Prolog

1K 42 42
                                    

Wielka Siódemka, Nico Di Angelo, Thalia Grace i Reyna Avila Ramirèz - Arrelano stali na werandzie Wielkiego Domu, czekając na Chejrona i Pana D. Podobno mają wyruszyć do Europy na jakąś misję. Tyle wiedzieli. Co ich jednocześnie intrygowało i irytowało. No bo jakiego grzyba mają lecieć do Europy?! Nie ma tam jakichś europejskich półbogów? No bez jaj... Ale w sumie...Nico w końcu odpocznie i jednocześnie ucieknie od natrętnych dzieciaków Apollina, które się o niego troszczyły bo raz zemdlał na ognisku. Przecież to nic wielkiego. Ostatnio nawet czuł się TROCHĘ lepiej. Odkąd powiedział Percy'emu jakim uczuciem go darzy, nie czuł się jak czarny anioł przykuty do skały bez możliwości zasmakowania wolności. I to było cudowne. Dalej czuł się niechciany i niekochany ale teraz tak trochę mniej. Tak o 0,01%.

- Nico, jesteś księżniczką - stwierdził Leo.

- Spierdalaj.

- Nie no, na serio, Masz cudowne włosy Nico - powiedział Percy.

- Magiczne ręce jak Elsa - dodał Jason.

- Jak Kopciuszek rozumiesz mowę zwierząt, widziałem Cię z tym szczurzym szkieletem - przypomniał Valdez.

- Siedziałeś w zamknięciu niczym Bella. - zauważył syn Posejdona.

- I wszyscy uważają że twoje problemy życiowe zakończą się z pojawieniem dorodnego samca - zakończył Grace z dwuznacznym uśmiechem. - I co teraz księżniczko?

- Pieprzcie się - Di Angelo założył ręce na piersi.

- Jak on się uroczo focha - powiedział syn Jupitera na co reszta się uśmiechnęła.

Policzki Włocha pokrył rumieniec. Wyszedł Chejron i gestem nakazał im wejść do środka.

- Pojedziecie do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Musicie znaleźć zaginionego herosa  Rozumiecie? Jakieś pytania?

- Ja mam jedno - odezwała się córka Ateny. - skoro to szkoła magii, nie lepiej wysłać tam kogoś od Hekate? Jak my będziemy tam funkcjonować?

- To dwa pytania - zauważył Leo.

- Zamknij się.

- Wasze rzeczy będą czekać na was w Hogwarcie. Do każdego z kufrów, mój przyjaciel dołączył również instrukcje. Poradzicie sobie. - odpowiedział centaur.

- Jak się tam dostaniemy? - przejął głos syn Hadesa.

- Na początku myślałem o skorzystaniu z cienia ale w ostateczności uznałem, że to może mieć fatalne skutki dlatego też użyjecie tego - wyciągnął bardzo Starego i na pewno chcącego już umrzeć buta. - złapcie się go... teraz.

Wszyscy posłuchali opiekuna. Nico poczuł szarpnięcie w okolicach pępka. Zamknął oczy. Po chwili ponownie poczuł grunt pod nogami. Szybko oparł się o ścianę, żeby nie upaść. Reszta półbogów leżała lub siedziała na ziemi.

- Przegrywy - uniósł kącik ust i rozejrzał się. Znajdowali się w sali z wysokim sufitem. Naprzeciwko nich, znajdowały się wielkie wrota, zza których słychać było różne głosy. Annabeth wstała i zaczęła podziwiać wnętrze.

- Ann, później sobie popatrzysz. Chodźcie. Tylko kulturalnie. Pierwsze wrażenie czy coś - powiedziała Thalia.

Ona i Reyna otworzyły ciężkie drzwi. Powoli weszły. Za nimi, Jason i Percy, potem Chase i McLean a na końcu dzieci Hadesa i Frank z Leo. Nico czuł że w tym zamku roi się od duchów. Pogada sobie z nimi. Na sali zrobiło się cicho. Tylko Albus Dumbledore wstał z uśmiechem.

- Moi kochani, oto nasi ostatni goście. Delegacja ze szkoły Półkrwi! Będą przebywać tu dłużej niż inne szkoły, dlatego zostaną przydzieleni do domów - zachęcił ich ręką. Herosi ruszyli w jego stronę. Di Angelo miał w tym momencie ochotę uciec stąd. Nienawidził tłumów.

- Gdy wyczytam nazwisko, osoba podejdzie i usiądzie na stołku. - poinformowała wysoka nauczycielka ubrana na szmaragdowo. - Chase Annabeth!

Blondynka podeszła i usiadła na stołku. Tiara przydziału ledwie dotknęła jej głowy gdy wrzasnęła:

- RAVENCLAW!

Córka Ateny zajęła miejsce przy wiwatującym, niebieskim stole.

- Di Angelo Nico!

Koszmar introwertyka się spełnił. Wszystkie oczy zwrócone były na niego. Przełknął ślinę i ruszył ku stołkowi.

Hmm, odwaga tak, dużo odwagi. Ale znacznie więcej sprytu. Możesz dokonać wielu rzeczy Nico di Angelo. Wiem gdzie Cię umieścić. ~ usłyszał jakby z kapelusza. Po tym tiara wrzasnęła, niszcząc mu bębenki uszne.

- SLYTHERIN!

Włoch zdjął czapkę i szybko udał się do stołu zielonego. Czuł na sobie spojrzenie błękitnych tęczówek, ale nie mógł wyłapać do kogo należą. W tym czasie McGonagall wywołała Jasona.

- GRYFFINDOR!

Grace usiadł przy czerwonym stole.

- Grace Thalia!

Thalia została przydzielona do jego domu. Chociaż tyle. Dalej już nie słuchał. Zauważył jedynie, jak jego siostra siada koło jakiegoś blondyna przy żółtym stole. Posłał jej delikatny uśmiech.

- Jestem Draco Malfoy. - platynowy blondyn koło niego wyciągnął do niego rękę. Włoch spojrzał na nią, ale jej nie uścisnął. Ciemnoskóry nastolatek naprzeciw próbował tłumić śmiech, widząc jak brunet lekceważy jego kumpla.

- Wiesz jak się nazywam. - odparł w końcu ciemnooki. Rozejrzał się po sali. Frank rozmawiał z Hazel a Reyna, Percy i Leo prowadzili konwersację z bandą rudzielców. Annabeth i Piper także odnajdywały się przy swoim stole.  Nigdzie nie widział Jasona.

- Nico masz coś zjeść - stanął za nim nowy gryfon. Di Angelo podskoczył na krześle.

- Przez Ciebie mam zawał Grace. - odwrócił się do niego. Jego nowi "znajomi" patrzyli na syna Jupitera z zniesmaczeniem.

- Super ale masz zjeść. Thalia pilnuj go - Gdy dziewczyna kiwnęła głową, odszedł.

- Kumplujesz się z gryfonem? - zapytała brunetka z twarzą mopsa.

- To mój przyjaciel. To, że został przydzielony gdzie indziej, nie znaczy, że zerwę znajomość. - syknął zaciskając dłoń na widelcu. Spojrzał na salę. Znowu te błękitne oczy. Ale do kogo należą?

Syn Słońca | Solangelo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz