rozdział 15

240 11 3
                                    

Perspektywa Ron

Obudziłem się z nie wyjaśnionych przyczyn. Zerkając na zegarek stojący na półce, zobaczyłem, że wskazówki pokazują drugą w nocy.

Już miałem zamykać oczy z powrotem, gdy usłyszałem cichy płacz, podniosłem się do siadu, po czym spojrzałem na łóżko Blaise, z którego najprawdopodobniej wydobywał się płacz.

Najciszej jak mogłem, podszedłem do łóżka drugiego chłopaka, a po chwili ściągnąłem z jego głowy kołdrę. Twarz Zabiniego była cała mokra od płaczu.

-Hej co się stało?- spytałem cicho i siadłem na łóżku, tak by móc na niego patrzeć.

-Nic- odpowiedział szeptem odwracając głowę

-Skoro płakałeś, więc musiało się coś stać- powiedziałem, przy okazji rzucając zaklęcie wyciszające.

-Naprawdę nic się nie stało, możesz iść dalej spać- oznajmił, dalej nie patrząc na mnie.

-Blaise Zabini, jeśli zaraz mi nie powiesz, co się stało, to będziesz spać na kanapie w salonie, chyba że przygarnie cię któryś z moich braci.

-Eh no dobrze po prostu maiłem koszmar- odpowiedział, patrząc mi w oczy.

-Naprawdę tego nie chciałeś mi powiedzieć, to nie powód do wstydu przede mną nie musisz nikogo udawać, w końcu każdy z nas jest istotą ludzką.- powiedziałem na jednym tchu i przytuliłem go.

Nikt nic nie mówił, po prostu siedzieliśmy w ciszy wtuleni jeden w drugiego. Wiedziałem, że tego potrzebuje najzwyklejszej ciszy.

Pamiętam, jak byłem młodszy i za każdym razem, kiedy miałem koszmar, biegłem do rodziców lub braci, którzy mnie przytulali i siedzieliśmy w absolutnej ciszy.

Chwilę później, kiedy chłopak się uspokoił, pocałowałem go w policzek i wróciłem do swojego łóżka.

-Ron mogę spać z tobą?-zapytał, a ja w geście akceptacji posunąłem się, by Blaise się zmieścił.

-dziś przyjeżdża Hermiona z Pansy- powiedziałem, kiedy chłopak położył się obok.

-a Draco i Harry?-zapytał, usadowiając się tak by, mógł patrzeć w moim kierunku.

-Jutro, ale tylko oni będą tu spać Hermiona i Pansy będą spać u Ginny- oznajmiłem, przeczesując włosy chłopaka.

-Złączamy nasze łóżka?- zapytał, na co przytaknąłem, dalej bawiąc się jego włosami.

Blaise przytulił mnie, po czym zamkną oczy, po niedługim czasie chłopak zasną, co uczyniłem i ja.

~

~~~~~~~~~

Po południu
~~~~~~~~~~

Siedziałem owinięty kocem w swoim pokoju, czytając książkę i wraz z Blaisem słuchałem muzyki.

Chłopak wpatrywał się w plakaty porozwieszane na ścianach i co jakiś czas wpatrywał się we mnie.

-Sporo masz plakatów kruma fan?- zapytał, śmiejąc się chłopak po tym, jak zrobiłem się czerwony.

-może- powiedziałem, po czym wróciłem do lektury.

Cisza jednak nie potrwała długo, bo już po chwili w pokoju była Hermiona i Pansy.

-Tęskniliście?- zapytała Parkinson, siadając obok Blaise'a. Niestety niedostała odpowiedzi, ponieważ za chwilę temat powędrował w inną stronę.

-Na Merlina Ronaldzie ty czytasz?!- wykrzyczała brunetka z burzą loków na głowię

-Co w tym niezwykłego?- zapytałem, odkładając książkę na jej miejsce.

-Nigdy dotąd nie widziałam cię z książką w ręku.- oznajmiła, chwytając się za serce, udając zawał.

-Ron co to za wisiorek na twojej szyi?- zapytała druga dziewczyna.

-Dostałem go w prezencie- odpowiedziałem, przez co poczułem ciepło na moich policzkach.

Dziewczyny po minucie mówienia o naszyjniku opowiadały nam o wigilii u rodziców Hermiony, na której ci poznali Pansy jako dziewczynę mojej przyjaciółki
(wcześniej mówiły, że są przyjaciółkami)

Reszta dnia spędziliśmy na dworze, bawiąc się w śniegu, a do domu przywołała nas dopiero gorąca herbata.

--~~~~~--
Hejka mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Dziękuję wam za wspaniałe komentarze motywujące mnie do napisania następnego rozdziału, jesteście wielcy ♡♡.
Dziś rozdział trochę krótszy, ale mam nadzieję, że równie dobry.
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i głosy
Zapraszam do zaglądnięcia na mój profil, i zobaczenia innych moich prac.
Dziękuję za przeczytanie miłego dnia i nocy ♡♡♡♡.

Nie uciekaj, rudzielcu!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz