Wódce mówimy stop

218 20 14
                                    

- Wyjście z grupy i wygrany mecz, czy może być coś piękniejszego?- Rozmarzył się Glik otwierając szampana.

- Chyba tylko puchar euro w naszych rękach.- Kapustka westchnął i usiadł okrakiem na krześle stojącym w kącie pokoju.

- Ale przyznacie, że najlepszą robotę dzisiaj zrobili Kuba i Fabian.- Groszek trzymał swój kieliszek w ręku.

- No właśnie gdzie oni są? -
Rozejrzałem się po chłopakach, ale każdy wyglądał jakby żadnego z nich nie widział od meczu.

- Stwierdziliśmy, że nie pozwolimy, aby impreza na naszą cześć była tak nudna.- Odwróciłem się, aby zobaczyć Łukasza i Kubę stojących w drzwiach z dwoma kartonami wódki i przekąsek.

- Czy was pojebało?- Zaśmiał się Robert i sącząc szampana podszedł do chłopaków, aby pomóc im w ogarnięciu całego prowiantu.

-Możliwe, ale radzę nie narzekać bo jeszcze możemy stwierdzić, że jednak wypijemy to na pół.- Łukasz odstawił swój karton i przetarł ręce.

- Jakbyście wypili na pół te hektolitry wódki, to następny wasz mecz byłby przeciwko El satanos na samym dnie piekła.- Zaśmiał się Pazdan przyglądając się mężczyzną.

- Jestem pewien, że gdyby grali przeciwko szatanowi to byłby równie łysy co ty.- Tym razem to siedzący obok mnie Wojtek zjechał Michała słabym i bezsensownym pociskiem.

- Dobra dobra nikt tu nie ma zamiaru grać z szatanami wystarczą nam niemcy.- Poirytowany Kuba otworzył pierwszą wódkę. Ja ani nikt z zebranych tam mężczyzn nie wiedzieliśmy jeszcze, że to było najgorsze posunięcie jego życia.

                                  ****

- OTKONT ZOBACZYŁEM CIEEBIE!- Dość mocno upity Grosicki wspiął się na stół i zaczął śpiewać.

- NIE MOGE JEŚĆ NIE MOGE SPAAAAAAĆ.-
Pazdan, który również nie pogardził alkoholem zaczął śpiewać razem z Kamilem. Już po chwili było można usłyszeć tuzin męskich głosów upitych alkoholem i fałszujących piosenkę Zenka Martyniuka.

-JAK DO TEGO DOSZŁO NIE WIEM.-  Fabiański przetoczył się jak piłka przez środek pokoju.

- MIGOŚĆ O SOPIE DAŁA ZNAĆ!- Glik ledwo żywy podniósł głowę żeby zaśpiewać po czym wrócił do bycia w pół martwym.

- CO PORADZIĆ MOGĘ NA TO, ŻE MIŁOŚĆ PRZYSZŁA WŁAŚNIE DZIŚ!- Naj mniej pijany Milik i tak dołączył się do reszty.

- ŻE W SERCU MYM JEST LATO!- Wojtek złapał się za serce i zjechał z krzesła na którym siedział.

- A W MOICH MYŚLACH JESTEŚ TY!- Robert złapał twarz Kuby w swoje ręce i spojrzał mu prosto w oczy.

-Ale czemu wy tak piłujecie mordy?- Zielu wyłonił się spod stołu i zamglonym wzrokiem spojrzał się na resztę. - Nie możemy się w coś pobawić?

- W berka czy chowanego?- Zainteresowany Fabiański podniósł się do siadu.

- Wiem! W butelkę!- Grosicki zeskoczył ze stołu i położył butelkę po wódce na środku pokoju i nią zakręcił.

- No Pazdaneiro?- Pytanie czy wyzwanie? Powiedział do Michała na którego nakierowała się butelka.

- Oczywiście, że wyzwanie.- Wywrócił oczami i założył ręce na piersi czekając na wyzwanie.

-Udawaj psa do końca gry.- Kamil zatarł ręce i zaczął się śmiać, gdy Pazdan zaczął szczekać i warczeć na leżącego w kącie Glika. - Tak trzymaj.- Odparł w stronę Michała po czym znowu zakręcił butelką. Tym razem wypadł Robert.

Zawsze przy mnie  [KRYCHOWIAK X SZCZĘSNY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz