Pięć

766 36 1
                                    

Weszłam głębiej na teren „imprezy", rozglądając się dookoła. Mój wzrok zawisł na wielu skąpo ubranych dziewczynach. Większość z nich miała założone spodenki lub spódniczki, spod których widać było ich pośladki, a topy, które miały na sobie wyglądały bardziej na biustonosz niż bluzkę. Prawie wszyscy chłopacy byli czarnoskórzy, co świadczyło o jednym – to nie jest bezpieczne miejsce. Nie chciałam brzmieć jak rasistka, bo nią nie jestem, ale dużo podróżowałam z rodzicami w wakacje i w większości miejsc duże grupy czarnoskórych osób oznaczały getta.

Im bardziej szłam do przodu, tym więcej spojrzeń czułam na sobie. Ubrana byłam w spodnie dresowe i za dużą bluzę, a włosy związane w kucyk były mimo wszystko roztrzepane oraz nieco wilgotne po prysznicu, więc w porównaniu do tych osób wyglądałam jak bezdomna.

Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i zaczęłam dłońmi trzeć ramiona, gdy poczułam przebiegający chłód po moim ciele. Dziwny zapach dymu zaczął lekko podrażniać mój nos. Nigdy nie czułam podobnego zapachu, ale był on dość ładny i taki... inny. Rozejrzałam się dookoła, próbując znaleźć źródło dymu i ostatecznie mój wzrok zatrzymał się na grupce chłopaków niedaleko, którzy palili jointy.

Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Po moim ciele od razu przebiegł nieprzyjemny dreszcz, lecz odwróciłam się i momentalnie otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia.

- Nancy... - szepnęłam.

- Domyśliłam się, że to Ty i wow, nie sądziłam, że Cię tu spotkam. Co tu robisz? – zapytała jeszcze bardziej zdziwiona ode mnie.

- Szukałam Cię. – odpowiedziałam od razu, chociaż nie była to prawda. Nie wiem w sumie, po co to powiedziałam.

- Ale czemu tutaj? I po co mnie szukałaś?

- Byłam na spacerze i tak jakoś wyszło, że trafiłam tutaj. Chciałam Cię spytać czy... - zawiesiłam się na chwilę, zastanawiając się co powiedzieć – Czy wiesz może, co mamy zadane na jutro? – wypaliłam nagle, a blondynka popatrzyła na mnie z jeszcze większym zdezorientowaniem niż wcześniej.

- Em, nie, chyba nic nam dzisiaj nie zadali. – mruknęła pod nosem, a między nami zapadła niezręczna cisza. Nie wiedząc co zrobić lub powiedzieć, zlustrowałam dziewczynę wzrokiem. Miała na sobie buty na obcasach, co sprawiało, że była dużo wyższa ode mnie. Do tego założone miała czarne, poszarpane szorty z wysokim stanem, biały crop-top i na to zarzucony długi, szary kardigan. Chociaż nie przepadałam zbytnio za Nancy, to była przepiękną dziewczyną i strasznie jej tego zazdrościłam. Ja sama nie byłam maszkarą, ale nie uważałam się za bardzo ładną dziewczynę, chociaż bardzo chciałabym nią być. Zazdrość to jeden z siedmiu grzechów głównych. – usłyszałam głos w swojej głowie i od razu skarciłam się za to, że pomyślałam o zazdrości. Tego uczucia nie powinno być.

- Z kim rozmawiasz, mała? – ciszę przerwał zachrypnięty, znany mi już głos. Mimowolnie uniosłam wzrok, napotykając się tym samym z czekoladowymi tęczówkami Justina, który w jednej ręce trzymał jakiegoś kolorowego drinka, a w drugiej piwo.

- Spotkałam Odettę. – powiedziała Nancy i spojrzała na blondyna, który podał jej drinka.

- Nie powinno Cię tu być – zwrócił się do mnie Justin – Idziemy? – spojrzał teraz na Nancy, a dziewczyna skinęła głową i dała mu się objąć.

- To do jutra. – odparła Nancy i zaczęła odchodzić wraz z jej chłopakiem. Justin jeszcze odwrócił głowę, zerkając na mnie i marszcząc brwi, jakby zastanawiając się nad czymś.

Zignorowałam to i oparłam się o murek plecami, zaciskając usta w jedną linię. Jak mam znaleźć Maxa, gdy jest tutaj tyle ludzi? Przecież zajmie mi to wieczność.

My Own Medieval GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz