Poranny (zimowy) incydent.

49 7 0
                                    

Pov: Denki

Właśnie Szykuje się do szkoły, to będzie ELEKTRYZUJĄCO dobry dzień.
Budząc się rano oczywiście nie wyspany, próbowałem się jakoś przekonać na wczesne wstanie z łóżka, w końcu niedługo święta nie?

Jest godzina 8 rano, a ktokolwiek kto wstaję o tej godzinie w weekend, jest zwyrolem.
Dziś o dziwota, postanowiłem stać się jednym z tych zwyroli i wstałem pójść zrobić sobie kakao. Gdy przechodziłem obok jednego z pokojów, usłyszałem dziwne dźwięki.

Co do cholery?
Znam ludzi którzy nie śpią o tej godzinie, i dodatkowo ćwiczą? Tragedia.
Postanowiłem pominąć ten pokój i zająć się sobą.

Przy robieniu sobie super kakao oczywiście rozlałem trochę mleka na blat, moje szczęście jest takie unikalne.
Do mleka dosypałem kakao i trochę posprzątałem blat po mojej wpadce, by potem podziwiać te piękne widoki za oknem.
Westchnąłem.

—Ah ta zima.—

Jak to prawie każda zima, śniegu nie ma, więc jedyne co mogę podziwiać za oknem to jak ludzie walczą o życie na śliskiej i zamarźniętej drodze.

Wezmę kakao do pokoju, wypije je i idę spać z wniebowziętym klimatem świąt, które mam nadzieję że w tym roku będą udane.

Udałem się w drogę do pokoju z moim kakao, kiedy znów usłyszałem dziwne dźwięki dochodzące z jednego z pokoi.
Zapukać czy nie zapukać?
Uciec czy zostać?
Zapukam i ucieknę jak zawsze, aby dodać ludzią jeszcze więcej emocji w święta.

Bez namysłu podszedłem i zapukałem ale za późno zorientowałem się że trudno będzie biec z kakao w dłoni, założę się że zachiwleczke dostanę mała zjebke.
Muszę wykombinować co zrobić bo z kakao nie będę biec, nie pozwolę żeby się zmarnowało na podłodze.

Nie zdążyłem się na myślic co zrobić gdy dźwięki ustały i drzwi otworzył mi mój przyjaciel z klasy.

—Kaminari? Co ty tu robisz? Do tego jest bardzo wcześnie jak na weekend.—

Gdy chciałem ubrać w słowa pytanie o przyczynę tych dziwnych odgłosów, nagle deku parsknął ze śmiechu.

—To twoja piżama kaminari? —

Kurwa... dopiero teraz zorientowałem się, że nie przebrałem się z piżamy.
Mój zestaw koszulki z pikachu oraz spodenek z Zygzakiem McQeen został odkryty.
Odrazu spaliłem buraka.

—Nie o tym teraz mowa!—
Pod wpływem zażenowania nie mogłem się powstrzymać niż tylko krzyczeć.

Deku nie mógł się chyba powstrzymać od śmiechu i nogi mu od niego drżały, przynajmniej tak mi się wydaje że od niego.

—Midoryia co ci się stało z włosami? —
Zauważając jego roztrzepane włosy, nie mogłem zrobić nic innego niż tylko trochę się ponabijać, tak samo jak on ze mnie.
Zacząłem się cicho chichrać zakrywajac usta dłonią.

—To przez moje wiercenie się!
Dopiero wstałem!

—A ja słyszałem że ćwiczysz.

Moja odpowiedz go zamurowała, nie wie co odpowiedzieć i zrobił się czerwony na twarzy.

Podałem mu kakao które zrobiłem swoją ciężką pracą w kuchni.

—Proszę, tobie przyda się bardziej niż mi po tym ciężkim treningu. —

—Kaminari to nie tak-

Nie zdążył dokończyć gdy podczas wręczania mu kakao zauważyłem postać leżącą na łóżku midoryii!
Był to... Bakugo ?

On jest w samych bokserkach.

—AAAAAAAAA!—
Wydarłem się z przerażenia widząc już lekko (delikatnie mówiąc) poddenerowaną twarz Bakugo.

Wręczyłem szybkim ruchem kakao midoryii, słysząc wrzaski Bakugo żebym się tak nie darł i przeprosiłem niezdarnie za przeszkadzanie biegnąc co sił do siebie.

Zamknąłem drzwi na klucz w panice i położyłem się do łóżka usiłując zasnąć.

[TIME SKIP]

Pov :Denki

Obudziłem się około trzy godziny po incydencie z Midoryia i Bakugo, więc miałem plan spokojnie wyjść z pokoju oraz zrobić sobie śniadanie.
Jestem w cholere głodny.

Szybko przebrałem się z piżamy w luźne ciuchy i wyszedłem finalnie z pokoju.

Gdy dotarłem do kuchni i zacząłem przyrządzać swoje pyszne śniadanie, zauważyłem sylwetkę poruszająca się w moim kierunku.
Jak spostrzegłem okazał się to Bakugo, wyglądał jak gdyby szedł mnie zabić.
Cicha furia przyszła by mnie zabić i pochować, mam nadzieję że pochowają mnie jednak z moją cudną piżama.

Nie wiem co robić, czy uciekać czy stać nieruchomo w miejscu bo wiadomo że nie ważne co zrobię to i tak mnie złapie.
Odwróciłem od niego wzrok udając że go nie widzę kontynuując przyrządzać swoje pyszne śniadanie.

Bakugo podszedł do mnie (przeszkadzając mi w moim pysznym śniadaniu) i odrazu zdzielił mnie w tył głowy.

—AŁA! Za co?! —Krzyknąłem

—Dodałeś kawy zamiast kakao głąbie.

___________________________________
___________________________________

Mogę powiedzieć że jest to taki mały specjał na święta.
Chce bardzo mocno przeprosić za swoją długą nieaktywność, jednak wróciłem i zamierzam robić rozdziały regularnie.

Miłych świąt kochani moi, zdrowia i szczęścia życzę ♥️♥️♥️

Uzależnienie od czynu (bakudeku) [wolno pisane] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz