Jesteś mój

220 9 0
                                    

- Nie mogę uwierzyć, że jestem w Nowym Jorku. Do tego jeszcze z tobą. Pieprzonym Harry'm Styles'em. - powiedziałem idąc razem z Harry'm ulicami Nowego Jorku. Styles trzymał kurczowo moją rękę jakby bał się, że mnie zgubi.

- Uwierz mi, że ja też nie mogę tego pojąć. - rzekł rozglądając się.

- Czy to nie jest dziwne? Wiesz nasza relacja i w ogóle?

- Czemu miałoby być dziwne? - zapytał.

- Nie wiem. Nagle jakość zaczęliśmy więcej rozmawiać. Spotykać się na polanie. - wymieniłem.

- Moim zdaniem dobrze wyszło. Jesteśmy szczęśliwą parą. - wzruszył ramionami.

- Tak, ale wciąż cię nienawidzę. - zaśmiałem się.

- Z pewnością kochanie. - powiedział. Spojrzał na swój zegarek - Do lotu mamy jeszcze siedem godzin.

- Chodźmy może coś zjeść i ja  stawiam. - odparłem. Czułem się strasznie źle z tym, że Harry płacił za prawie wszystko.

- Lou...

- Mówię, że ja płacę Harry. Nie zależnie od tego ile będzie to kosztować. - stałem na swoim. Może też dlatego, że miałem pewien plan.

- Niech ci będzie. - westchnął. - Ciekawe czy spotkamy dzisiaj Leo i jego przyjaciół.

- Wątpię. Leo mówił, że podróżują po całym Nowym Jorku. Występują codziennie gdzieś indziej. - powiedziałem, rozglądając się za jakąś ciekawą restauracją.

- Fajni byli.

- Prawda. Nigdy nie spotkałem takich ludzi jak oni. - wyznałem - Może jeszcze kiedyś ich spotkamy.

- Miejmy nadzieję. Ten przyjaciel Leo, Mike. Zajebisty gościu. - odparł.

- Racja. Patrz może tu wejdziemy? - spytałem, jak gdyby nigdy nic.

- River Cafe? Tu jest cholernie drogo Louis. To jest jedna z najdroższych restauracji. - powiedział.

- Wiem. - pociągnąłem go do środka. Wchodząc zobaczyliśmy przecudowne pomieszczenie. W środku było naprawdę elegancko. Na moje szczęście Harry lubił nosić różnego rodzaju koszulę, więc nie musiałem go prosić o zakładanie jej tym samym zdradzając swój plan.

- Dobry wieczór. W czym mogę pomóc? - odezwał się mężczyzna stojący przy wejściu, który miał kartę gości.

- Dobry wieczór. - przywitałem się - Rezerwacja na nazwisko Tomlinson - powiedziałem trochę ciszej. Harry był zafascynowany oglądaniem wystroju pomieszczenia, więc nie zwracał na mnie zbyt dużej uwagi.

- Bardzo mi miło panie Tomlinson. Stolik przy oknie. Nasz kelner Gary państwa zaprowadzi. - zawołał innego mężczyznę. Chłopak pokazał nam w którą stronę mamy się udać. Gdy usiedliśmy podał nam karty menu.

- Dobry wieczór państwu. Jestem Gary i dzisiaj będę waszym kelnerem. - przywitał nas miło. - Dzisiejszego wieczoru polecamy Indyka w sosie grzybowo mandarynkowym. A jeśli wolą iść państwo coś w bardziej rybnego to polecam specjał restauracji Tuńczyka błękitnopłewnego w sosie śliwkowym.

- Dobrze. - mruknąłem.

- Dam państwu czas na zastanowienie się. Wracam za parę minut. - rzekł po czym odszedł.

- O kurwa. - powiedział Harry patrząc w menu.

- Co?

- Ten tuńczyk coś tam coś tam kosztuję tutaj ponad tysiaka. - rzekł cicho.

You are my little star | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz