Perspektywa Blaise
Do sylwestra zostały dwa dni a do domu Rona zdążyli już przybyć Draco z Harry, Pansy zdążyła zjeść z Ronem całą jedną miskę sałatki, która została po świętach,
Hermiona, Ginny, pan Artur i Charlie grali już we wszystkie planszówki, bliźniacy zrobili każdemu żart a ja Fleur Bill i pani Molly oglądaliśmy wszystkie świąteczne filmy lecące w telewizji.
Właśnie takiego dnia jak dziś nikt nie miał co robić, dopóki ktoś nie wymyśliłby zagrać w Quidditcha. Na zewnątrz nie sypał śnieg więc z racji, że większości się nudziło, poszliśmy grać.
Harry i Draco mieli swoje miotły, natomiast ja pożyczyłem miotłę Billa, który wolał zostać w domu.
Podzieliliśmy się na dwie drużyny, które były dość okrojone, w pierwszej drużynie byłem ja, Charlie, Harry i Fred w drugiej zaś Ron Draco Ginny oraz George.
Sędzią została Hermiona a Pansy za komentatora co nawet dobrze jej szło.
Po dwóch godzinach gry udało się rozstrzygnąć mecz, który wygrała druga drużyna.Kiedy wróciliśmy do domu, czekała na nas ciepła herbata i ciastka zrobione przez Fleur. W trakcie jedzenia w tle leciała jakaś komedia, którą zagłuszały rozmowy.
Po kilku minutach spostrzegłem, że w salonie nie ma Rona, więc poszedłem go poszukać.
Kolejny raz znalazłem go w jego pokoju tym razem, zamiast siedzieć i patrzeć w okno, suszył włosy, które najwyraźniej umył.
-znowu siedzisz sam?- zapytałem, podchodząc do chłopaka.
-chciałem się umyć, bo później wszyscy zajmą łazienkę.- odpowiedział, po czym złożył na moim policzku pocałunek.
-Urosły ci włosy- zauważyłem bawiąc się mokrymi kosmykami
-tak muszę w końcu je przyciąć- odpowiedział, siadając tak bym, mógł go przytulic od tyłu.
Siedzieliśmy tak chwilę, kiedy stwierdziłem, że podrażnię moją wiewiórkę, więc zacząłem go łaskotać w najczulszym miejscu.-Blaise przestań, to łaskocze- powiedział między napadami śmiechu.
-magiczne słowo? - zapytałem sam się uśmiechając
-Proszę- odpowiedział i pocałował mnie delikatnie jak miał w zwyczaju.
Po skończeniu pocałunku również poszedłem się umyć, a w tym czasie Ron ubrał piżamę, która składała się z granatowych spodenek i koszulki z nadrukiem, którą mi ukradł.
Kiedy wróciłem do pokoju, od razu położyłem się na moim łóżku, które stało obok Rona a szczelina, była na tyle mała, że mogłem się do niego przytulić, co uczyniłem i tak miną kolejny dzień.
--~~~~~--
Hejka mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
★
No więc z okazji zbliżających się świąt (które są jutro, ale co tam) życzę wam dużo zdrówka, dobrego jedzenia, fajnych prezentów, ale przede wszystkim świąt spędzonych z rodziną i w fajnej atmosferze (a życzenia noworoczne będą następnym razem).
★
Dziś rozdział trochę krótszy, ale mam nadzieję, że równie dobry.
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i głosy
Zapraszam do zaglądnięcia na mój profil, i zobaczenia innych moich prac.
Dziękuję za przeczytanie miłego dnia i nocy ♡♡♡♡.
CZYTASZ
Nie uciekaj, rudzielcu!
FanfictionRon ostatnio cały czas kłóci się z przyjacielem przez to, że ten załatwia swoje sprawy. A Blaise próbuje poukładać sobie mętlik w głowie wywołany przez pewnego rudzielca. Główny ship: Blairon (Blaise Zabini x Ron Wesley) mogą pojawić się: pansmione...