WINA I KARA

337 6 2
                                    

Ginny bardzo niechętnie wybudzała się z pięknego snu. Było jej tak ciepło i przyjemnie i jeszcze te męskie ramiona, które ją otulały...

Zaraz, zaraz! Jakie „męskie ramiona", jak to „otulały"? Ginny próbowała gwałtownie usiąść na łóżku, ale nic jej z tego nie wyszło, zamiast tego obudziła potwora.

- Wiewiórka, jest siódma rano, nie ruszaj się - mruknął Blaise i przyciągnął dziewczynę do siebie.

- Puść - Ginny nie chciała być przyciągana, wręcz przeciwnie, gwałtownie próbowała się wyrwać.

- Jestem silny i jest siódma rano, a ty mnie drażnisz rudzielcu, więc zaczynam być zły... Chcesz tego? Żebym się zezłościł i ci wlał parę klapsów na goły tyłeczek? Chyba nie. Śpij.

Chłopak mocno przytulił do siebie trochę uspokojoną dziewczynę.
Virginia nie protestowała. Był ciepły, przyjemnie pachniał i... delikatnie głaskał ją po plecach.
Tylko dlaczego jego dłonie schodziły coraz niżej...

- Zabini, łapy przy sobie - mruknęła cicho, a w odpowiedzi usłyszała tylko złośliwy chichot, ale dłonie mężczyzny powędrowały w górę.

„Żeby on zawsze był taki zgodny" - pomyślała sennie, ale nie zastanawiała się nad tym dłużej. Biedaczka nie wiedziała, że następny dzień miał przynieść odpowiedź, z której jasno wynikało, że Blaise Zabini oczywiście nie zawsze jest zgodny, miły i łagodny. Czasami zachowywał się bardzo podle i złośliwie. Zawsze też dostawał to, na co miał ochotę. Zawsze.

***

Hermiona obudziła się parę minut po godzinie ósmej i odruchowo przetarła oczy. Chciała się przeciągnąć, ale okazało się, że wbiła łokieć w coś ciepłego i twardego. Usłyszała cichy, niski pomruk niezadowolenia. Spojrzała w lewo; jej łokieć wbijał się w klatkę piersiową mężczyzny leżącego obok. Przystojny blondyn otworzył jedno szare oko i łypał na nią groźnie.

- Śpij cholero, jest wcześnie. - Draco objął dziewczynę i mocno przytulił. - Nie ma sensu wstawać przed dziesiątą, chyba, że chcesz robić teraz coś... miłego, szczotuś.

- Miło to ja cię mogę skrzywdzić - burknęła „szczotuś", ale po chwili doszła do słusznego wniosku, że godzina ósma rano w czasie wolnym od szkoły nie jest porą do wstawania.

Już miała się wygodnie ułożyć i zapaść w drzemkę, gdy poczuła, czyjąś dłoń na swoje piersi.

- Malfoy, co ty do diabła wyprawiasz?! - syknęła i próbowała się wyrwać z jego uścisku.

- Szczotuś, przecież wczoraj ci się podobało. Uspokój się, wiesz, że to nie będzie bolało.

- Malfoy, mnie boli mózg na samą myśl, że mnie dotykasz - Hermiona spróbowała strącić jego dłoń, ale Draco był bardzo silny. Złapał ją za przeguby dłoni, pochylił się nad dziewczyną i pocałował delikatnie jej szyję.

- Z tego co wiem, - wymruczał jej do ucha - mózg nie może boleć, Granger.
Jego usta delikatnie musnęły płatek jej ucha. - Opowiadasz bajki... kłamiesz... a za kłamstwo powinno się karać, szczoteczko.

Zanim Hermiona zdążyła cokolwiek powiedzieć, Draco zamknął jej usta swoimi wargami, jego język wtargnął do środka i wypowiedział wojnę jej językowi. Hermiona cicho jęknęła, nie mogła pogodzić się z tym, że jest jej przyjemnie i że ta kara wcale karą nie jest.

Wreszcie odsunął się od niej i odezwał się bardzo poważnie.

- Panno Granger, czy przyjmie pani swą karę w spokoju, jak przystało na porządnego prefekta naczelnego, a przede wszystkim Gryfona? Czy może będzie się chciała pani wyrywać, jak jakiś nieodpowiedzialny...

Zmowa DziewicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz