Od sytuacji z Beomgyu upłynął tydzień. Przez cały ten czas Soobinowi nie przytrafiło się nic dziwnego. Wciąż nie zwiedził swojego strychu ani piwnicy, bo nie chciał po tym wszystkim znów stawiać się w sytuacji gdzie jego lub kogoś innego opanuje nagły strach.
Na dodatek wciąż nie rozumiał, co takiego zobaczyli jego przyjaciele. Choć po reakcji Beomgyu był pewien, że nigdy nie chciałby zobaczyć tego samego.
Było pogodne popołudnie. Soobin kończył właśnie projekt logo dla jakiegoś klienta, gdy przypomniał sobie o konieczności zrobienia zakupów. Dawno nie był w sklepie. Dawno w ogóle nie widział ludzi, poza Taehyunem i Beomgyu.
Godzinę później zdecydował się faktycznie pojechać do dużego sklepu spożywczego w mieście za wsią, na której obrzeżu zamieszkał.
Na zakupy przeznaczył sporo czasu, więc kiedy dojechał do domu było już całkiem ciemno. Zaparkował swoją czarną Toyotę pod daszkiem dobudowanym przy jego domku, wyciągnął z niej torbę z zakupami i wszedł powoli do budynku. Kiedy rozpakował zakupy, poczłapał do swojego pokoju i położył się na łóżku. Znowu usłyszał stukanie w okno.
Tym razem zamiast się odwracać, od razu pobiegł do drugiego pokoju, znajdującego się z lewej strony. Z szybko bijącym sercem otworzył drzwi. I go zobaczył.
Na balkonie stała postać mężczyzny. Młody, szczupły, wysoki... miał mocny, żółty odcień włosów. Stał odwrócony tyłem do Soobina, jakby jego twarz była skierowana w kierunku lasu. Miał głowę przechyloną w lewo. Tak, jakby była zbyt ciężka na utrzymanie jej prosto. Był ubrany w spodnie siegające kolan i granatową koszulę.
Choi nie czuł przerażenia, gdy na niego patrzył. Można było by powiedzieć, że zachował się jak Taehyun, ale była jedna różnica. Czy ten chłopak był straszny? Zdecydowanie nie. Kiedy tylko Soobin próbował oderwać od niego wzrok, odczuwał niepokój. Kiedy obserwował blondyna, uspokajał się.
Po chwili wpatrywania się w nieznajomego Soobin postawił pierwszy krok do pokoju. Było to tak ciche, że sam nic nie usłyszał. Ale tajemniczy chłopak odwrócił się.
Soobin czuł ciarki, przechodzące przez całe jego ciało. Wcześniej nie czuł się przygnębiony przez patrzenie na widmo ale teraz, gdy złapali kontakt wzrokowy, wydawało mu sję jakby znów stał na tej polanie. Jakby to on złamał gałązkę niecałe trzy metry za nim.
Gdy myślał o polanie w lesie, strach to jedyne czego doświadczał. Postać zza okna zdawała się wyczuwać jego dyskomfort. Zamiast patrzeć jeszcze głębiej w oczy Soobina, zacisnął powieki i... i co dalej? Choi nie miał pojęcia co było dalej. Obudził się następnego dnia, leżąc na własnym łóżku.
Czy to był sen? Na pewno nie, Soobin czuł ból mięśni i pleców, zapewne upadł na ziemię w nocy. Ale nie potrafił stwierdzić czemu znalazł się w swoim łóżku. Przecież ostatnie co pamiętał to zjawa na balkonie pokoju gościnnego.
Nagle przypomniał sobie coś jeszcze. Słyszał stłumiony, słodki głos. Nie był wystarczająco wyraźny, żeby stwierdzić co przekazywała mu osoba mówiąca, ale z pewnością było to powiązane z mężczyzną zza okna.
CZYTASZ
the devil i've seenʸᵉᵒⁿᵇⁱⁿ
Fanfictionsoobin wprowadził się do starej chatki na obrzeżu lasu. wszelkie informacje dotyczące postaci nie mają na celu odzwierciedlania prawdziwych osób! krótkie rozdziały - myślę, że około 0,5k słów NIE SHIPUJĘ idoli w prawdziwym życiu. potrzebowałem tylko...