Nobodys POV
Justin mruknął coś niezrozumiałego pod nosem, kiedy usłyszał dzwoniący budzik. Od razu go wyłączył i podniósł się z łózka, rozciągając przy tym wszystkie swoje spięte kończyny. Blondyn westchnął cicho pod nosem, a następnie podszedł do szafy, z której wyjął czarne rurki z luźnym krokiem, czarny T-shirt oraz ciepłą, szarą bluzę, zakładaną przez głowę. Pogoda na dworze nie zapowiadała się na najlepszą, co sprawiło, że Justin nie był w najlepszym nastroju. Od zawsze wolał słoneczną pogodę, która zazwyczaj panowała w Kalifornii, gdyż deszcz i zachmurzone niebo wprowadzało go w nienajlepszy nastrój.
19-latek przeciągnął się po raz drugi, po chwili udając się do łazienki, gdzie poszedł pod odświeżający prysznic. Po prysznicu ubrał się, umył zęby i ułożył włosy na żel tak, by grzywka była uniesiona do góry. Od jakichś dwóch lat nosił taką, a nie inną fryzurę. Nie potrzebował więcej zmian w swoim życiu, i choć zwykła fryzura wydawała się brzmieć dość banalnie, to według Justina włosy były najważniejszą rzeczą w wyglądzie.
Blondyn spryskał się jeszcze perfumami, wziął plecak z rzeczami do szkoły i zszedł na dół do kuchni, gdzie zobaczył Maximiliana, który jadł kanapki na śniadanie.
- Co tak wcześnie wstałeś? To ja chodzę do szkoły, a nie Ty. - Justin przywitał się z szatynem męskim uściskiem dłoni.
- Muszę odebrać kasę z niedzielnej nocy.
- Tak rano? - uniósł pytająco brwi i nalał sobie soku pomarańczowego do szklanki.
- Nie ma tam wtedy ludzi, jest bezpieczniej. - odparł Max, dokańczając swoją ostatnią kanapkę. Wsadził talerz do zmywarki i wrócił na swoje wcześniejsze miejsce, robiąc coś przy okazji na laptopie.
- Ja zazwyczaj odbieram wieczorem, ale jak wolisz. - Justin wzruszył ramionami.
Jakieś półgodziny potem odjechał samochodem do szkoły. Był już dużo spóźniony, ale chłopak nie przejmował się tym nadmiernie. Chodził do szkoły, bo musiał, a nie bo chciał. Od podstawówki do pierwszej klasy liceum był dobrym uczniem, zwykłym chłopakiem z małą grupką znajomych, ale wtedy w jego życiu dużo się zmieniło, i został tym, kim jest do teraz. Chłodny dla wszystkich, poza osobami, którym ufa. Odetcie również nie okazywał swojej nieczułości, lecz miał w tym swój cel. Aczkolwiek ta drobna, mała brunetka intrygowała Justina. Była inna niż dziewczyny, które znał. Normalnie nie spojrzałby na taką niewinną, nic nieznaczącą postać w szkole, bo zazwyczaj takie dziewczyny były po prostu nudne, jednak ona zdecydowanie nie była nudna, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Podobało mu się to, że potrafiła postawić na swoim i być zadziorna, a do tego nie bała się Justina, pomimo tego, że był dwa lub trzy razy większy od niej.
Blondyn westchnął cicho, odganiając od siebie myśli o Odetcie, a następne zaparkował auto na parkingu przed szkołą. Ze skrytki wziął paczkę papierosów, którą wsadził do kieszeni bluzy, po czym poszedł na boisko szkolne. Przeszedł obok trybun i chciał już schodzić na dół, ale usłyszał nagle głos Odetty. Zmarszczył zdezorientowany brwi i schował się pomiędzy fotelami, patrząc na nauczyciela od wfu i brunetkę.
- Trójka? - spytała dziewczyna, patrząc na nauczyciela z niedowierzaniem.
- Nie zapisałaś się do drużyny cheerleaderek lub do jakiegokolwiek innego sportu. Nie licz na większą ocenę. - odparł pan Evans, a Odetta odwróciła wzrok, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Nigdy nie dostałam trójki. - westchnęła melancholijnie pod nosem.
- Cóż... Mogę zwiększyć Ci ocenę w inny sposób. - mężczyzna ujął podbródek Odetty i odwrócił jej głowę w swoją stronę. Brunetka spojrzała na niego z uniesionymi pytająco brwiami, bowiem nie rozumiała zbytnio słów nauczyciela. Pan Evans przejechał opuszkami palców po jej szyi, obojczyku oraz ramieniu, a następnie po piersiach dziewczyny.
CZYTASZ
My Own Medieval Girl
Roman pour Adolescents18-letnia Odetta przeprowadza się wraz z rodzicami i starszym bratem do Los Angeles z Tucson. Wychowana w katolickiej rodzinie, ułożona, z planami na przyszłość. Co będzie, jeśli spotka Justina na swojej drodze, który będzie jej kompletnym przeciwie...