~*~ Niedziela 25 grudnia ~*~

557 46 37
                                    

Rano Jeong-guk obudził się pierwszy. Otworzył powieki, uniósł na łokciu i chwilę mu zajęło, żeby ogarnąć czasoprzestrzeń. Wczorajszy dzień był jak prezent pod choinkę, a on z emocji, jak kiedyś, gdy był dzieckiem, nie umiał zasnąć i teraz był niewyspany. Spojrzał w bok na Tae-hyunga. Spał słodko na boku niczym pięciolatek z poduszką odbitą na twarzy i potarganymi włosami. Jeong-guk chwilę mu się poprzyglądał i trochę nawet go to przerażało, że spał w jego łóżku. On. Tae-hyung. Prezes wielkiej korporacji leżał teraz obok niego w jego pościeli w kratkę, a w nocy przytulał do niego i całował tak, że dotąd kręciło mu się w głowie. Pomyślał, że pewnie, gdy się obudzi, chciałby się napić kawy. Zaśmiał się sam z siebie, bo przecież obiecywał nie być jego asystentem, ale teraz był przecież jego partnerem, byli w związku, a wtedy przecież też robi się dla siebie takie rzeczy. Przeciągnął się więc, ziewną, a potem wyślizgnął się z łóżka niepostrzeżenie. Wparował do kuchni w piżamie w paski, stanął na środku i przez chwilę znów ogarniał czasoprzestrzeń zaspanymi oczami. Zerknął za okno, a tam tony śniegu przykryły świat do tego stopnia, że ledwo widać było furtkę, a co dopiero dom pani Park naprzeciwko. Wrócił wzrokiem na blat i zabrał się za przygotowywanie kawy, choć tak naprawdę nigdy tego nie robił. Zawsze przecież kupował ją w kawiarni, ale ekspres to nie była rakieta kosmiczna i umiał go obsługiwać.

— Co ty tu wyprawiasz tak wcześnie? — zapytała mama szeptem, gdy zastała go krzątającego się w kuchni.

Wszyscy jeszcze smacznie spali pod kołdrami i nie chciała ich zbudzić. Jeong-guk niemalże zemdlał, tak się wystraszył. Spojrzał na mamę szeroko otwartymi oczami i złapał się za serce.

— Kawę — odpowiedział zdławiony. — Tae lubi rano wypić kawę — wyjaśnił.

Mama uśmiechnęła się przekornie i klepnęła go w ramię.

— Tae? — zapytała kpiąco. — A czy ten Tae, to ten, o którym rozmawialiśmy w zeszłym tygodniu? Coś mi się wydaje, że to jeden i ten sam, nieprawdaż? — zadała pytanie, choć znała odpowiedź.

Jeong-guk się speszył. Spuścił wzrok na podłogę, a potem wypchnął językiem policzek.

— Yhm — przytaknął, zabierając się z powrotem za przygotowywanie kawy, żeby ukryć skrępowanie.

Wsypał zmielony proszek do filtra i zatrzasnął klapkę. Nacisnął przycisk, a ekspres zaburczał i zaczął szumieć. Jeong-guk pomyślał, że zupełnie jak rakieta przed startem. Zaśmiał się sam z siebie. Mama patrzyła na niego z uśmiechem.

— Czyli jesteś zakochany — bardziej stwierdziła, niż zapytała, zaciekawiona.

— Oj mamo... — żachnął się Jeong-guk, ale widać było, że jest mocno skrępowany.

— No już dobrze, już o nic nie pytam, za godzinkę będzie śniadanie, a teraz nalewaj tej kawy, bo się chłopak nie doczeka — zażartowała.

— Jeszcze śpi — odpowiedział jej Jeong-guk, a potem poczekał, aż kawa przeleje się do końca w ekspresie.

Sobie zrobił gorącą czekoladę. Zastanowił się, czy nasypać do kawy pianek, ale zrezygnował. Zabrał dwa parujące kubki i wrócił do pokoju. Tae-hyung już nie spał. Leżał z założonymi rękami pod głową i z potarganymi od snu włosami w jego pościeli w kratkę i uśmiechał się przekornie, mierząc go wzrokiem z góry na dół.

— Jesteś pewien, że nie chcesz być moim asystentem? — zapytał kpiąco. — Zatrudnię cię, ale tylko w takim stroju.

Jeong-guk czuł się speszony tym jego wzrokiem.

— Trzymaj język za zębami, bo zaraz będziesz miał gorący kawowy prysznic — pogroził.

Tae-hyung zarechotał i przesunął się, żeby Jeong-guk mógł się usadowić obok. Kiedy mu się udało, podał mu jeden kubek. Tae-hyung zajrzał do niego, a potem zmarszczył brwi.

— A gdzie pianki? — zapytał zdziwiony i zajrzał do jego kubka.

Jeong-guk sięgnął pod łóżko i wyciągną gigantyczne pudełko pianek, które dostał wczoraj od niego w prezencie. Nasypał sobie do kubka i schował z powrotem.

— To sobie nasypałeś, a mi nie?

Jeong-guk otworzył oczy szeroko.

— Cały miesiąc dostawałem ochrzan, że ich nie lubisz, a teraz pytasz, gdzie są pianki? — zapytał z roszczeniem. — Poza tym, to ja je dostałem od Mikołaja, nie ty. Nie ma mowy, nie dostaniesz moich pianek — zaprzeczył i wepchnął pudełko głębiej pod łóżko.

— To nie moja wina, że mnie tak rozpieściłeś — śmiał się Tae-hyung. — Dawaj te pianki, bo oberwiesz.

— Rozpieściłeś, rozpieściłeś — przedrzeźniał go Jeong-guk. — Za chwilę dostaniesz kapciem i wróci ci rozum, zobaczysz — pogroził.

Tae-hyung nie myśląc wiele, zamienił kubki w ich dłoniach i nagle spoważniał.

— Słyszałem twoją rozmowę z mamą w kuchni... nie chciałem, ale wyszedłem do toalety i jakoś tak samo... się usłyszało.

Jeong-guk wytrzeszczył na niego oczy, a potem uciekł nimi gdzieś w bok. Zapadła krępująca cisza.

— I? — zapytał w końcu skrępowany.

— Tak samo, jak twoja mama chciałbym poznać odpowiedź. Zakochałeś się... we mnie?

Jeong-guk spojrzał na niego poważnie. W jego oczach tliło się coś, czego Tae-hyung nigdy nie widział, gdy ktoś patrzył na niego. Sięgnął dłonią do jego policzka i pogładził kciukiem.

— Bo ja się zakochałem JK. W tobie — dodał poważnie. — I w tym czerwonym szaliku — zażartował.

Jeong-guk parsknął śmiechem. Potem odebrał mu kubek z kawą z dłoni i odstawił na szafkę. Objął jego policzki dłońmi i przyciągnął jego usta do swoich.

— A ja w tobie PAnie PrEzEsie. Wracajmy pod kołdrę, a ponieważ nie zasłużyłeś na prezent, to dostaniesz rózgę.

Tae-hyung roześmiał się głośno.

— Chyba na tę rózgę liczyłem bardziej, ale to dom twoich rodziców i chyba nie wypada, żeby słyszeli, jak dostaję lanie.

— Ty zboku, tylko jedno ci w głowie...

✨🔥✨🔥✨🔥✨🔥✨🔥✨🔥✨🔥✨🔥✨🔥✨🔥✨🔥✨🔥✨🔥

Kochani! Startujemy! Czasu mamy niewiele, bo raptem 7 dni, ale i tak gwaramtuje plot twist, emocje^^ i głębszą fabułę. I choć całość jest pod blokadą "dla dorosłych", to nie znaczy, że odchodzimy od lekkiego vibe'u jaki nam cały czas towarzyszył. Postaram się to dobrze połączyć, żeby nie wyszło głupio.

Do jutra!

Sev.

Sev

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
His fireworks || TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz