rozdział 3

409 20 0
                                    

Perspektywa Ron

Patrzyłem przez okno w kierunku uczniów zbierających się do Hogsmeade Hermiona chciała mnie namówić, żebym z nią poszedł, ale nie chciałem psuć jej randki z Parkinson, ale kiedy tylko wspomniałem o dziewczynie i tym samym momencie poleciała w moim kierunku książka, która zrobiła mi lekkiego siniaka na czole, jednak nie przejąłem się tym bardzo.

Kiedy wszyscy zaczęli kierować się w stronę wioski, wróciłem do dormitorium, w którym oprócz mnie znajdował się obecnie Harry.

-o hej Ron- odezwał się okularnik, kiedy wszedłem do Dormitorium.

-Hej- odpowiedziałem z chęcią położenia się na łóżku.

-dobra może wyjaśnimy sobie wszystko, co dzieje się ostatnio- powiedział stając mi na drodze

-no to zacznij- oznajmiłem

-no więc Ron nie chcę, żebyśmy byli skłóceni, jednak ja też mam swoje problemy i wi...- powiedział jednak mu przerwałem

-nie wiem, czy sobie uświadamiasz, ale przecież masz przyjaciół, którzy mogą ci pomóc z problemami- oświeciłem chłopaka

-nie z problemami mojego typu- zakomunikował, na co zdenerwowałem się. Przez te nasze kłótnie stałem się nerwowy i nietrudno było, przymnie doprowadzić do kłótni tak jak w tym przypadku.

-W takim razie wytłumacz mi, jakie szanowny pan Potter ma problemy- powiedziałem, próbując zachować resztki spokoju.

-Będę chciał, to ci powiem- odpowiedział po chwili

-No właśnie to jest twoja, odpowiedz na wszystko!- wykrzyczałem, przez co zaczęliśmy się jeszcze, bardziej kłócić nie wiem, w którym momencie kłótnia przemieniła się w bójkę, co wcześniej nam się nie zdarzało.

Biliśmy się już tak dłuższą chwilę, kiedy ktoś wpadł do pokoju, nie zwrócilibyśmy na to uwagi, gdyby nie zaczął nas rozdzielać.

-Dosyć!- odezwał się damski głos, który rozpoznałem, była to moja siostra. Od razu przestałem się bić z Harrym, jednak ten na sam koniec uderzył mnie w nos.

-Ginny co ty tutaj robisz, miałaś być w wiosce- odezwał się od razu chłopak.

-najwyraźniej plany mi się zmieniły- oznajmiła, przerywając na chwilę, po czym patrząc prosto w oczy chłopaka, dała mu porządnie z liścia.

-Mogłeś mi powiedzieć, zrozumiałabym z nami koniec!- wykrzyczała, po czym wyszła z pokoju, a ja poszedłem w jej ślady, wyszedłem na korytarz i dałem się ponieść moim nogom, które po niedługim marszu doprowadziły mnie do łazienki.

Spojrzałem w lustro przy jednej z umywalek i zobaczyłem swoje odbicie, miałem podbite oko, z nosa i wargi leciała krew, na koszulce też miałem krew.

Obmyłem twarz wodą i na tyle ile umiałem, to uleczyłem się zaklęciem, jednak dalej było widać, że się biłem.
Stałem tak przed lustrem, kiedy do łazienki ktoś wszedł, był to zabini.

-weansley kto cię tak urządził- odezwał się jako pierwszy.

-nie twój interes- odpowiedziałem i pokierowałem się do drzwi

-czekaj, nie uciekaj, rudzielcu!- krzykną, po czym pobiegł za mną. Zatrzymał mnie dopiero na błoniach

-czemu gdzie nie pójdę, tam jesteś ty, to jakaś klątwa czy co?-zapytałem, mając już wszystkiego dość.

-najwyraźniej tak a teraz powiesz mi, kto ci to zrobił?- spytał, siadając pod drzewem a ja, dołączyłem do niego.

-Pobiłem się z Harrym zadowolony- oznajmiłem chłopakowi.

-czekaj, ale wy nie jesteście przypadkiem przyjaciółmi?- zapytał patrząc się na mnie

-ta raczej byliśmy, ostatnio cały czas gdzieś znikał, a gdy się chciałem dowiedzieć, czemu to zawsze się kończyło kłótnia- odpowiedział Zabiniemu, na co ten tylko na mnie patrzył niewiedząc co powiedzieć.

-zresztą czemu ja ci o tym mówię przecież nawet, nie jesteśmy przyjaciółmi-

-żeby się wyżalić, nie trzeba być czyimś przyjacielem- oznajmił, a ja popatrzyłem na niego jak na wariata.

-na początku pierwszego roku pokłóciłem się z ślizgonem który był moim przyjacielem i siedząc na błoniach podeszła do mnie Pansy, zacząłem się jej żalić i tak zostaliśmy przyjaciółmi- opowiedział, patrząc w stronę jeziora. A ja dalej patrzyłem się na niego.

-w takim razie zakopmy topór wojenny i zacznijmy od nowa- powiedziałem, po czym również popatrzyłem na jezioro

-czemu nie w takim razie będę już szedł pa- oznajmił, a ja pomachałem mu na pożegnanie, po czym poszedł do zamku a ja, zostałem i patrząc na tafle wody, układałem sobie to wszystko w głowie.

-tu jesteś wszędzie, cię szukałam- usłyszałem głos Hermiony, po czym dziewczyna usiadła obok mnie.

-Ron co ci się stało- powiedziała wyraźnie zmartwiona.

-pobiłem się z Harrym, ale to teraz nie ważne, jak tam randka z Pansy- odpowiedziałem z małym uśmiechem na twarzy.

-dobrze, ale nie zmieniaj, tematu jak tylko spotkam Harry'ego, to pożałuję- powiedziała, na co zacząłem się śmiać.

Resztę dnia spędziłem w towarzystwie Hermiony.

-~~~~~-
Hejka mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i głosy ♡♡♡♡.
Zapraszam do zaglądnięcia na mój profil, do czego nie zmuszam.
Dziękuję za przeczytanie miłego dnia i nocy ♡♡♡♡.

Nie uciekaj, rudzielcu!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz