- Krychowiak! Ściągaj tą szmatę z szyi! Jesteś na boisku, a nie na pokazie mody.- Wzrok Adama wiercił mi dziurę w głowie.-Ale trenerze...- Próbowałem uratować swoją sytuację jednak Nawałka był uparty.
-Nie ma żadnego ale, ściągasz to w tej chwili.- Wrócił do patrzenia na swoje niecne plany, a mi pozostało go posłuchać. Westchnąłem i przygryzając wargę ze zdenerwowania ściągnąłem apaszkę. Odłożyłem ją na ławkę i wróciłem do szeregu.
- Temu ukrywałeś szyję.- Glik który magiczne ożył po wczorajszej imprezie zaczął gwizdać. Poczułem jak się rumienie.
- Uhuhu.- Zawył Jędrzejczyk na co oberwał od Pazdana w kark. - Ej a to za co.- Mruknął niezadowolony i rozsmarował bolące miejsce.
- Dobra spokój! Zajmijcie się rzeczami ważniejszymi od szyi Krychowiaka!- Warknął trener, a wszyscy rozeszli się w swoją stronę, aby zacząć trening.
Cały czas było słychać szepty, ale próbowałem je zignorować. Najwięcej szeptali młodsi zawodnicy, a starsi, którzy wiedzieli jaka jest sytuacja próbowali ich uspokoić, ale słabo im to wychodziło.
Unikałem plotek jak ognia do momentu, gdy szala goryczy się przelała i usłyszałem rozmowę dwóch młodzików na których wcześniej nie zwracałem większej uwagi.
- Trochę słabo, że najpierw go wyruchał, a teraz zwiał jak jebany tchórz.- Zacisnąłem pięści i z całej siły kopnąłem piłkę w ich stronę przez co ten który to powiedział oberwał w nos z którego od razu zaczęła lecieć krew
Nie mogli obrażać Wojtka. Nic między nami się nie stało, a ta głupia malinka to jedynie sprawa gry w butelkę. Przecież nawet nie byłem pewny, że to on mi ją zrobił.
Zignorowałem wrzaski i wołanie abym nigdzie nie szedł i szybkim krokiem ruszyłem do szatni.Kiedy byłem już w środku kopnąłem pierwszą szafkę od brzegu, która należała do Lewego i zsunąłem się na podłogę.
Podciągnąłem kolana pod brodę i zasłoniłem swoją twarz rękoma. Poczułem jak z moich oczu zaczynają lecieć łzy, ale to zignorowałem.- Ej Grzechu, spokojnie.- Usłyszałem głos Piszczka nad głową. - Są młodzi i glupi nie warto ich słuchać.- Poczułem, że siada obok mnie na ziemi.
- Muszę przyznać mu rację, kretyni wypowiadają się na tematy o których nie mają najmniejszego pojęcia.- Grosicki również był w pomieszczeniu jednak stał przy drzwiach.
- Tu nie chodzi o to co mówią wiem, że Wojtek by tego nie zrobił.- Podniosłem głowę i otarłem łzy ręką.
- Po prostu próbowałem nie dopuścić do siebie myśli, że to jego robota.- Mruknąłem wskazując na malinkę. -Niby wiem, to było tylko wyzwanie, ale jednak boli mnie fakt, że przez jedną głupią pijańską grę mogę stracić przyjaciela.- Próbowałem się nie rozpłakać jeszcze bardziej. - Poza tym gdyby marina się dowiedziała... To zniszczyłoby ich związek.
- Ona na pewno o niczym się nie dowie, a poza tym Wojtek też był nawalony, jestem pewien, że pamięta tyle co reszta... Czyli praktycznie nic.- Uśmiechnął się Piszczek i poklepał mnie po ramieniu.
- A co do waszej przyjaźni, to nic za żadne skarby jej nie zniszczy. Zrobił ci malinkę? To nic takiego! Piszczu i Fabian co chwilę się całują.
- Idioto oni są parą od roku.- Zaśmiałem się sucho i przetarłem oczy.
- No może i tak, ale ja tam i tak nie widzę różnicy. Machnął ręką i wywrócił oczami.
- Jak to nie ma różnicy? Oni są parą, a ja z Wojtkiem przyjaciółmi. Widziałem, że prędzej czy później dowie się, że jestem gejem ale nie chciałem żeby dowiedział się w taki sposób. Odstraszyłem go i temu nie chce mieć z mną nic wspólnego.- Dopiero po chwili doszło do mnie co tak właściwie powiedziałem. - O kurwa.- Przeklnąłem i zasłoniłem ręką usta widząc jak chłopacy wymieniają się spojrzeniami.
- Co dzisiaj mamy? Wtorek?- Piszczek patrzał się na Grosickiego, a nie na mnie co szczerze mówiąc trochę mnie zdziwiło.
- Tak, kurwa mać, Kuba.- Westchnął i walnął się pięścią w udo. -Skubany zawsze wygrywa.
- Czekajcie, co?- Powiedziałem zdziwiony nie wiedząc co się dzieje.
-Nie ważne.- Powiedzieli chórem i machneli synchronicznie ręką. Było to podejrzane, jednak w tamtym momencie nie obchodziło mnie to.
- Czyli Wojtek ci się podoba- Wiedziałem, że nie warto brnąć w zaparte nawet gdybym miał jakieś sensowne argumenty z tą dwójką nie miałem najmniejszych szans.
- Odkąd skończyliśmy osiemnaście lat.- W moich oczach znowu pojawiły się łzy, które widocznie zauważył Piszczek bo przytulił mnie mocno.
- Ej ej ej koniec z rozklejaniem się jak Kuba na smutnych bajkach, wszystko będzie dobrze.- Na słowa Łukasza zaśmiałem się smutno przez łzy, widziałem, że nic nie będzie dobrze.
****
- Wojtek, nie zrozum mnie źle, ale jesteś pieprzonym kretynem i jebanym tchórzem.- Robert chodził niespokojnie po korytarzu z telefonem przyłożonym do ucha.
- Nie Robertuj mi tutaj, ja teraz mówię i mi nie przerywaj. Chłop ma przez ciebie straszne poczuciem winy, jest znerwicowany i myśli, że przez to co TY odwaliłeś wasza przyjaźń jest na skraju rozpadu.- Nastąpiła chwila ciszy która świadczyła o tym że Wojtek przerwał Robertowi jego wywód.
- Ale ja mam gdzieś, że ty się boisz! Nie możesz zwalać na mnie żebym z nim gadał!
Musisz go jak najszybciej przeprosić. On złamał nos młodzikowi bo nie chciał słuchać jak oni równają cię z ziemią!- Znowu nastąpiła chwila ciszy.-Wojtek, posłuchaj, wiem, że chcesz załatwić sprawy z Mariną i mam nadzieję, że wszystko się uda, ale nie możesz nie odzywać się do Krychy, aż do następnego meczu! Rozumiem , że się boisz, ale jeżeli nie spróbujesz to nic z tego nie będzie. Możesz tylko niepotrzebnie....- Odsunął telefon od ucha i zaklnął.
-Kurwa jaki idiota.-Patrzy się na Kubę, który przysłuchiwał się rozmowie telefonicznej mężczyzn. - Rozłączył się.- Westchnął i włożył telefon do kieszeni.
- Przynajmniej próbowałeś mu wytłumaczyć, że źle robi. To dla niego też jest ciężkie, sam widziałeś jakie my mieliśmy problemy z okazaniem uczuć.- Uśmiechnął się lekko, a następnie podszedł do Roberta i wtulił się w jego klatkę piersiową.
- Może i masz rację... Ale nasza sytuacja wyglądała całkowicie inaczej, my po prostu byliśmy głupi i ślepi.- Robert westchnął, oddał uścisk i pocałował Kubę w czoło.
- Co powiesz na to żebyśmy spędzili miły wieczór w restauracji? Taka nasza pierwsza prawdziwa randka.- Jedzenia nigdy za dużo.- Zaśmiał się i pocałował Roberta w usta.
****
Gdy tylko rozłączył się z rozmowy oparł się o bok swojego auta.
- Co ja najlepszego zrobiłem.- Przetarł rękę twarz i wziął głęboki wdech.
-Dobra Wojtek, dasz radę.- Spojrzał się na dom przed którym zaparkował.
- To nie jest nic złego, powiesz prawdę i będzie po problemie. Przecież ona zrozumie, nie jest potworem.- Mruczał pod nosem jak pacjent z shizofrenią w szpitalu psychiatrycznym. Odwrócił się jeszcze żeby zamknąć auto i oddychając nerwowo ruszył w kierunku domu swojej narzeczonej.Tak sobie myślę czy nie poszkodować Krychowiaka żeby Wojtkowi to wleciało na sumienie hehe 🤔
CZYTASZ
Zawsze przy mnie [KRYCHOWIAK X SZCZĘSNY]
Fanfic~~ -Grzesiu nie ważne co o sobie myślisz, zawsze i wszędzie wyglądasz zniewalająco, każda laska na ciebie leci i nie zmieni się to tylko dlatego, że masz krótkie włosy. - Tu nie chodzi o dziewczyny... - Wiem, że nie chodzi, ale jakoś muszę cię pod...