Rozdział 1

1.6K 177 6
                                    

Opowiem wam teraz moją historię, abyście znali powody, dla których stałem się mordercą. Historia może być nudna, zależy co kto lubi. Jednak aby naprawdę mnie poznać, musicie znać moją przeszłość..
Mieszkam w West Point, chodzę, przepraszam, raczej chodziłem do liceum w tym oto zawszonym miasteczku. Miałem dobrych przyjaciół, dobre oceny. Rodzice kochali mnie ponad życie. Zawsze byli ze mnie dumni. Byli.. dobre słowo. Mam - przepraszam - miałem 15 letnią siostrę. Co tu jeszcze można powiedzieć? Ehmm.. mam psa. Tak mam, nazywa się Jeff. Ciekawe dlaczego, co nie? No więc, od małego byłem ulubieńcem rodziców, nauczycieli i innych dorosłych. Lubili moją otwartość, ciepłe podejście do ludzi. Od podstawówki miałem dobre oceny, inni rodzice chcieli abym kolegował się z ich dziećmi. Myśleli, że będę miał na nich dobry wpływ. Jednak moja osobowość zmieniła się wraz z przyjściem do gimnazjum. Dzieci (tak dzieci, bo ile oni mają, 14-16 lat? ) zaczynają się tu zmieniać. Aby być bardziej dorosłymi palą, piją, zaczynają ćpać. Można powiedzieć, że gimnazjum zmienia człowieka. Jednak są wyjątki. Jak moi przyjaciele. Fiona, Mike i John. Są w moim wieku. Przepraszam, byli. Byliśmy grzeczni jak na standardy dzisiejszej młodzieży. Dopóki do klasy nie przyszedł on. Martin. Charyzmatyczny, przystojny, zakłamany, dwulicowy. Z czasem zaczynał zdobywać przyjaciół. Nawet moich. Wiadomo, nie podobało mi się jego zachowanie. To nie zazdrość. No naprawdę! Wracając, kłóciłem się z nim. Bardzo. Jednak jego charakter oraz umiejętność manipulowania ludźmi doprowadziły do tego, że wszyscy się ode mnie odwrócili. Przed przyjściem Martina byłem ulubieńcem wśród znajomych. Ale to się zmieniło. Teraz to ja byłem dwulicowy i zdradziecki. Chodziłem przygnębiony, smutny z tego powodu. Rodzice cały czas myśleli, że jestem towarzyski, mam dużo kolegów, że się nie zmieniłem. Ta niewiedza była najgorsza. Nie chciałem zwierzać im się z problemów. Mieli swoje. To było błędem.. Gdybym komuś powiedział, gdyby ktoś mi pomógł.. Gimnazjum zdałem na samych szóstkach. W liceum z nauką nie miałem większych problemów. Gorzej jeśli chodzi o zawieranie znajomości. Nie potrafiłem nikomu zaufać, nikogo polubić. Prawdopodobnie, a raczej na pewno, było to spowodowane zdradą najbliższych "przyjaciół". Jak mogłem im zaufać? Zranili mnie, tak bardzo zranili.. Kurwa, ale się rozklejam. Dobra Garrett, ogar. No to tak na podsumowanie - dorośli myśleli, że wszystko jest w porządku, jednak prawda była inna. Przez strach przed bólem i skrzywdzeniem, raniłem innych. Ludzie szydzili ze mnie, wyzywali, obgadywali. Wreszcie musiałem się załamać.. Do nikogo się nie odzywałem, zamykałem się w pokoju. Rodzice zaczęli się martwić jednak ich uspokajałem. Przecież wszystko było w porządku, co nie? Jednak prawie do końca zniszczył mnie post udostępniony na Facebook'u przez Martina. Zdjęcie obszarpanych meneli gdzie twarze zostały zmienione na moją i moich rodziców. Pod postem opis poniżający moją mamę i tatę. Tego było zawiele. Gdy następnego dnia w szkole pobiłem Martina, rodzice zostali ukarani grzywną. Jaka szkoła, taka kara. Zmienili zdanie o mnie. Uważali, że jestem rozpuszczony i agresywny. Zajęli się moją siostrą, a mnie zapomnieli. Tak po prostu. Pstryk - i mnie nie ma. Jednak całkowicie zniszczyło mnie pobicie mojej siostry przez Martina i jego paczkę. I wtedy to się stało...

Granica życia i śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz