Ern siedziała w pracowni Donnie'ego który właśnie pracował nad jednym z wynalazków. Dziewczynie się trochę nudziło, więc była pewna że może on ma coś ciekawszego do roboty. Ależ się myliła.
- Eh... Donnie? - zapytał Mikey wchodząc do pracowni. Ern spojrzała na niego z nad telefonu, a potem znowu wróciła do przeglądania jakiś nieistotnych rzeczy w sieci.
Nie słuchała o czym rozmawiają chłopcy, ani też nie wtrącała się w ich rozmowę. Dopiero, kiedy Donnie walną mocno ręką w biurko nastolatka obudziła się ze swojego transu, i spojrzała na otwierający się portal.
- Co jest?! - krzyknęła spadając z krzesła na ziemię. Mikey spojrzał na nią tak samo zaskoczony.
- Co zrobił Mikey?? - Ern tym razem spojrzała na Raph'a i Leo wchodzących do pracowni. Nastolatka wstała z podłogi, i rozmasowała obolały tyłek. Kiedy chciała podejść bliżej fioletowego, Donnie złapał ją za łokieć i odciągną nastolatkę, od dymu wydostającego się z portalu.
- Trzymaj - fioletowy żółw podał Ern dziwną rurkę. Czarnowłosa spojrzała na nią, a później na przyjaciół którzy mieli takie same rurki w buzi - będziesz mogła przez nią oddychać.
- Jasne... - Erna włożyła rurkę do buzi, a Mikey pomógł jej przypiąć jej resztę do ciuchów dziewczyny.
- To chyba wrota do wymiaru X... - oznajmił Donnie. Nastolatka zerknęła na niego dziwnie.
- Czyli do ojczyzny Craang'ów?? - spytał Leo. Nastolatka na chwilę zamarzła w miejscu. Zacisnęła mocniej dłonie na luźnych spodniach i wpatrywała się w portal jak zaczarowana.
- Ern! - krzyknął Donnie. Ern zamrugała kilka razy i spojrzała na przyjaciela. Ten jedynie zmarszczył brwi stojąc przed portalem - idziemy dogonić Mikey'ego.
- Wskoczył do tego czegoś?! - przestraszyła się nastolatka. Żółw westchnął i pokiwał głową. Czerwonooka upewniła się że ma ze sobą swój cały ekwipunek i wzięła głęboki oddech. Weszła na jedno z jakiś zakrytych przez materiał wynalazków Donnie'go, i wskoczyła za nim do portalu.
Kiedy wyskoczyła z wirującego miejsca, wylądowała na ziemi waląc przy tym o nią głową. Jęknęła niezadowolona i wstała do siadu, a przed jej oczami znalazł się obraz który dobrze znała i pamiętała.
Fioletowe niebo, dnia i nocy nikt tu nigdy nie widział, pełno wysp, różnych roślin i innych zmutowanych stworzeń. Ern zmarszczyła brwi na wspomnienia z tamtego czasu.
- Po prostu chodźmy znaleźć Mikey'ego! - kolejny raz z transu obudził ją krzyk Raph'a. Nastolatka wstała z podłogi i podchodząc do trójki braci.
- Masz pomysł gdzie może zacząć? - spytał Donnie, a Ern już chciała powiedzieć gdzie najprawdopodobniej się znajduje, ale stwierdziła że to będzie zbyt podejrzane.
- Ja bym proponował tam - odezwał się Leo wskazując na wielką kolczastą bazę. Czarnowłosa uśmiechnęła się i zaczęła biec w stronę kolejnej wyspy.
- Na co więc czekamy?! - krzyknęła i wyskoczyła w powietrze lądując z lekką wywrotką. Spojrzała na przyjaciół dalej czekających na poprzedniej wyspie daleko od niej - szybciej!
Chłopcy popatrzyli po sobie i także zaczęli gonić Ern. W pewnym momencie dziewczyna zatrzymała się kucając, na "antenie". Leo wylądował zaraz koło niej, a Donnie i Raph byli jeszcze daleko w tyle.
- Jak to jest wrócić, tam skąd się uciekło? - spytał po chwili. Nastolatka westchnęła prostując nogi. Rozglądnęła się dookoła i przymrużyła oczy.
- Nie jestem w stanie na to odpowiedzieć - oznajmiła. Leo kiwnął głową, rozumiejąc i domyślając się jak może się teraz czuć.
- Dlaczego jeszcze nie spotkaliśmy Craang'ów? - Nardo zadał kolejne pytanie, gdy zobaczył że Raph i Donnie dogonili ich.
- Nie wiem, ale... przynajmniej o nas nie wiedzą... - odpowiedział fioletowy lekko ściskając dłoń i obserwował dookoła siebie, najdziwniejsze rzeczy.
- Po za tymi dwoma... - Raph wskazał na dwa robaki, latające wokół siebie. Ern wytężyła wzrok i wstrzymała oddech - Jakie słodkie maleństwa... są takie malutkie i błyszczące.
- Emmm.... - jęknęła zeskakując z na dół i chowając się. Bracia dziwnie spojrzeli na nastolatkę i dalej obserwowali poczynania mutantów. Za to Ern obserwowała jak dwa robale walczą z żółwiami i kopią ich prądem.
Po chwili jednak została szybko wciągnięta na błyszczący biały kryształ który bardzo dobrze znała. Wiedziała o co chodziło Raph'owi, więc nie wydała z siebie ani jednego słowa.
- Co to do diabła było? - odezwał się w końcu Leo, gdy stwór postanowił odlecieć. Ern spojrzała na chłopaka, a ten zerknął na nią.
- Mikey wymyśliłby jakąś nazwę... ale zapewne już dawno go coś zjadło - westchnął zielonooki, dalej przytrzymując Ern by nie spadła z kryształu.
- Na pewno jeszcze dycha... - zapewniła czarnowłosa lekko się uśmiechając. Raph to odwzajemnił i kiwną głową.
- Ej słuchajcie... to chyba ten sam kryształ co w ogniwie energetycznym craang'ów - Donnie zaczął nie za bardzo delikatnie ruszać jednym z kawałków kryształu, próbując go oderwać.
- Don... - Erna wystawiła przed siebie dłoń, na co Leo od razu zareagował.
- Wiesz co może lepiej przy tym nie dłubać... - powiedział lider, lecz żółw zdążył złamać jego kawałek, który po chwili zaczął świecić na filetowo.
- O kurde! - krzyknęła kolejny raz nastolatka i zeskoczyła z drzewa lądując na kolejnej wysepce. Jej przyjaciele poszli w jej ślady i tak samo zeskoczyli z kryształu, który po chwili wybuchł.
- Nowa zasada! Niech nikt niczego nie dotyka! - rozkazał Leo widząc koło siebie wbity ostry kawałek kryształu.
- To jest najlepszy pomysł jaki dziś słyszałam - stwierdziła dziewczyna wstając z podłogi i kolejny raz ruszając przed siebie, a zaraz za nią żółwie.
- Rany...! Trudno winić Craang'ów że chcą nas najechać. Ich wymiar jest do bani! - jęknął Donnie zmęczony ciągłym biegiem i skakaniem. Koło niego zatrzymał się Leo, który ewidentnie zauważył kolejnego dziwnego stwora w tym wymiarze.
- Sam nie wiem... Ten maluch jest słodki - lider wskazał na małego robaczka. Ern w tym czasie próbowała sobie przypomnieć, co gdzie było tak by nie wpaść na kolejne potwory.
- ERN!! UCIEKAJ!!! - czarnowłosa nagle usłyszała głośny wrzask Donnie'ego. Odwróciła się, by zaraz za sobą zobaczyć wielkiego robaka ganiącego jej przyjaciół.
- Myślałam że mamy jakąś zasadę!!! - krzyknęła nastolatka i tak samo zaczęła uciekać przed mutantem. Cała czwórka biegła przez inne wyspy, latające wielkie beczki i inne tego typu rzeczy. W jednej chwili ktoś złapał Ern za rękę i rzucił koło leżących już trójki braci.
- Odczep się od moich braci i Ern! - powiedział odważnie Mikey stając przed przyjaciółmi. Ern nie wierzyła własnym oczom gdy najmłodszy z braci zaczął samodzielnie walczyć z tym obrzydlistwem. Znała dobrze stwora i mogłaby go pokonać, ale nie chciała być podejrzanie zapoznana z tym wymiarem.
***
Jeżeli ktoś chce się bardziej zapoznać z fabułą to akcja dzieje się pod koniec 2 sezonu, a dokładniej sezon 2 ep 24.
CZYTASZ
Witraż | TMNT(2012) x Oc | ZAWIESZONE
FanfictionPewnego wieczoru nastolatka o ciemnych włosach, i dziwnie szpiczastych uszach maszerowała po dachach Nowego Yorku. Była nowa w mieście i chciała poznać tutejszą okolicę. Podczas jednej z takich wędrówek zauważyła że ktoś wchodzi do kanałów i podążył...