8 letni Big przychodzi rano do jadalni widocznie przygnębiony, Tankhun od razu zauważył smutek na twarzy syna, pogłaskał jego włosy, chłopiec usiadł koło Porchay na swoim miejscu.
-kochanie więc co się dzieje?- Tankhun zapytał zmartwiony, chłopiec spojrzał na niego i odezwał się
-Miałem smutny sen...- powiedział, A Porchay podału szklankę mleka i uśmiechnął się do niego by trochę mu humor poprawić
- opowiesz nam co ci się śniło?- zapytał, a Big kiwnął głową
-Śniło mi się, że byłem bodyguard'em- powiedział i spuścił wzrok na swoje ręce
-I dlatego jesteś smutny?- Porsche przerwał mu, gdyby nie on to zrobiła by to jego córka, ale na szczęście lub nie ta jeszcze się nie obudziła
-Nie dlatego. Byłem bodyguard'em wujka Kinn'a, na dodatek jeszcze wujek Pete tu mieszkał i nie było jeszcze Venii na świecie. ale ty byłeś wujku- spojrzał na Porsche i kontynuowała-...ale no był jeszcze mój przyjaciel Ken, ale bardzo był zły i nasz wszystkich oszukał.
I też wielu rzeczy nie rozumiem... Wujek Kinn był dla mnie bardzo ważny w tym śnie, ale ty byłeś ważniejszy i było mi smutno. czułem się podobnie do tego jak teraz czuję się przy Venii... I nie wiem czemu ale Wujek Porchay był jeszcze bardzo młody w tym śnie i chyba go zabrali . byłem bardzo smutny bo nie byłem dla niego ważny...ale ty byłeś, ale chciałem by był szczęśliwy i czuł się jak ja przy Venii... Obudziłem się i boli mnie brzuch...- powiedział, a Kinn słuchając go miał widocznych szok na twarzy, na dodatek z jego rąk wypadła filiżanka, od Porsche spojrzał na niego.
Bez słowa wyszedł z jadalni - wujek Kinn jest na mnie zły?-zapytał, a Tankhun wziął go na kolana i przytulił- nie Jest zły, po prostu musi to przetrawić - pogłaskał jego policzek
Wszyscy byli w szoku, oczywiście jako buddyści wierzą w reinkarnację...ale nikt nie spodziewał się, że ten niewinny żart jaki powiedział kiedyś Porsche okaże się prawdą.
Nikt, naprawdę nikt nie powiedział Big'owi o Ken'ie...po prostu wymazali go z kart historii...Porsche poszedł za mężem
- Kinn co się dzieje?- spojrzał na niego
- słyszałeś co on powiedział ? Umarł ratując ciebie bo ty jesteś dla mnie ważny. A to on zawsze chciał byś dla mnie ważny...kurwa mać - uderzył ręką o biurko
- Kinn... Czy gdybyś wiedział, że jesteś dla niego wyjątkową osobą podczas gdy jeszcze żył tym życiem to co byś zrobił? Pozwolił byś mi się zbliżyć?- zapytał, a Kinn spojrzał na niego
- oczywiście, że tak...ale nie pozwolił bym mu dłużej być bodyguard'em i żył by gdzieś nadal. - powiedział, a Porsche pstryknął go w czoło
- i kto wtedy pokochał by Venice? Widocznie ich duszę były pisane dla siebie od zawsze. Tak po prostu musiało być...nie możemy się obwiniać - przytulił go
Wrócili do jadalni, Kinn podszedł do Big'a i pogłaskał jego włosy
- jak pójdziesz spać, powiedz temu dużemu tobie, że był dla mnie ważny i że ty musisz być szczęśliwy dobrze?- spojrzał na chłopca, który się uśmiechnął
- dobrze - powiedział uśmiechnięty, a do jadalni wpadł Venii ze swoją rodziną
- ŁAPY PRZY SOBIE!- poważny 10 latek podszedł do Kinn'a i Big'a, zdzielił Kinn'a w dłoń i wziął Big'a na ręce - Staruchu Big jest mój!- zwiał z Big'iem na rękach
- Autentycznie ten dzieciak jest najbardziej pojebany z tej rodziny - Kim w końcu się odezwał, Porchay spojrzał na niego
- na dodatek Vegas nauczył go jak kraść twoją kartę kredytową
- kurwa mać znów?
- trzeba było pilnować - Vegas jak nigdy nic usiadł na swoim miejscu - coś nas ominęło?
- poza tym, że Big przyśnił sobie swoje wcześniejsze życie tutaj to nic nowego - Porchay powiedział, a Pete otworzył szeroko oczy
- Big to big nasz Big, że Big?!- złapał się za głowę
- też byliśmy w szoku
- ten typek w którym Ken był zakochany?- Vegas spojrzał na nich
- jeśli jeszcze się okaże, się Venii to Ken to chyba oszaleje - Tankhun powiedział patrząc na nich
- to akurat nie możliwe bo Venice urodził się kilka miesięcy po śmieci Kena, duszę ma inną napewno, wiem sam odbierałem jego poród- Top odezwał się i napił się kawy
Więc tak. Big to Big.