Clay Tomlinson

228 13 1
                                    

- No jak to gdzie Louis. Na konkurs talentów w kategorii śpiewanie. - zaśmiała się - Dobrze, do piątku musisz mi podać piosenkę jaką chcesz zaśpiewać. Kogo to piosenka, jaka, podkład muzyczny do niej. Również jakbyś chciał możesz napisać jakąś swoją. Są one wyżej punktowane.

- Mhm. - mruknąłem.

Pierdolony Harry

Ten chuj musiał mnie zapisać na ten konkurs. Chciał mi zrobić na złość. Co ja mam teraz zrobić. Nie odmówię jej, bo jeszcze się okaże, że mi obniży ocenę z muzyki.

- Pamiętaj masz czas do piątku. - odeszła w swoją stronę.

Stałem jeszcze parę chwil na korytarzu. No ja go zabije. Przysięgam, że go zamorduje. Wszedłem z powrotem wściekły do klasy. Harry uśmiechał się z początku w moją stronę, ale widząc moją minę zrobił się poważny. Wiedział, że ma przejebane.

- Styles! Zaraz cię zamorduje! - krzyknąłem zwracając tym uwagę wszystkich w klasie.

- Uspokój się. Pogadajmy. - starał się załagodzić sytuację. Jednak ja zacząłem iść w jego stronę. Chłopak przedostał się przez ławki i uciekł klasy. Zaczął biec korytarzem, a ja za nim.

- Nie daruję ci tego! - wykrzyczałem.

Chłopak wybiegł ze szkoły. Przez to, że jestem szybszy niż on łatwo było mi go załapać. Jednakże nie przewidziałem tego, że biegnę na tyle szybko, że zatrzymanie się nie będzie takie łatwe. Wpadłem na Harry'ego wywracając nas obu na ziemię.

- Wszystko ci wytłumaczę. - powiedział sapiąc.

- Jak mogłeś mi to zrobić! Powiedziałem ci, że nie chce brać udziału w tym pieprzonym konkursie. - odparłem patrząc mu prosto w twarz. Tak właściwie to leżeliśmy na ziemi. Harry na dole, a ja na górze.

- Wiem, a ja się nie posłuchałem. Żadna nowość, prawda? Lou masz ogromny talent, a ja nie chcę, żebyś go zmarnował. - położył swoją dużą dłoń na moim policzku. Popatrzyłem w jego oczy i cała złość nagle wyparowała.

- Powinieneś się mnie najpierw spytać. - powiedziałem wstając z niego.

- Powinienem, ale wtedy byś się nie zgodził.

- Tu akurat masz rację. - westchnąłem - Nie mam czasu na ten konkurs. Harry ja jestem kapitanem drużyny, muszę się uczyć i zajmować domem. Do tego jeszcze my się potajemnie spotykamy. Nie mam czasu.

- Jesteś świetnym kapitanem, ale wiesz mogę cię zastąpić. - uderzyłem go z całej siły w prawe ramię - No dobra. Nie zastąpić, ale pomagać na treningu. Masz świetne oceny, prawie się nie uczysz, a i tak dostajesz A. Jeśli chodzi o dom to mogę ci przecież pomóc. Do tego zamiast potajemnie się spotykać na polanie możemy robić to w twoim domu.

- Nie wiem. Muszę to przemyśleć. - mruknąłem.

- Będzie dobrze, skarbie. - przytulił mnie do siebie.

Skarbie?

***

- Żartujesz? - spytał Harry wchodząc do mojego domu.

- No serio ci mówię. Patrzył się na mnie jakbym mu matkę zabił. - zaśmiałem się.

- Nasz trener? Ten gość co wygląda jakby był w innym świecie zazwyczaj?

- Dokładnie tak. Potem bałem się przychodzić na trening. To nie była moja wina, tylko tamtej wcześniejszej kanapki która...

- Louis! - krzyknęła do mnie Lottie. Energicznie podbiegła do mnie i przytuliła się.

You are my little star | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz