NOC Z DUCHAMI

367 9 0
                                    

Pierwszy dzień świat był dla czwórki naszych bohaterów dniem totalnego lenistwa. Najwcześniej, bo o jedenastej obudził się Zabini. Zajrzał najpierw do Dracona. Blondyn leżał z rozrzuconymi po bokach ramionami i nogami, i cicho chrapał.

Później gospodarz poszedł na górę zobaczyć, jak śpią dziewczyny i czy w ogóle śpią.
Hermiona smacznie kimała. Była zakopana pod kołdrę po sam czubek nosa i oddychała cichutko przez lekko uchylona wargi .

Virginia natomiast; o to był ciekawy widok... Kołdra leżała na ziemi. Rude dziewczę natomiast było rozwalone na szerokim łóżku w dziwacznej pozie nie do odtworzenia. Jej koszulka była malowniczo podwinięta niemal pod pachy, a pępek świecił w całej okazałości kolczykiem. Na pupie miała czarne stringi, które więcej odkrywały niż zakrywały. Ale nie to wbiło go w ziemię... Ginny miała otwartą buzię i chrapała jak stado Malfoyów...

Blaise zaczął cicho chichotać, ona naprawdę była świetna, po prostu. Powoli podszedł do dziewczyny, podniósł skopaną kołdrę i nakrył jej drobne ciałko. Jeszcze przez chwile przysłuchiwał się symfonii dźwięków po czym wyszedł z pokoju by wziąć się za robienie śniadania - normalnego, smacznego śniadania.


Gdy uporał się już z kanapkami postawił wszystko na wielkiej tacy i ruszył na górę. Tacę postawił na podłodze a sam wszedł do pokoju Dracona.

- Pobudka śpiochu! - w odpowiedzi usłyszał ciche pochrapywanie.

- Wstawaj, leniu i rób kawę! - krzyknął Blaise.

- Daj mi, kurwa, święty spokój! - blondyn otworzył jedno oko, powiedział co wiedział i zamknął je ponownie.

- O nie! Wstawaj draniu i rób coś do picia, sam mam obsługiwać trzy patentowane leniwce? Twoje niedoczekanie! - Jak lubisz wstawać o świcie, to twój problem, Dziki...

- Jaki, kurwa, świt? – zaperzył się Ślizgon-Dżentelmen. - Za pół godziny będzie południe. Rusz tą dupę! Jedyną reakcją Pierworodnego Wielkich I Wpływowych Malfoyów było wychrypienie steku dosyć ordynarnych przekleństw, które absolutnie nie pasowały do jego rodowodu arystokraty.

Zabini zmełł w zębach przekleństwo i bardzo powoli policzył w myślach do trzech.

- A chcesz zobaczyć roznegliżowaną Granger? One jeszcze śpią – zmienił taktykę i zaczął kusić przyjaciela.

Pięć minut później Draco siedział na łóżku Hermiony a w dłoni trzymał gorący kubek pełen kawy. Po chwili zaobserwował jak dziewczyna porusza nosem a jej ręce zaczynają błądzić w powietrzu.

- Czy tu jest kawa? - zapytała zachrypniętym głosem.

- A co dostanę za to, że jest tu kawa?

Hermiona była jeszcze zaspana i nie miała pojęcia, kto do niej mówi, zwłaszcza, że chłopak mówił cichutko.

- A czego chceeeeesz dobry człowieeeeeeeeeeeeeeeku? – wyziewało dziewczę i przetarło orzechowe oczęta.

- Och, szczotuniu, chcę tylko zobaczyć cię taką, jaką natura cię stworzyła

- Eee... co? - zapytała bardzo nieinteligentnie panna Ja - Wiem - To - Wszystko.

- Nago Granger, - powtórzył cierpliwie rozbawiony przedstawiciel czysto-krwistej arystokracji - jak cię mamusia natura stworzyła.

Dopiero teraz Hermiona otworzyła oczy i krótko krzyknęła podciągając kołdrę pod samą szyje.

- Wynoś się! Zostaw kawę i wynos się! Natychmiast!

- Jak wyjdę, to tylko z kawą - powiedział wrednie Draco, upił łyk boskiego napoju i ruszył do drzwi.

Zmowa DziewicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz