11. Uroczy poranek

418 21 11
                                    


Wszyscy obozowicze się z niego śmiali.
Teraz Stał na środku obozu, nie mogąc się ruszyć. Był zmuszony wysłuchiwać obelg pod swoim adresem. Po jego policzkach spływały łzy ale on nie mógł ich zetrzeć.

I nagle wszystko ucichło. Dookoła niego nie było nikogo. Tylko drzwi do infirmerii były otwarte a ze środka na zewnątrz wydobywały się małe strugi światła z tamtych lamp. W progu stał Will i uśmiechał promiennie.

- Nico chodź! - zawołał radosnym tonem wyciągając do niego rękę.

-.Will... - szepnął prawie nie słyszalnie. Chciał złapać jego rękę i pójść z nim. Ale nie mógł. Ciało odmawiało mu posłuszeństwa.

- No chodź! Czekam na Ciebie kumplu śmierci! - roześmiał się. Miał taki słodki głos... syn Hadesa spróbował się ruszyć. Udało mu się. Zaczął biec ile sił do infirmerii ale miał wrażenie, że im bardziej chciał się zbliżyć, tym bardziej pomieszczenie z jego słońcem się oddalało.

- Will! - krzyknął ale blondyn chyba go nie słyszał. Uśmiech zniknął z jego twarzy gdy ten westchnął ze zrezygnowaniem. Złapał za klamkę i zamknął drzwi w tym momencie, w którym Nico do nich dobiegł.

Zaczął ciągnąć za klamkę, walić w drzwi  i ciąć je stygijskim żelazem. To nic nie dawało. Po jego policzkach ponownie popłynęły łzy.

💛

- Will! - wrzasnął brunet budząc się. Wszedł w cień szafki nocnej i sekundę później znalazł się w ciemnym pokoju swojego chłopaka w domku Apollina.  Osunął sie na kolana i zaczął płakać. Stracił go. Stracił Willa. Ale on nigdy by go nie zostawił, prawda? Poczuł ciepłe ramiona oplatające go.

- Ciiii...już...już jest dobrze. Nie zostawię cię nigdy. Jestem tutaj aniołku... - szeptał mu do ucha znajomy głos. Prawdziwy Will zaczął delikatnie przeczesywać czarne włosy palcami. Drugą ręką mocno obejmował niższego w talii. Di Angelo po kilku chwilach wtulił sie w jego ciało. Przestał drżeć a jego oddech powoli sie normował. Westchnął zaciskając dłoń na podkoszulku chłopaka. Zwykle Will spał z odkrytym torsem lecz gdy zorientował się, że zaciskanie dłoni na jego ubraniach uspokaja jego anioła, zaczął je zakładać do snu. Był w każdej chwili gotowy przybyć z pomocą brunetowi.

Nico przysypiał na ramieniu syna Apolla. Jego serce biło tak spokojnie... Solace delikatnie podniósł drobnego bruneta i położył go na swoim łóżku. Pierwszym odruchem ciemnookiego było wtulenie się w jego poduszkę która tak cudownie pachniała. Drugim było złapanie nastolatka za nadgarstek. Musiał się upewnić, że ten go nie opuści.

- Zostań... - szepnął błagalnie wpatrując się w błękitne tęczówki. Blondyn posłał mu jeden ze swoich cudownych uśmiechów.

- Nie miałem zamiaru nigdzie uciekać aniele, puść, proszę... - po rozważeniu wszystkich za i przeciw, di Angelo puścił dłoń Willa. Czarodziej podszedł do stolika w rogu i po chwili przyniósł ze sobą dzbanek z wodą i szklankę. Nalał trochę do naczynia. Podał Nico który upił trochę i odłożył na szafkę. Syn Apolla ułożył się obok niego i przykrył ich kołdrą. Poczuł jak brunet wtula się w niego z całych sił. Uśmiechnął się i po objęciu swojego chłopaka, oboje zapadli w sen.

💛

Chłopak obudził się z błogim uśmiechem na ustach. Po zaśnięciu u boku Willa, śniły mu się niekoniecznie grzeczne rzeczy z nim w roli głównej. To niesamowite szybko jak mózg potrafi koszmar, zmienić w cudowne pragnienie.

- Dzień dobry - powiedział Will mierzwiąc mu włosy. Czytał książkę w pozycji pół leżącej. Nico ułożył policzek na piersi blondyna i spojrzał na tekst. Próbował coś z niego odczytać ale po chwili zrezygnował.

- Dzień dobry. - odpowiedział. - ta sytuacja z Valentiną przytrafiła ci się jeszcze czy to była ostatnia taka jej akcja?

- Ostatnia. Piper 4 dni temu dała jej mocny opieprz. - zaznaczył zakładką stronę i zamknął książkę następnie odkładając ją na szafkę nocną. - jak się czujesz?

- Dobrze - brunet uśmiechnął się lekko.

Syn Apolla zniżył się, by leżeć twarzą w twarz ze swoim chłopakiem. Dotknął nosem jego nosa, uśmiechając się. Di Angelo też się uśmiechnął i wtulił w ciepłe ciało. Leżeli tak sobie w ciszy póki nie przerwał jej jedwabisty głos.

- Aniołku... - zaczął Solace.

- Hm? - zaciekawiony syn Hadesa uniósł wzrok. Blondyn zaczął bawić się jego ciemnymi włosami.

-  Bo chodzimy ze sobą już tydzień i pomyślałem sobie, że moglibyśmy jakoś uczcić tę małą tygodnicę - mruknął.

- Chciałbyś takie coś świętować? - zapytał ciemnooki szczerze zdziwiony. No bo, tygodnica?

- Mhm... - potwierdził z uśmiechem. - możemy iść do lasu, albo na plażę, lub na pole truskawek...

- ...Noo dobra. Ale pójdziemy w miejsce które ja wybiorę, ok?

- Oczywiście - Will szerzej się uśmiechnął  i dał swojemu chłopakowi buziaka.

Syn Słońca | Solangelo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz