Rozdział IV

272 7 1
                                    

Obudziły mnie zalewające pokój promienie słońca. Otworzyłam oczy, zdezorientowana i przestraszona. Odzwyczaiłam się od słońca i dziennego trybu życia. Ale tak długo czekałam na Vladimira, że w końcu zasnęłam na łóżku w ubraniu, zapominając o zaciągnięciu zasłon...

(Nie usłyszałam, żeby ktoś pukał do drzwi... Czy to dlatego, że spałam, czy dlatego, że Vladimir nie przyszedł? Mam nadzieję, że u chłopaków wszystko w porządku... Chyba jednak pójdę rozejrzeć się po dworze. Niebezpieczeństwo na pewno już minęło, a poza tym, jeśli zabójca jest wampirem, nie może pokazać się w ciągu dnia. Przebiorę się i sprawdzę, czy chłopcy wrócili.)

Podczas gdy zmieniałam sukienkę, sprawdziłam, czy przypadkiem ktoś nie zostawił dla mnie jakiejś karteczki pod drzwiami... Ale nie. Mając nadzieję, że nic złego się nie wydarzyło, wyszłam z pokoju, żeby rozejrzeć się po piętrze.

*piętro I*

(Później wezmę prysznic, mam na ramieniu niewielką plamę krwi... Nie potrafię przestać myśleć o wczorajszym wieczorze, pomimo tego, w jak okropny sposób się zakończył. Zastanawia mnie, co o tym pomyślał Vladimir... No dobrze, sprawdźmy w jednym z pokojów.)

*piętro II*

(Beliath musiał udać się do miasta z Ethanem, mam nadzieję, że wszystko "dobrze" się odbyło. Co to... Otwarte? Och... To znaczy, że nie wrócił... Beliath, tak jak inni, zawsze zamyka drzwi na klucz, nim położy się spać. To znaczy, że pokój jest pusty. Mam nadzieję, że znalazł jakieś schronienie... Domyślam się, że w takim razie Ethan również nie wrócił... Sprawdzę. Już samo zbliżenie się do tego pokoju przyprawia mnie o dreszcz. Ethan jest tym, którego najmniej lubię w całym dworze. Ale mimo wszystko... Niepokoję się o niego, tak, jak o pozostałych. Zobaczmy... Otwarte... on również zamyka drzwi w ciągu dnia na klucz, kiedy idzie spać. To znaczy, że jeszcze nie wrócił z misji, na którą udał się do miasta razem z Beliathem. Aaron nie powinien miec mi za złe, że sprawdzam, czy jest w swoim pokoju. Nacisnę lekko klamkę, żeby w razie czego mu nie przeszkadzać. Kurczę... Wygląda na to, że drzwi są otwarte! To znaczy, że nie wrócił i nie zamknął swojego pokoju? Nie będę nalegać, ale... Więc Aaron jeszcze nie wrócił. Mam nadzieję, że znalazł jakieś bezpieczne miejsce, żeby przeczekać dzień! Sprawdzę pozostałe...)

*piętro III*

(Zaczynam coraz bardziej się niepokoić. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej zaczyna mnie to martwić. Żaden z chłopców z pierwszego piętra nie wrócił do dworu po wczorajszym wieczorze! Vladimir również nie przyszedł do mnie do pokoju... Dobrze, zachowaj spokój. Nim zacznę panikować, sprawdzę, kto jest na miejscu. A w najgorszym razie, poczekam, aż nadejdzie noc. Na pewno się w końcu pojawią. Proszę, żeby tutaj był... Żeby wrócił... Proszę...)

*na końcu korytarza*

(Ach, drzwi są zamknięte! To znaczy, że jest w środku! Czuję taką ulgę, że aż zwilgotniały mi ręce... Vladimir miał nie opuszczać dworu, więc byłabym strasznie zaniepokojona, gdyby okazało się, że nie ma go w jego pokoju. Nawet jeśli wciąż się zastanawiam, dlaczego do mnie nie przyszedł... Czyżby nie odnalazł zabójcy i myśli, że nadal znajduję się w niebezpieczeństwie? Dla spokoju sprawdziłam pozostałe drzwi. Również były zamknięte. Przynajmniej to piętro jest w komplecie. Czuję się lepiej, nie chciałabym znaleźć się zupełnie sama. Jednak dużo łatwiej jest się bronić, kiedy jest się wyposażonym w kły, jak moi przyjaciele wampiry... Moje możliwości obrony są dość ograniczone. Co mam teraz zrobić? Czy powinnam poczekać, aż nadejdzie noc? Chyba nie mam wyboru ale to czekanie doprowadzi mnie do szału!)

Nagle w korytarzu rozległ się trzask. Odwróciłam się natychmiast, zaalarmowana. Ogarnęła mnie panika: a jeśli ktoś tu był? Jeśli został tu któryś z gości? Nie miałam niczego, żeby móc się obronić! Po trzasku rozbrzmiało przeciągłe skrzypienie, jakby ktoś otwierał dawno nieoliwione drzwi. Zalegającą cały dwór ciszę przerwał czyjś głos.

Vladimir - ścieżkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz