Rozdział 19

247 15 0
                                    

- Nazywam się zemsta.

CRISTIANO

Wpuszczam Rebel do pomieszczenia, a sam cofam się do pokoju monitoringu. Za nic w świecie nie przegapię jej w akcji. Nadal mam w pamięci to jak zachowywała się w tamtym magazynie.

-Wypierdalać ! -warczę do dwóch moich ludzi, a ci zrywają się z foteli i zostawiają mnie samego.
Patrzę na ekrany i szukam kamery, którą zamontowano w celi.

Wreszcie znajduję to czego chciałem i podkręcam głośność, by niczego nie przegapić. Chcę znać każde słowo, które wypowie.
Może Rebel Jones za parę godzin stanie się moją żoną, ale to absolutnie nie oznacza, że jej ufam. Dałem jej złudne poczucie kontroli, jednak w rzeczywistości nigdy nie pozwolę kobiecie mną rządzić.

Robię zbliżenie na jej twarz w momencie, gdy bierze zamach pałką i uderza skurwysyna w twarz. To co udaję mi się zobaczyć w jej oczach budzi do życia mojego kutasa. Nie jestem zbytnio wierzący, ale mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że patrzę na diablicę w anielskiej skórze. Jest taka piękna, taka nieobliczalna w tej chwili. Piękna i bestia w jednej osobie. Dostrzegam w jej postawie lekkie wzdrygnięcie, ale szybko opanowuje ciało i po raz kolejny uderza prowizoryczną maczugą. Słyszę jak pyta jebańca, gdzie jest Paolini, ale nie uzyskuje od niego odpowiedzi.

To chyba nie jest dla niej wielki problem, bo kiedy rzuca uśmiech Rossowi, ja sam zastanawiam się co dla niego szykuje. W ułamku sekundy zdejmuje z nadgarstka garotę i tak jak w tamtym magazynie wprawia ją w ruch tnąc ciało kreta. Jego krew bryzga na boki, również na samą Rebel, ale ona zdaje się tym nie przejmować, a jedynie jeszcze bardziej ją to nakręca. Już unosi rękę do kolejnego ataku, gdy ledwo żywy Ross oznajmia, gdzie Paolini. Odwraca się do niego plecami, chwyta za pistolet leżący na blacie i bez patrzenia za siebie strzela trzy razy. Patrzy przez chwilę na drzwi wreszcie naciska na klamkę a ja wypadam ze swojego stanowiska i szybko przystaję pod wejściem. Nie musi wiedzieć, że ją obserwowałem. Ta wiedza mogłaby być dla mnie tragiczna w skutkach.

Wkładam ręce do kieszeni i przyjmuję nonszalancką postawę, jakbym nie widział przed chwilą co wyczyniała.
O Kurwa! Tak bardzo chciałbym ją teraz zerżnąć.

-Pięknie wyglądasz- stwierdzam coś banalnego, wręcz nie na miejscu, bo mój kutas boleśnie napiera na rozporek moich spodni uniemożliwiając racjonalne myślenie.

-Jest w San Francisco- oznajmia mi zupełnie ignorując wcześniejszy komentarz i zaczyna iść w kierunku windy.

Może, gdybym nie obserwował jej na kamerach to bym spytał czy osiągnęła zamierzony efekt. Teraz mnie to nie obchodzi. Po postawie, którą przyjęła mogę się założyć, że chce dalej działać. Chyba zapomniała, gdzie jej miejsce. Czas jej o tym przypomnieć. Chwytam ją za kark i całym ciałem przypieram do ściany. Mój stojący kutas dżga ją w biodro, gdy pochylam się odrobinę i mocno przygryzam jej wargę.

-Na dziś już dość Rebel- oświadczam. Nie mogę się powstrzymać, gdy widzę krew na jej twarzy i zlizując kropelki. - Idź do siebie i odpocznij. Jutro nasz, wielki dzień- mówię odrywając się od niej z nie lada trudem.

Patrzymy przez chwilę na siebie w milczeniu, po czym Rebel odpycha mnie od siebie i szybkim krokiem wchodzi do windy zostawiając mnie ze sterczącym problemem i milionem lubieżnych myśli. Nie mogę się już doczekać, aż stanie się moją żoną. To będzie zajebista zabawa.

TRAX

Razem z ojcem przybywamy pod bramę El Diablo, a stojący na straży żołnierz wychodzi z budki i celuje do nas z karabinu.

To Dosco. Młodzik, ale lojalny wobec kartelu. Rozpoznaję jego pryszczatą mordę, ale nawet nie śmiem mrugnąć, bo nie wiem jak zareaguje na mój widok, gdy mnie pozna.

REBEL.  Mafia Queen Series #1(Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz