Nic sobie nie zrobiłem Niall

264 16 4
                                    

- Louis, tu jesteś - usłyszałem ten głos w ciemności. Zacząłem się rozglądać, ale niczego nie widziałem. - Znowu cię znalazłem.

- Gdzie jesteś? - spytałem.

- Wszędzie, jestem wszędzie Louis. Zawsze będę. Już nigdy się mnie nie pozbędziesz. - powiedział i poczułem jego dłonie na swojej tali.

- Zostaw mnie. - powiedziałem drżącym głosem.

- Zostawić ciebie? Z tym tyłkiem byłby to grzech. - przejechał nosem po moim karku. - Jesteś niczym Louis. Dlatego mam prawo cię tak traktować. Jak zwykłą szmatę i dziwkę. - zdjął ze mnie ubranie. - Zawsze byłeś nikim. Nie zasługujesz na życie. Jesteś zwykłym śmieciem. Myślisz, że ktoś cię kiedyś pokocha? Takiego kogoś jak ty? Człowieka który jest niezrównoważony psychicznie. Już na zawsze będziesz sam. Nikt cię nie chcę głupia dziwko. Ja cię nigdy nie chciałem. Byłeś mi potrzebny tylko do pieprzenia. - poczułem jego penisa w moim tyłku. Zaczął mnie pieprzyć bez żadnych wyrzutów.

- Proszę przestań. - wyszeptałem, czując łzy na policzkach. Czułem się jak zamrożony.

- Jesteś nikim Tomlinson. Pierdolona dziwka z ciebie. Myślisz, że kto cię lubi? Każdy cię nienawidzi, ty głupia szmato. Będę cię pieprzył dopóki mi się nie znudzi. Kurwo jebana. - zaczął ciągnąć mnie boleśnie za włosy. - Szmata z ciebie. Nie zasługujesz na życie. Najlepiej jakbyś się nie żył ty jebany chuju. - przyspieszył ruch biodrami i po chwili zalał mnie. Jednak to nie był koniec. Zaczął pieprzyć mnie od nowa. Nie przestawał. Robił to tak boleśnie.

- Proszę...

- Powinieneś się zabić. - wyszeptał mi do ucha, wbijając się mocniej.

Podniosłem się gwałtownie z łóżka. Na policzkach miałem łzy i byłem cały mokry od potu. Czy ten skurwiel już zawsze będzie mnie tak nawiedzać.

- Pierdolony Lucas. - powiedziałem pod nosem.

Wstałem z łóżka i zmieniłem bluzę na nową. Otworzyłem okno w pokoju.

- Kiedyś będzie lepiej. Musi być lepiej.

***

Siedziałem wpatrując się w ścianę w starej sali od chemii. Nikt nie używał tej sali przez to, że za niedługo będzie przerabiana. Poprostu patrzyłem. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Jednak w środku czułem ich tak wiele. Myślałem o Lucasie i jego słowach. Może ma rację. Może naprawdę nie powinienem istnieć. Jestem zwykłą dziwką jak to ujął.

- Louis, tu jesteś. - usłyszałem głos Nialla który wszedł do klasy - Szukam cię od rana.

Nie odpowiedziałem na jego słowa. Nawet na niego nie zerknąłem. Cały czas patrzyłem w jeden pierdolony punkt.

- Louis? Ten skurwysyn nawiedzał cię całą noc? - pokiwałem powoli głową. - Kurwa mać! Jak mnie to denerwuje. Nie zasługujesz, żeby czuć takie cierpienie. Gdybym tylko mogł zabrać część tego gówna i wziąć na siebie. - westchnął.

- Nie. To moja wina.

- Nieprawda, to nigdy nie była twoja wina. Ty poprostu chciałeś być miły, a ten sukrwiel to wykorzystał. - rzekł - To on powinnien męczyć się z sumieniem.

- Wątpię. - mruknąłem.

- Lou? - powiedział po paru sekundach ciszy Niall, jego głos stał się trochę niepewny.

- Hm?

- Jest pewna sprawa o której powinieneś wiedzieć. - zaczął.

- Jaka znowu sprawa? - spytałem.

You are my little star | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz