Dziś było normalnie czyli tak jak zawsze ja idę do gabinetu i robię za dziecięcego psychologa a Nico ma treningi normalka.
Kończyłam już prace było po trzynastej dziś miałam mało osób ale mnie to pasuje.
Jako iż Nico ma samochód to muszę jechać taksówką do domu.
Po piętnastu minutach byłam już w domu.
Nie było by w tym nic dziwnego że na furtce znalazłam kartkę z napisem "Natalia kocham cię" i to po hiszpańsku.
Jeśli to Nico to jest ostro świrnięty.
Nie bałam się bo tyle już w życiu przeżyłam że to nie robi na mnie wrażenia.
Wyrwałam kartę i zabrałam ją do domu aby pokazać Nico.
~
- wróciłem! - usłyszałam głos.
Gdy Nico wszedł do sypialni ja leżałam i oglądałam coś na telewizorze.
Zatrzymałam serial i usiadłam.
- a ty co się tak patrzysz? - zapytał zakładając koszulkę.
- nie musiałeś tego pisać na bramie ja wiem. - pokazałam mu karteczkę.
- ale ja tego nie pisałem - powiedział.
- nie śmieszne - powiedziałam.
- mówie serio przecież pierwszy wychodziłem a ty zamykałaś bramę - powiedział.
Racja nie było tego.
- ktoś sobie jaja robi - powiedziałam.
Zmieniliśmy temat i jakby starałam się zapomnieć o tej sytuacji.
- Zróbmy posiadówke z szczęsnymi i lewymi. - zaproponowałam.
- okej - powiedział.
Nico napisał na naszej grupie, a ja zaczełam ogarniać salon i pokoje bo pewnie przyjadą też dzieciaki.
~
- wujo! - Laura i Klara jak zawsze pierw do Nico potem do mnie.
Na szczęście Liam podszedł i sie przytulił.
Przywitałam wszystkich i usiedliśmy w salonie.
Po jakimś czasie zostaliśmy wygnane z kanapy bo chłopaki chcą grać.
Ania i marina usiadły przy wyspie kuchennej a ja stanąłem na przeciwko i zaczęliśmy rozmawiać o mojej ulubionej sąsiadce.
Powiedziałam dziewczyną o akcji z karteczką i one zaczeły gadać i dyskutować kto pisze po hiszpańsku.
- Wiem że nie wolno o nim mówić ale...G-G..gavi...tak sądze - powiedziała marina.
- laska on mnie nie nawiedzi po tamtej akcji - na serio on miałby przyjechać.
- w sumie - powiedziała.
~
- Natalka... Zobacz...- Nico stał przed oknem.
- co on tu robi.
Stał tam gavi boże...nie....
- zostań tu.
Zeszłam na dół i wyszłam pod bramę.
- Natalia! Tęsknie - powiedział.
- wypierdalaj do Hiszpanii - powiedziałam.
- kocham cię.
- że słucham! - krzyknął Nico.
- odejdź od niej ona jest moja kocham ją - powiedział gavi.
- ty śmiesz mówić tak o mojej ŻONIE - powiedział.
- że słucham? Chciałbyś - powiedział i Nico nie wytrzymał.
- Natalia było nam razem dobrze - powiedział a Nico się na niego rzucił.
Gdy gavi odszedł Nico spojrzał na mnie.
- byłaś z nim? - zapytał.
- nie! - krzyknełam.
On jedynie spojrzał na mnie i poprostu wsiadł do auta.
Po prostu pojechał...
Zaczełam płakać nie chciałam aby tak było.
Czemu gavi chce mi zniszczyć życie...
~
Minął tydzień jego dalej nie ma...
Stałam przed lustrem, i wyzywałam się w myślach.
Usłyszałam że ktoś wchodzi do domu myślałam że to on a to jednak Ania.
- ty coś jadłaś jesteś staranie blada - powiedziała.
Ja już nie kontaktowałam zamknęłam oczy i ciemność.
~
Otworzyłam oczy i zobaczyłam że nie jestem w domu.
- Natalia! - podbiegła Ania i rzuciła mi się w ramiona.
- co się stało? - zapytałam.
- zemdlałaś bo nic przez tydzień nie jadłaś - powiedziała.
Ania spojrzała za siebie i się uśmiechneła.
Stał tam.
- przepraszam - powiedział i podszedł do mnie.
- Nico ja cię nie zdradziłam...- powiedziałam. On jedynie kiwnął głową i mnie przytulił.
- dzień dobry może państwo na chwileczkę wyjść muszę porozmawiać z pacjentką - powiedział lekarz a oni wyszli.
- dobrze więc powiem pani że naraziła się pani na okropne niebezpieczeństwo...i nie tylko siebie. - powiedział.
- co mi pan sugeruje? - zapytałam.
- gratulacje. Jest pani w ciąży - powiedział.
Co?
_____________________________
Ale niespodziewany zwrot akcji może będzie lepiej może gorzej.
Z góry dziękuje za każdy komentarz.
Kc.
CZYTASZ
Felice [Nicola Zalewski]
Fanficdruga część opowiadania Piccante. jeśli dorosłość to to co myślę to wejdę w to tylko z tobą. kto by się spodziewał że wyjdę za piłkarza i to nie byle jakiego. może ja? może ty? najlepiej my? teraz już wiem że nosząc twoje nazwisko nie mogę już odejść