Jeden

1.4K 48 3
                                    

Do foliowej torebki schowałam pastę do zębów oraz szczoteczkę, którą przed chwilą umyłam zęby. Schowałam torebeczkę do kosmetyczki, a tą natomiast wsunęłam do osobnej kieszeni w walizce. Rozejrzałam się po moim pokoju, w którym stały już tylko puste meble. Szafa nie była zapełniona ubraniami, a półki opróżnione były z najprzeróżniejszych książek i oczywiście tej jednej, najważniejszej - Biblii.

Westchnęłam głośno i zagryzłam dolną wargę, próbując zapamiętać każdy, nawet najdrobniejszy szczegół z tej sypialni, w której spędziłam większość swojego krótkiego życia.

- Nie stój tak, tylko chodź już. Rodzice czekają. - do pokoju wszedł mój 19-letni brat, Maximilian, który wybił mnie z rozmyślania. Max podszedł do łóżka i zdjał z niego moje trzy, duże walizki, w których miałam wszystkie swoje ubrania.

- Idę, idę. - burknęłam zirytowana pod nosem i wzięłam od niego jeden z moich bagaży, a następnie zeszliśmy razem na dół. Stojący pod drzwiami tata, zamknął je na klucz i wsiedliśmy do samochodu po włożeniu walizek do bagażnika.

- Pomódlmy się przed drogą. - powiedziała moja rodzicielka i przymyknęła powieki, złożyła dłonie razem, po czym zaczęła się modlić w głowie. To samo zrobił tato oraz ja, jednak na moment otworzyłam jedno oko i zerknęłam na mojego brata, który wydawał się być znudzony tą sytuacją. Max ostatnio odsunął się od naszej rodziny i od Boga. Nie chodzi już z nami do kościoła, a podczas kolacji nie dziękuje Bogu za otrzymane dary.

- Amen. - szepnęłam cicho pod nosem, patrząc z uwagą na rodziców, którzy po kilku sekundach również skończyli się modlić. Chwilę potem samochód ruszył, a ja próbowałam powstrzymać cisnące się do oczu łzy, gdy po raz ostatni spojrzałam na nasz dom, w którym mieszkałam przez ostatnie 10 lat. Wcześniej mieszkaliśmy w Los Angeles, do którego teraz znowu wracamy. 10 lat temu musieliśmy wyprowadzić się do Tucson, gdzie tata został przeniesiony do drugiej siedziby firmy, jednak teraz będziemy znowu mieszkać w Mieście Aniołów, ponieważ ojciec ponownie został tam przeniesiony, aczkolwiek obiecali mu, że już na stałe będzie tam pracować.


Obudziłam się, kiedy poczułam, że samochód zahamował. Rażące promienie wschodzącego słońca przedostały się przez szyby samochodu, podrażniając tym samym moje oczy. Złożyłam dłonie w piąstki i rozmasowałam nimi powieki, schowałam rozładowany telefon ze słuchawkami do kieszeni i zerknęłam na Maxa, który odpiął pas i wyszedł z samochodu. Zrobiłam to samo co mój brat, a po zatrzaśnięciu drzwi auta, poczułam jak bardzo moje nogi są giętkie od tylu godzin siedzenia na jednym miejscu. Rozciągnęłam swoje kończyny i rozejrzałam się dookoła, od razu poznając miejsce, w którym się znajdowaliśmy. Dzielnica, na której kiedyś mieszkaliśmy, w ogóle się nie zmieniła, a nasz stary dom wyglądał dokładnie tak samo jak 10 lat temu. Jedyne co się zmieniło to ogród dookoła budynku z powodu zwiędniętych kwiatów.

Pomogłam rodzicom wyjąć walizki, które już po chwili zanieśliśmy do domu. Maximilian pomógł mi wnieść bagaże do mojego pokoju, a kiedy wyszedł, to rozejrzałam się po pomieszczeniu. Beżowe ściany, białe meble, stojące w tym samym miejscu, co kiedyś.

Nie miałam ochoty teraz się rozpakowywać, byłam zdecydowanie zbyt zmęczona. Chcąc rzucić się na łóżko, usłyszałam wołanie mamy z dołu, przez co westchnęłam cicho i zeszłam po schodach, po chwili znajdując się naprzeciwko mojej rodzicielki.

- Jest dopiero piąta rano, dlatego idź się prześpij. Obudzę Cię o 10:30, bo o 12 idziemy na mszę. - pogładziłam moje ramię.

- Dobrze. - uśmiechnęłam się.

- Po mszy chciałabym też z Tobą porozmawiać o pewnej rzeczy. A teraz idź spać. - powiedziała, a ja skinęłam potakująco głową i ponownie udałam się na górę. Z walizki wyjęłam stary T-shirt i luźne spodenki. Zazwyczaj spałam w tych ubraniach, dlatego szybko się przebrałam i poszłam spać.


- Wstawaj, kochanie. - usłyszałam głos mamy nad sobą. Jęknęłam coś niezrozumiałego przeciągle, kiedy odsłoniła rolety, jednak po chwili podniosłam się i poprawiłam dłonią włosy. Byłam strasznie zmęczona po podróży, lecz chciałam pójść do kościoła.

Gdy rodzicielka wyszła z mojego pokoju, to wyjęłam z walizki czarne, eleganckie spodnie, białą koszulę, równie biały podkoszulek i bieliznę. Następnie udałam się do łazienki, gdzie zamierzałam wziąć odświeżający prysznic.

Koło godziny 11:30 założyłam balerinki na stopy, podziękowałam za śniadanie, a właściwie lunch, i wyszłam z domu. Razem z tatą zaczęliśmy iść w stronę kościoła wolnym krokiem, nic się nie odzywając. Mama została w domu, bo chce posprzątać, zmienić pościel i wypakować rzeczy, chociaż nie powinna tego robić, bo niedziela zawsze była dla nas dniem wolnym i nigdy nie sprzątaliśmy w te dni.

W kościele zajęliśmy z tatą miejsce w jednym z ostatnich rzędów, jednak mimo tego, że nie miałam dobrego widoku dookoła, bo byłam dość niska, to nie zauważyłam ani jednej osoby w moim wieku. Dorośli tak, ale ani jednego nastolatka. To bardzo dziwne, rzekłabym wręcz, że przerażające. Z Bogiem trzeba utrzymywać kontakt od najmłodszych lat, a nie tylko wtedy, kiedy jest się do tego tak jakby zmuszonym, czyli na przykład podczas chrztu lub ślubu.


Gdy wróciliśmy z tatą do domu, to ledwo zdążyłam zdjąć buty, a podeszła do mnie mama i zaprosiła mnie do siebie na rozmowę. Nie miałam pojęcia, o czym chciała ze mną porozmawiać, lecz musiało być to raczej coś ważnego, skoro od razu mnie do siebie zaciągnęła.

Poszłam za nią do jej oraz taty gabinetu, który aż lśnił od czystości. Usiadłam przy mahoniowym biurku, a moja mama zasiadła naprzeciwko mnie.

- Jutro zaczynasz dzień w nowej szkole, wiesz o tym? - spytała, a ja skinęłam głową potakująco - Razem z tatą chcieliśmy zapisać Cię do szkoły żeńskiej, bo w Tucson też chodziłaś do szkoły żeńskiej i lepiej byłoby Ci się zaaklimatyzować, lecz nie było więcej miejsc w tej szkole, dlatego zapisaliśmy Cię do zwykłego liceum.

- To wszystko chciałaś mi powiedzieć? - uniosłam pytająco brwi, patrząc na nią uważnie.

- Nie... Chodzi o to, że w tym liceum będzie dużo młodych mężczyzn, a Ty jako, że jesteś bardzo śliczną i młodą dziewczyną, to na pewno będą o Ciebie zabiegać. Chciałabym, żebyś pamiętała, że przed ukończeniem liceum, a najlepiej studiów, nie chcę Cię widzieć z jakimkolwiek chłopakiem. Jesteś jeszcze zbyt młoda na interesowanie się innymi chłopcami i powinnaś skupić się na nauce oraz dobrym wykształceniu. Rozumiemy się? - ostatnie słowa powiedziała dość surowo, ale nie przeraziłam się zbytnio, bo doskonale wiedziałam i pamiętałam o zasadach panujących w naszym domu.

- Rozumiemy się, mamo. Nie mam zamiaru skupiać się na chłopakach, nauka w zupełności mi wystarczy. - uśmiechnęłam się delikatnie, a rodzicielka to odwzajemniła.

- Mam taką nadzieję. Pamiętaj o tym, że Ci ufam, Odetto Goldenmayer. - podniosła się z krzesła, więc ja również to zrobiłam i zaczęłam kierować się w stronę drzwi.

- Wiem o tym i nie zamierzam zawieść Twojego oraz taty zaufania. - wyszłam z jej gabinetu, a następnie pokierowałam się do swojego pokoju. Nigdy nie chodziłam do zwykłej szkoły, gdzie byli też chłopacy, a poza tym, nie interesowałam się nimi zbytnio, dlatego nie miałam problemu ze słowami mamy. Jeśli mam mieć chłopaka, to ma być to ten jeden i jedyny, którego poznam po studiach, a seks dopiero po ślubie.

My Own Medieval GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz