-Moja głowa.- Jęknąłem łapiąc się za skronie w momencie kiedy się obudziłem. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, w ustach miałem Saharę, a światło lecące z okna sprawiało ból moim oczom.
-Chyba trochę za mocno zabalowałem.- Powiedziałem sam do siebie, a następnie podniosłem się do siadu i spojrzałem na zegarek, który pokazywał godzinę dwunastą. Byłem pewny, że Nawałka mnie zabije za niepojawienie się na treningu, jednak po wczorajszej imprezie reszta drużyny mogła wykręcić podobny numer.
Wstałem z łóżka próbując nie robić żadnych gwałtownych ruchów, aby moja głowa nie eksplodowała i ruszyłem do łazienki. Po obiciu się o ściany i załatwieniu swoich spraw, stanąłem przy lustrze opierając się o zlew. Przemyłem twarz wodą i westchnąłem ciężko czując, że sama woda nic nie wskórała. Po chwili oglądania kranu podniosłem wzrok na lustro i zacząłem oglądać swoje odbicie. Wyglądałem jak trup, ale to nie było najgorsze. Moim oczom ukazał się dość mocno widoczny szczegół.
- Co do cholery.- Zacząłem macać się po szyi dotykając opuszkami palców czerwonego, a nawet lekko sinego miejsca. Przełknąłem przerażony ślinę.To była malinka.
Z prędkością światła wybiegłem z łazienki nie zwracając już uwagi na kaca którego dalej miałem, musiałem obudzić Wojtka. Jednak to co zastałem całkowicie zbiło mnie z tropu. Jego łóżko było pościelone, a na podłodze nie leżała rozwalona walizka, która jeszcze zeszłego wieczoru tam była. Wyglądało tak jakby Wojtka w ogóle tu nie było.
Odwróciłem wzrok od pustego miejsca i rzuciłem się na moją torbę z nadzieją, że spakowałem do niej jakiś golf albo chociaż szalik. Nie znalazłem niczego takiego, ale było lato więc to raczej było normalne.
Szybko przebrałem się w szorty i koszulę, a następnie wyszedłem na korytarz wierząc, że nie spotkam nikogo z drużyny.Poruszałem się po korytarzu szukając przy okazji czegoś czym zakryje szyję, gdy nagle moim oczom ukazała się starsza kobieta z kotem na rękach, która miała przewiązaną przez włosy chustę.
- Przepraszam bardzo, mam do pani- dość nietypowe pytanie. Powiedziałem płynnie po niemiecku na co ta się odwróciła.
- To śmiało pytaj.- Posłała mi uśmiech, gdy zobaczyła znamię na mojej szyi.
- Mógłbym odkupić od pani tą apaszkę?- Mam mały problem. Potarłem kark z zażenowania.
Kobieta jeszcze raz zlustrowała mnie wzrokiem i się zaśmiała po czym odłożyła kota na podłogę, aby móc sięgnąć do włosów żeby odwiązać chustę.
- Proszę.- Podała mi materiał i machnęła ręką kiedy zacząłem wyciągać portfel.
- Uznajmy, że to prezent z dobrego serca.- Znowu prychneła śmiechem i weszła do swojego pokoju.Szybko złożyłem apaszkę i przewiązałem przez szyję tak, aby zakrywała niechciany znak na mojej szyi. Była całkowicie oderwana od mojego stroju, ale i tak nie znalazłbym nic co pasowało by do czerwonego materiału w zielone grochy.
Wzdychając ruszyłem na śniadanie. Już na progu kuchni usłyszałem narzekanie Kuby.
- Nigdy więcej nie pije z wami alkoholu, mam takiego kaca, że będę go leczył prawdopodobnie przez następny tydzień. O ktoś tu raczył wstać z łóżka.- Spojrzał się na mnie, aby po sekundzie wrócić do oglądania tostów.- Chyba cała twoja wiedza o modzie ulotniła się razem z wódką.- Zaśmiał się Michał stojąc przy patelni i robiąc naleśniki w fartuchu z napisem "król kuchni".
- Najwidoczniej.- Mruknąłem i usiadłem na wolnym miejscu przy stole. - Gdzie reszta?
- Niektórzy jeszcze śpią, a niektórzy obudzili się o przyzwoitych godzinach i są na mieście.- Podniosłem wzrok na drzwi, aby ujrzeć stojących w nich Kamila i Roberta.
- Stylowa apaszka, ukradłeś mojej babci z szafy?- Podszedł do stołu. -A tak w ogóle, pamiętasz coś z wczoraj?- Grosicki usiadł na przeciwko mnie i ukradł Kubie tosta z talerza.
- Nie, urwał mi się film.- Nagle przypomniałem sobie o jednej z niemiłych niespodzianek tego dnia.
- Gdzie jest Wojtek? W pokoju nie ma jego rzeczy.- To on ci nie powiedział?- Zdziwił się Robert który dalej stał w drzwiach. - Wystrzelił dzisiaj rano jak z procy z waszego pokoju i powiedział, że musi załatwić sprawy w Polsce, poleciał jednym z wcześniejszych samolotów.- Zmarszczył brwi ze zdziwienia i popił kawę z kubka który trzymał ręku.
- Do Polski? Ale jak to, przecież mówił, że zostanie tu do końca euro, albo przynajmniej do momentu w którym nie odpadniemy.- Poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Mój własny przyjaciel nie powiedział mi, że wraca do domu. - Dlaczego mi nie powiedział.- Mruknąłem trochę ciszej wpatrując się w stół.
- To było nagłe chyba sam nie wiedział do dzisiejszego rana.- Upił kolejny łyk napoju.
- Okej, rozumiem.- Westchnąłem i również ukradłem tosta Kubie, który na szczęście nie narzekał. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i sprawdziłem skrzynkę pocztową. Nie było tam nic poza pełnym instagramem od fanek i jednej wiadomości od brata. Miałem nadzieję, że znajdę coś od Wojtka, jednak nic takiego nie znalazłem. Postanowiłem, że to ja do niego napiszę.
- Muszę was załamać.- Odezwał się Robert patrząc w telefon. - Mamy trening o 15, Adam chyba się wściekł, że nie przyszliśmy rano.- Widać, że był zestresowany. Kuba chyba też miał coś na sumieniu, bo widziałem, że co chwilę zerka na Roberta.
- Ej Kubuś... A ty pamiętasz wczorajszą grę w butelkę?- Grosicki z uśmiechem psychicznie chorego szczeniaka ugryzł tosta.
- Nie, byłem tak nawalony, że ostatnie co pamiętam to jak śpiewałeś przeróbkę pszczółki Mai.- Było widać, że wszystko pamiętał, bo zrobił się bardziej czerwony niż chusta którą miałem na szyi.
- To się super składa, bo ja pamiętam bardzo dobrze jak Robert cię podrywał.-
Grosicki wyszczerzył zęby, a Lewandowski zamienił się w stojącą czerwoną kredkę.-Eee... Tak ... Mmmm... Zostawiłem żelazko na gazie!- Krzyknął i szybko opuścił kuchnię.
-Naprawdę Kamil? Czy ty nie możesz wytrzymać chociaż chwili bez paplania głupot?- Dalej czerwony Kuba spojrzał z wyrzutem na mężczyznę.
- Akurat tym razem powiedział prawdę.- Pazdan podrzucił naleśnika na patelni. - Dobrze pamiętasz, że tak było.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi.- Powiedział i agresywnie ugryzł tosta.
- Tak, a Pazdan ma włosy.- Kamil już się zirytował, a Kuba westchnął jedynie zrezygnowany.
- Chyba powinienem z nim porozmawiać prawda?- Synchronicznie skineliśmy głowami. Wziął głęboki wdech i dojadł szybko śniadanie. - Trzymajcie kciuki, Zabije cię Kamil jeżeli mi się nie uda.- Powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
W tym momencie Kuba mi zaimponował. Wiedziałem, że ja nigdy nie będę miał odwagi, aby porozmawiać z Wojtkiem. On ma narzeczoną, a ja jestem tylko jego najlepszym przyjacielem.
- Spokojnie Krycha, pewnie przysnął w samolocie czy coś takiego, zawsze tak robi podczas lotu.- Pazdan wyłączył kuchenkę i położył talerz z naleśnikami na stół.
- Co, że Wojtek? Sprawdzałem tylko godzinę.- Powiedziałem chowając telefon a Michał i Kamil spojrzeli po sobie zirytowani.
- Nie no następny.- Grosicki pokręcił głową, a ja jedynie zignorowałem jego słowa.
Ogólnie trochę mnie poniosło przy planowaniu, więc rozdział podzieliłam na dwie części i druga część wleci jutro rano hehe.... Sorry, że trochę chaotyczny... Polecam pisać plan na lekcjach 👍🏼 bye😘
CZYTASZ
Zawsze przy mnie [KRYCHOWIAK X SZCZĘSNY]
Fiksi Penggemar~~ -Grzesiu nie ważne co o sobie myślisz, zawsze i wszędzie wyglądasz zniewalająco, każda laska na ciebie leci i nie zmieni się to tylko dlatego, że masz krótkie włosy. - Tu nie chodzi o dziewczyny... - Wiem, że nie chodzi, ale jakoś muszę cię pod...