15. Powrót do domu

452 29 15
                                    

3 lata później

Will biegł w stronę Hogsmeade. Dzisiaj skończył 17 lat. W końcu był dorosły. W końcu wróci do obozu. Przez minione trzy lata nie był szczęśliwy. Jego włosy nie świeciły. Skóra jakby wyblakła a piegi przestały być takie fajne, jak wtedy, gdy komplementował je Nico.

Jego matka go okłamała. Obiecała, że będzie mógł wrócić do obozu na wakacje. Zamiast tego, wysłała go do dworu Malfoy'ów. Zaprzyjaźniła się z Narcyzą Malfoy i została śmierciożercą. Jego ojczym również. Do tego, wplątała w to wszystko swojego jedynego syna. On i Draco nie mieli wyboru. Ale teraz, gdy Czarny Pan został pokonany, śmierciożercy trafili do Azkabanu a on był wolny, miał wybór. I wybrał Nico.

- Will! Will zaczekaj! - usłyszał za sobą znany mu głos. Ale nie zwolnił. Zatrzymał się dopiero, gdy dziewczyna złapała go za rękę. - Gdzie tak biegniesz?

- Do Hogsmeade. Chcę wrócić do domu. Do Nico. - spojrzał blondynce w oczy. Ta Westchnęła a następnie przytuliła syna Apolla.

Lila Rosi nie była tym typem dziewczyny, której nie obchodzą uczucia swojego chłopaka i liczą się tylko jej potrzeby. Była piękną, miłą i kochającą blondynką. Przypominała Annabeth z wyglądu i Franka z charakteru. Naomi Solace wciągnęła syna w ten związek. Chciała wypleść z niego miłość do syna Hadesa. Nie wyszło jej. Will już przy pierwszym spotkaniu oznajmił ślizgonce, że nigdy jej nie pokocha. Powiedział jej, jak cudowne są w dotyku włosy chłopaka. Jak uwielbia topić się w niesamowitych czekoladowych tęczówkach. Jak się czuje, gdy te spierzchnięte wargi bruneta całują jego skórę. Jak kocha się z nim droczyć. Jak jego całego bardzo kocha. I jak usycha z tęsknoty za swoim kumplem śmierci.

Lila wtedy płakała. Bynajmniej nie z zazdrości czy poczucia odrzucenia. Łkała ze wzruszenia. Stwierdziła, iż nigdy nie słyszała aby ktokolwiek z taką miłością opisywał drugą osobę. Zdecydowała, że będzie wspierać blondyna. Od tego momentu zostali najlepszymi przyjaciółmi. Traktowali się jak rodzeństwo a przed rodzicami udawali parę.

- Pamiętaj, że Cię kocham, Will. I pisz do mnie. - powiedziała z uśmiechem. W jej oczach lśniły łzy.

- Będę. Obiecuję. Accio kufer! - wycelował różdżkę w rozwalony zamek. Po chwili koło niego stał bagaż. - ja ciebie też, Lils.

- Leć już do swojego Romea. Macie 3 lata do nadrobienia. - uśmiechnęła się szeroko.

Krótko przytulił blondynkę a następnie się aportował. Chwilkę zajęło mu ogarnięcie, czemu jest dzień. No tak, zmiana czasu. Tu będzie około...13. Złapał rączkę kufra i wszedł na teren obozu. O dziwo, było cicho i pusto. No tak, pora obiadowa. Wziął głęboki wdech. Nie, dłużej już nie wytrzyma. Puścił bagaż i pobiegł do kantyny. Wszystko było tak jak to zapamiętał. Roześmiani herosi jedzący obiad przy swoich domkach. Nikt go jeszcze nie zauważył. Ale on zdążył zauważyć swoją miłość.

- Nico. - powiedział tylko. Wszystkie spojrzenia zostały zwrócone ku niemu. W oczach syna Apolla wezbrały łzy, gdy te piękne, czekoladowe oczy nawiązały z nim kontakt wzrokowy. Rzucił się na di Angelo. Poczuł oplatające go ramiona. Wtedy zaczął płakać. Zacisnął dłonie na czarnym materiale koszulki, opierając czoło o jego bark. - Nico, Nico tak strasznie Cię przepraszam. Tak strasznie...nie mogłem przyjechać, nawet pisać. Voldemort się odrodził a ja zostałem zmuszony zostać śmierciożercą. Sprawdzali listy a sowy i tak by nie znalazły obozu. Nico ja...

- Cii...spokojnie... - Nico wtulił Solace'a w siebie. Też płakał, ale był bardziej opanowany od czarodzieja, który cały drżał i świecił. Pogłaskał go po włosach. - już dobrze... jeszcze raz, kim zostałeś? - zapytał łagodnie.

- Ś-śmierciożercą... - załkał. Odsłonił rękaw przypalonej bluzy ukazując Mroczny Znak. Dzieci Hekate patrzyły na niego ze współczuciem. - Proszę, powiedz, że nie masz nikogo. Nico, ja tak bardzo Cię kocham...

- Hej, przecież tylko słońce jest w moim typie. - odparł uśmiechając się delikatnie. Wytarł łzy z oczu. Percy zrobił obrażają minę a Will się roześmiał. Di Angelo starł kciukami łzy blondyna i złożył na jego ustach czuły pocałunek.

💛

Will położył się na trawie. Koło niego leżał syn Hadesa. Teraz mogli być razem. Po trzech, długich latach rozłąki znowu się połączyli. Brunet złapał błękitnookiego za rękę i ją ścisnął.

- Wszystkiego najlepszego tesoro. - mruknął, wpatrując się w niebo.

- Dziękuję. Jak się trzymałeś beze mnie? - zapytał syn Apolla. Ciemnooki obrócił się na drugi bok, by móc spojrzeć na chłopaka.

- Szczerze? Zniknąłem w cieniu i gdyby nie mój ojciec, teraz by mnie tu nie było. - powiedział po chwili ciszy. - Mieszkałem w Podziemiu i wracałem tu tylko na twoje urodziny.

- Na bogów, tak strasznie Cię przepra... - Nico uciszył go pocałunkiem.

- To nie twoja wina Solass, że twoja matka to wariatka. Lepiej mi opowiedz, co jeszcze wymyśliła, bo na zabraniu Cię z obozu chyba nie poprzestała.

- No nie. Obiecała mi, że będę mógł wrócić na wakacje. Ale w wakacje wysłała mnie do dworu Malfoy'ów i zaprzyjaciółkowała się z Panią Malfoy. Została sobie śmierciożercą i wplątała w to mnie. Jakby tego było mało, chciała wypleść ze mnie gejostwo i znalazła mi dziewczynę. - powiedział sucho.

- Dziewczynę?

- Mhm. Na starcie jej oznajmiłem, że nie zamierzasz się wyprowadzić z mojego serduszka. - uśmiechnął się i Pocałował go w policzek. - zaprzyjaźniliśmy się. Kiedyś ci ją przedstawię.

- Dobrze. - di Angelo wtulił się w blondyna.

- Przysięgam na Styks, że się pobierzemy i będziemy szczęśliwi.

Syn Hadesa się uśmiechnął i Pocałował Willa. Wiedział, że już do końca życia będzie szczęśliwy.

Syn Słońca | Solangelo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz