zafarbowała się na czerwono - O cholera...!

Ern wyczołgała się z wanny, na tyle by mogła się powycierać. Ubrała byle jakie dresy i założyła na siebie dużą koszulkę. Oparła się o wannę i spojrzała w lekko czerwoną taflę wody. 

- Raph!? - krzyknęła marszcząc brwi. Chwilę poczekała, a kiedy nie usłyszała żadnej odpowiedzi zawołała jeszcze raz imię przyjaciela, później jeszcze raz i kolejny. Nic. Cisza. 

Nastolatka spróbowała zrobić coś za co Donnie i reszta by ja chyba zabili w obecnym stanie. Oparła dłoń o rug wanny i spróbowała wstać, jak się później okazało z marnym skutkiem. Wylądowała teraz twarzą do podłogi. Przewróciła się na bok i oparła się o zdrowe ramię. 

- Ern? Wołałaś? - czarnowłosa usłyszała cichy głos Donnie'ego. 

***

Witraż | TMNT(2012) x Oc | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz