Czas stanął w miejscu. Przynajmniej przez chwilę, w trakcie której, niczym powolna, zabójcza trucizna, wślizgnęła się do mojego wnętrza lodowata pewność, wykrzyczana przez moje nowe moce, przez ten zwierzęcy instynkt przetrwania, brutalnie obudzony pojawieniem się wampira. W każdej chwili sytuacja mogła wymknąć się spod kontroli. I bez względu na to, co się wydarzy... Nie będziemy w stanie zdobyć przewagi.
???: Proszę, proszę... Domyślam się, że powinienem był zapowiedzieć swoje przybycie, ale widzę, że komitet powitalny już jest na miejscu. To przyjemność, drodzy Panowie, widzieć was w innych okolicznościach, niż goniących za moim cieniem.
Spodziewałam się świszczącego, zgorzkniałego głosu, który by mnie odrzucił. Który współgrałby z tą przerażającą aurą śmierci i zagrożenia, jaką roztaczał wokół siebie wampir, podczas gdy jego laska nadal wbita była w plecy ofiary. Zamiast tego, z ust wykrzywionych uśmiechem, od którego w moich żyłach mroziła się krew, wydobył się ciepły, uwodzicielsko zabarwiony ton. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, pomimo przerażenia, poczułam jak moje ciało rozluźnia się, a mój umysł uspokaja. A kiedy przezroczyste oczy wampira zatrzymały się na mnie, miałam wrażenie, jakby otaczający mnie dwór po prostu zniknął.
???: Och, no i oczywiście panienka. Trudno zapomnieć o tym silnym zapachu, jaki wokół siebie roztaczasz, Eloise. Przesiąka każdą cząstkę tego ponurego miejsca, rozświetlając je wspaniałościami, jakie skrywa Twoja krew.
Eloise: Co... Słucham? Na litość boską, kim jesteś? Co takiego...
(Co to? Dlaczego nie mogę dokończyć zdania? Co się ze mną dzieje?)
???: Każda rzecz w swoim czasie, młoda Panno. Mamy sobie mnóstwo rzeczy do powiedzenia. I wydaje mi się, że kiedy już skończymy, będziesz mi nieopisanie wdzięczna, że pokazałem Ci to, czego Twoje rozkochane oczy nie chciały zobaczyć.
Mój niepokój nasilił się, tak samo jak przerażenie moją własną biernością. Chciałam wpaść w gniew, zaprotestować, jak najprędzej oddalić się od tego potwora, który zmasakrował już tyle osób. Ale mój mózg odmawiał posłuszeństwa. Moje stopy były niczym wbite w ziemię. Żaden inny głos nie przerwał tego uroku, który zdawał się nas wszystkich trzymać w niewoli. Wtedy wampir postąpił naprzód, a jego laska zwolniła ciało, odbijając się echem od kamiennej podłogi w holu. Jego cień przesunął się, odsłaniając sylwetkę ofiary. Przeraźliwy wrzask wyrwał mnie z makabrycznego osłupienia.
Vladimir: Ethan! Ethan, mój Boże!
Raphael: On żyje, Vladimir, wyczuwam jego obecność. Ale jest z nim naprawdę źle. Czuję... czuję jego krew.
(O mój Boże... Wydaje mi się, że ja też ją czuję...)
Poczułam, jak nagle ogarniają mnie mdłości: płaszcz Ethana, w opłakanym stanie, pozwalał odgadnąć, jak brutalna była walka, którą stoczyli. A widniejące plamy nie miały w sobie nic zagadkowego. Vladimir chwycił mnie za ramię i gwałtownie odrzucił za siebie. Słyszałam jego świszczący oddech i wyczuwałam napięcie w każdym mięśniu tego ciała, które do siebie przyciskałam.
Vladimir: Idź stąd! Natychmiast opuść ten dwór, zanim nie...
???: Zanim co, Vladimir? Rozpoznaję po reakcji Twoich towarzyszy, że absolutnie nie podejrzewają tego, o czym Ty wiesz, nieprawdaż?
Raphael: Daruj sobie, marnujesz swój czas, jeśli masz nadzieję zobaczyć, jak obracamy się przeciwko sobie. Odsuń się od Ethana. Natychmiast!
???: Och, w końcu mogę przypisać jakąś twarz do Twojego głosu, Raphaelu. Twoja ślepota uczyniła z Ciebie ostrożnego i rozsądnego mężczyznę. Zrozumiesz więc, jeśli Ci odpowiem: nie ważcie się mi grozić, konsekwencje tego mogą być bardzo przykre.
CZYTASZ
Vladimir - ścieżka
VampireTłumaczenie ścieżki Vladimira z gry Moonlight Lovers od firmy Beemov. Ścieżka posiada Prolog oraz 10 rozdziałów, z którego ostatni jest zakończeniem dzielącym się na dobre, neutralne i nieszczęśliwe. W grze wcielamy się w 18-letnią bohaterkę, która...