W środę śnieg wreszcie przestał padać. Zaspy były jednak tak wielkie, że zasłaniały parterowe okna. Tata od świtu uwijał się z odśnieżaniem i Tae-hyung siedzący przy laptopie o szóstej trzydzieści, słysząc go na zewnątrz, czuł rozterkę. Popatrzył najpierw na śpiącego obok Jeong-guka, a potem na siedemdziesiąt maili w skrzynce wyświetlającej się na ekranie.
— W dupie mam te maile — syknął przez zaciśnięte zęby i uprzednio cmokając Jeong-guka w policzek, wyskoczył z łóżka.
Zajrzał do szafy, wyciągnął pierwsze lepsze spodnie z dresu oraz sweter i założył na siebie. Zbiegł na dół wąskimi schodami i zawitał w kuchni.
— Dzień dobry pani — przywitał się z mamą, która się tam krzątała w różowym szlafroku.
— Dzień dobry Tae-hyungie. Co robisz na nogach tak wcześnie? — zapytała zaskoczona.
Jej ciepłe, brązowe oczy otworzyły się szeroko, a dłonie zastygły w bezruchu.
— Nie sypiam długo — odpowiedział jej Tae-hyung z uśmiechem.
— A może ci ciasno z Jeong-gukiem? — zapytała z troską i znów na chwilę znieruchomiała.
— Nieeee no skądże — zaprzeczył natychmiast.
Nigdzie jeszcze nie było mu tak wygodnie, jak na tym wąskim łóżku z ciepłym ramieniem zamiast poduszki.
Mama się uśmiechnęła.
— Nareszcie przestało padać, widziałeś?
Tae-hyung tylko zerknął za okno, za którym i tak nie było nic widać, bo kuchnia mieściła się na parterze.
— Yhm — przytaknął, wodząc poszukiwawczym wzrokiem po blacie. — Słyszałem, że pani mąż odśnieża podwórko. Chciałem pomóc, ale...
— Kawa jest już zaparzona — powiedziała mama, pokazując na ekspres w rogu kuchni.
Tae-hyung się uśmiechnął. Domyśliła się, czego szukał. Miał ochotę ją za to cmoknąć w policzek jak przed chwilą jej syna tam na górze w pokoju.
— Dziękuję.
— To bardzo miło, że chcesz pomóc, ale czy nie masz czasem czegoś ważniejszego do zrobienia? — zapytała znowu zatroskana mama. — Czy twoja firma...
Tae-hyung machnął ręką.
— Nie. To wszystko może poczekać — odpowiedział jej z przekonaniem i sięgnął do szafki po kubek.
Jeszcze nigdy w niczyim domu nie czuł się tak dobrze, jak tutaj.
— No to siadaj, musisz zjeść najpierw śniadanie — poinstruowała mama kategorycznym tonem, któremu ani śmiał się sprzeciwiać.
Kiedy udało mu się zmieścić do brzucha wszystko, co mu podała i jednocześnie obronić przed dokładką, argumentując, że jeśli zje cokolwiek więcej, to nie uda mu się machnąć łopatą, wyszedł przed dom w za dużej puchowej kurtce Jeong-guka i jego butach.
— Dzień dobry panu — przywitał się z tatą.
Ten wytrzeszczył na niego oczy jak na ducha.
— Jest siódma rano, co tu robisz?
— Przyszedłem pomóc — odpowiedział mu z uśmiechem Tae-hyung. — I jest siódma piętnaście. To już późno.
Tata zamrugał oczami zupełnie tak, jak Jeong-guk. Dopiero teraz Tae-hyung zaczął dostrzegać jego podobieństwo do rodziców.
— No dobrze, skoro już siódma piętnaście, to bierz za odśnieżacz.
— Dokąd konkretnie zmierzamy?
CZYTASZ
His fireworks || Taekook
FanfictionWciąż zagubiony w nowych realiach Tae-hyung, stawia czoła ojcu i jego wymaganiom. Jego postanowieniem noworocznym jest, aby być bardziej asertywnym, ale nic nie może poradzić, że ma na to po prostu zbyt miękkie serce. Odkrywając tajemnicę Pani Park...