𝖈𝖍𝖆𝖕𝖙𝖊𝖗: 𝖊𝖎𝖌𝖍𝖙

257 20 54
                                    

⋆┈┈。゚❃ུ۪ ❀ུ۪ ❁ུ۪ ❃ུ۪ ❀ུ۪ ゚。┈┈⋆𝑟𝑒𝑡𝑟𝑜𝑠𝑝𝑒𝑘𝑐𝑗𝑎

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

⋆┈┈。゚❃ུ۪ ❀ུ۪ ❁ུ۪ ❃ུ۪ ❀ུ۪ ゚。┈┈⋆
𝑟𝑒𝑡𝑟𝑜𝑠𝑝𝑒𝑘𝑐𝑗𝑎

          Muzyka grała już od paru godzin, wywiercając w umyśle bruneta dziurę, przeszywającą na wskroś, boleśniejszą niż jakiekolwiek tortury. Pozorna radość, śmiechy, śpiewy, pijani ludzie i ona. Yumeka tego dnia wyglądała pięknie, od momentu ceremonii, po teraz gdy znajdywała się już lekko pod wpływem alkoholu i tańczyła jak gdyby nigdy nic z Yamadą. Jej biała suknia wirowała, jak szalona, wprawiając markotnego obserwatora w amok.

          Chciał cieszyć się jej szczęściem, ale widok Yumeki, tuż po ślubie z Yasuo, był niesamowicie bolesny. Dzielnie znosił te tortury, godzina po godzinie, ale już dłużej nie był w stanie. Ciężką dłonią chwycił kieliszek sake i wypił go duszkiem, z cichą nadzieją, że to ukoi jego zszargane nerwy. Ignorując jakąś starą znajomą z klasy, która chciała zaprosić go do tańca, wyszedł z sali, kierując się w stronę niewielkiej altanki za przybytkiem.

          Z czasem muzyka przycichła i otoczyły go dźwięki kamyczków, trzeszczących pod jego butami, wiatru delikatnie muskającego liście wiśni, rosnących po bokach dróżki, koników polnych i jeziora, z którego wydobywało się ciche plum. Księżyc oświetlał jego bladą twarz, pozbawioną typowego dla Shoty zarostu, który postanowił zgolić, za namowami Yamady w ten wyjątkowy dzień. Z westchnięciem przeczesał kilka niesfornych kosmyków, które uciekły ze starannie upiętego koka. W tak radosny dzień Aizawa Shota, mimo tego, że z zewnątrz onieśmielał od początku imprezy wszystkie niezamężne (ale nie tylko) panie, lub nawet panów, czuł się jak wrak człowieka.

          Muzykę natury przerwała grupa śmiejących się chłopaków, znajomych pana młodego, którzy właśnie wracali z miejsca, będącego celem jego podróży. Mężczyźni przycichli, mijając zasępionego, lekko zgarbionego Shote, z rekami schowanymi w kieszeniach czarnych garniturowych spodni. Brunet liczył na to, że obejdzie się bez zbędnych kontaktów międzyludzkich, jednak na widok jego zgnębionej aparycji, jeden z chłopaków złapał go za ramię, zwracając na siebie jego uwagę.

— Co chcesz? — warknął, mrużąc oczy, sprawiał wrażenie niezadowolonego ze wszystkiego dachowca, który właśnie miał fuknąć na przechodnia, litującego się nad istotką.

— Może szluga?

⋆┈┈。゚ ❁ུ۪ ❃ུ۪ ゚。┈┈⋆

          Mężczyzna oparł się o białą, drewnianą barierkę altany, bawiąc się w dłoniach papierosem. Kolejny raz tego dnia westchnął, przetrzepał wolną kieszeń marynarki w poszukiwaniu zapalniczki.

— Szlak by to!

          Aizawa czuł, że zaraz zburzy całą altankę w drobny mak, wszystko było tego dnia przeciw niemu. Nie był w stanie ocenić czy opanowała go złość, czy obezwładniająca rozpacz, a może to fuzja obu uczuć, jak pasożyt roznosiła się po jego organizmie, szargają nerwy i doprawiając o zgrzytanie zębami.

ℭ𝔥𝔢𝔞𝔱 𝔡𝔢𝔰𝔱𝔦𝔫𝔶 || Aizawa Shota x oc || zakończone ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz