Po kolejnych dwóch dniach Choi zdążył już prawie zapomnieć o tajemniczej polanie. Co dziwne, niedługo po odkryciu huśtawki zaprosił do siebie swoich przyjaciół, aby wybrali się z nim do lasu. Kiedy opowoedział im o swojej historii, ci przyjechali najszybciej jak mogli. Taehyun, który szedł na przodzie ich wyprawy, wybrał prawą ścieżkę. Chociaż z lewej dróżki cały czas było widać drugi szlak i wydawało się, że oba prowadziły do tej samej, przerażającej huśtawki, gdy Soobin i Beomgyu poszli za nim, znaleźli się w jeszcze bardziej żywej części lasu niż przedtem. Po ponurej, martwej części lasu nie było ani śladu.
Przyjaciele Soobina zostali na noc w jego domku. Taehyun i Beomgyu spali w osobnym, gościnnym pokoju który był tuż obok jego własnej sypialni. Aktualnie Choi leżał na łóżku w swoim pokoju, próbując zasnąć.
Nagle do jego uszu dotarło stukanie. Uznał, że to jego goście robili coś w pokoju obok, już nawet wolał nie wnikać co. Po chwili znów to usłyszał. Jak bardzo w tym momencie chciał, żeby to byli Beomgyu i Taehyun, tak nie mógł się oszukiwać. Dźwięk dochodził zza okna. Kiedy odwrócił się i wyjrzał przez nie z nadzieją na zobaczenie sprawcy hałasu, nie dostrzegł nic. Miał jakieś urojenia. Albo coś się przed nim ukrywało.
Po chwili dobiegł go krzyk Beomgyu zza ściany:
— Japierdole! Taehyun, Taehyun! Widziałeś?!
Zaraz później Soobin wyłapał uspokajający głos Taehyuna:
— Cicho... nic się nie dzieje. Nic tam nie ma, Beomgyu.
Słysząc to, najwyższy podniósł się z łóżka i wybiegł ze swojego pokoju. Kiedy wparował do drugiego pomieszczenia, Beomgyu trząsł się w ramionach Taehyuna, próbującego uspokoić go głaskaniem po włosach.
— Co mu się stało? — Dopytał Soobin, podbiegając do swoich przyjaciół i siadając na łóżku obok nich. — Beomgyu, co miałeś na myśli pytając Taehyuna czy widział?
— To coś. Za oknem.
— Jakie coś? — Kang roześmiał się nerwowo. Soobin widział, że Taehyun tylko udawał, żeby nie martwić starszego. On musiał coś wiedzieć. — Nie, nic nie zobaczyłem.
— Jak to?!
Najmłodszy odsunął od siebie Choia.
— Beomgyu, nie masz nic przeciwko temu, żebym zamienił słowo z Soobinem? — Zapytał Taehyun. — Nic wcale nie zobaczyłeś. Przewidziało ci się.
— Nie. — Odpowiedział Beomgyu, i po tym jak Kang odepchał go ze swoich ramion, przytulił się do Soobina. — Nie chcę tu być.
— Powiem ci coś, ale to jutro rano. — Taehyun zwrócił się do najstarszego. — Teraz musimy uspokoić Beomgyu. Zostań z nami w tym pokoju.
— Chodźcie do mojego.
Cała trójka przeniosła się do pokoju Choia. Beomgyu ostatecznie dał radę spokojnie zasnąć. Kiedy Soobin upewnił się, że jego przerażony przyjaciel śpi, też przymknął oczy próbując zasnąć. Jedynie Taehyun prawie całą noc nie zmrużył oka.
Rano Taehyun złapał Soobina na korytarzu, gestem dłoni pokazując mu, aby był cicho. Widać było po nim, że nie chciał martwić Beomgyu.
— Widziałem. — Szepnął. — Był straszny.
CZYTASZ
the devil i've seenʸᵉᵒⁿᵇⁱⁿ
Fiksi Penggemarsoobin wprowadził się do starej chatki na obrzeżu lasu. wszelkie informacje dotyczące postaci nie mają na celu odzwierciedlania prawdziwych osób! krótkie rozdziały - myślę, że około 0,5k słów NIE SHIPUJĘ idoli w prawdziwym życiu. potrzebowałem tylko...