Osiem

738 36 1
                                    

Zakryłam głowę poduszką, kiedy mama weszła do mojego pokoju, żeby mnie obudzić. Słysząc jej oddalające się kroki, spojrzałam na zegarek w komórce. 8:30. Spałam zaledwie cztery godziny, przez co oczy same mi się zamykały do ponownego spania, lecz niedany mi był dalszy wypoczynek, gdyż moja rodzicielka, ponownie przyszła mnie budzić.


- Czemu jesteś taka zmęczona? – spytała i odsłoniła rolety w moim pokoju. Błyskawicznie nasunęłam kołdrę na twarz z powodu promieni słońca, które wpadały prosto do moich oczu.

- Siedziałam do późna z lekcjami. Mogę iść na mszę o 12? – wymamrotałam.

- Nie, zawsze chodziliśmy o 10, więc i teraz pójdziemy na tą godzinę. – odparła stanowczo.

- Ale tydzień temu byliśmy na mszy o południu! – burknęłam zirytowana, odsłaniając twarz i siadając na drugim krańcu łóżka, by odsunąć się jak najdalej od słońca.

- Nie odzywaj się do mnie takim tonem, młoda damo. A tydzień temu poszliśmy na późniejszą mszę do kościoła, bo byliśmy zmęczeni po podróży. Nie marudź już, tylko wstawaj.

- Przepraszam. – powiedziałam ze skruchą na jej uwagę o moim tonie głosu, a po chwili zeszłam z łóżka, by zacząć się szykować. Wyjęłam białą koszulę, jasnoniebieskie rurki oraz szary kardigan z szafy, po czym udałam się do łazienki. Spięłam włosy w wysokiego koka, by ich nie zmoczyć, a następnie weszłam pod odświeżający prysznic. Ciepła woda rozluźniła błogo wszystkie moje mięśnie.

Nalałam trochę żelu pod prysznic na dłoń i zaczęłam wcierać go w swoje ciało, przymykając przy tym powieki oraz przypominając sobie sytuację z nocy.


Justin podszedł do małego śmietnika, wiszącego na jednym z drzew i wyrzucił opakowanie po naszym jedzeniu. Po chwili wrócił się, siadając obok mnie na wilgotnej trawie.

- Zimno Ci? – zapytał chłopak, a ja skinęłam niepewnie głową, pocierając dłońmi ramiona. Blondyn zdjął bluzę z siebie i nałożył mi ją na barki, pocierając je. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, lecz nie z powodu zimna, a z powodu dotyku Justina. Nie wiedziałam, jak się zachować, jednak wiedziałam, że jego delikatny dotyk był strasznie przyjemny. Nie powinnam była do tego dopuszczać, aczkolwiek nie wiem, co by sobie wtedy o mnie pomyślał. Wolałam uniknąć kolejnego razu nazwania mnie „aseksualną", bo nawet sama nie wiem czy byłam taka.

- Dziękuję. – uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę i odwróciłam wzrok na lustrzane odbicie księżyca w jeziorze, a następnie położyłam się na trawie i zaczęłam wpatrywać się w niebo pełne gwiazd. Przymknęłam chwilę potem powieki, rozkoszując się idealną ciszą oraz atmosferą między nami, lecz wtedy usłyszałam głos 19-latka.

- If I was your boyfriend, I'd never let you go... - zanucił, a ja uśmiechnęłam się pod nosem, bo było to dość... słodkie. Słodki Justin, kto by pomyślał.

- I can take you places, you ain't never been before. - dokończyłam, a w tym samym momencie usłyszałam cichy śmiech blondyna – Lubisz go? – spytałam.

- Jasona McCanna? – mruknął, na co ja skinęłam głową – Jest spoko, nie mam nic do niego. Ma kilka fajnych piosenek.

- Myślałam, że powiesz coś w stylu, że jest lesbijką, gejem czy coś w tym rodzaju.

- Dlaczego? – uniósł pytająco brwi.

- Nie wiem, po prostu... Większość chłopaków ma o nim takie zdanie. - westchnęłam.

My Own Medieval GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz