Prolog

104 9 1
                                    

Chłód panujący na zewnątrz owijał moje ciało, a ja nadal siedziałam na huśtawce, z którą wiązało się tak wiele wspomnień. Zdecydowanie nie byłam typem osoby, która lubi wracać do przeszłości, ale robiłam to stosunkowo często.

Z każdą kolejną chwilą było mi coraz zimniej, a do głowy napływało jeszcze więcej myśli. Przeszłość już nie wróci, więc musiałam wziąć się w garść i iść przez życie dalej.

Szkoda, że jeszcze wtedy nie wiedziałam co przyszykował dla mnie los.

Większość ludzi stąpających po ziemi gardzi kłamstwem, ale nie znam człowieka, który w swoim życiu nigdy nie skłamał. Wszystkie przekręty w swoim czasie wychodzą na światło dzienne, a później zostaje tylko ból. 

Bolesna prawda, która podobno jest lepsza niż najsłodsze kłamstewko. Okrutna rzeczywistość, która potrafi przynieść niewyobrażalne cierpienie, na które nie jest się gotowym. Zatem, czy życie w iluzji potrafi być lepsze i mniej raniące?

Przez całe swoje życie dążyłam do osiągnięcia sukcesu. Każdą wolną chwilę poświęcałam na naukę, zdobywanie nowych doświadczeń i rozwój. Ludzie od zawsze rzucali mi kłody pod nogi i czekali na moje potknięcie. Nie obawiałam się ich, przeskakiwałam nad każdą przeszkodą.

Do czasu. Co jeśli zbyt skupiamy się na kłodach i nie zwracamy uwagi na spadające na nas potężne gałęzie?

Tej nocy gwiazdy na niebie świeciły wyjątkowo jasno, chyba, że sama sobie to dopowiadałam. Strony książki, którą trzymałam na kolanach pod wpływem wiatru zaczęły kłaść się na sobie. Westchnęłam cicho i podniosłam się na równe nogi.

Zaczęłam kierować się do domu, a następnie do swojego pokoju. W tym momencie najbardziej pragnęłam znaleźć się w swoim łóżku i odpocząć od otaczającego mnie świata. Kiedy tylko okryłam się białą pościelą, pochłonęła mnie ciemność. Czułam się jakbym spadała w niekończącą się otchłań.

Krzyczałam z całych sił, ale to nic nie zmieniało. Brakowało mi tchu, zaczęłam się dusić. Próbowałam otworzyć oczy, niestety nie potrafiłam tego zrobić. Moja cała nadzieja uleciała. Poddałam się.

Pogodziłam się z porażką, ale wtedy stało się coś jeszcze gorszego. Poczułam uderzenie. Jedno, a zaraz po nim drugie. Ból rozszedł się po całym moim ciele, z tego wszystkiego aż syknęłam. Ból. Oznaczało to, że nie umarłam, jeszcze nie poległam. 

Wsłuchiwałam się w pustkę.

Pośród ciszy usłyszałam głos, który wołał moje imię. Zebrałam całą swoją energię i zaczęłam krzyczeć, najgłośniej jak mogłam. Łzy bezradności zaczęły spływać po moich policzkach, a następnie znikały rozbijając się o ziemię.

Głos, który mnie wzywał był coraz głośniejszy i coraz niższy. Wzdrygnęłam się, znów włożyłam całą energię w otwarcie oczu. Czułam, że dam radę, ale chwilę później moja nadzieja ponownie zgasła. Nawet nie wiem kiedy dokładnie coś się zmieniło, ale zamiast uczucia pustki poczułam ciepło. Ciepło i kojący głos, który coś do mnie szeptał.

Poczułam czyjąś obecność tuż przede mną, ale nie mogłam nic zrobić. Nadal tkwiłam w tej cholernej ciemności. Wyciągnęłam przed siebie ręce. Nie dosięgnęły kompletnie niczego, więc je opuściłam. Wypuściłam powietrze z płuc, przez co można było usłyszeć głośny świst.

Coś w rodzaju promieni słonecznych padało prosto na moją twarz. Zaczynałam wierzyć w to, że umarłam, a teraz budzę się w zaświatach. Towarzyszące mi do tej pory uczucia minęły, czułam się już dobrze, ale coś nadal było nie tak.

Zaczęłam odzyskiwać świadomość i otworzyłam oczy, ale gdy mi się to udało poczułam jedynie strach. Silna dłoń zacisnęła się na mojej szyi, a ja automatycznie zaczęłam krzyczeć. Mój krzyk nie wydostał się z mojego gardła, słychać było tylko ciszę. Zamknęłam oczy, a następnie zaczęłam szlochać. Zostałam szarpnięta w dół.

Właśnie wtedy zerwałam się do pozycji siedzącej, całe zajście okazało się być jedynie snem. To tylko moja wyobraźnia przyszykowała dla mnie koszmar.

Koszmar, który stawał się częścią mojego życia.

Unormowałam oddech i rozejrzałam się po swoim pokoju. Wszystko było w idealnym stanie, tak jak zawsze. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam szklankę z wodą postawioną na szafce obok łóżka. Od razu po nią sięgnęłam i wzięłam łyk.

- Kurwa, pora się otrząsnąć - wymruczałam i przetarłam twarz dłońmi.

Zaczęłam powoli wstawać z łóżka tylko po to, aby chwilę później je pościelić i doprowadzić do porządku. Rozczesałam włosy i spięłam je klamrą. Cały czas ignorowałam dziwne uczucie w głowie. To tylko sen. I tak zapomnę co mi się przytrafiło tej nocy, zawsze zapominałam.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak bardzo sny mogą zwiastować przyszłość.

Czas wrócić do okrutnej rzeczywistości.


***



Intertwined. Illicit.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz