Ivan Pov:
Nowa szkoła, zajebiście. Poznałem już parę osób, są naprawdę mili, ale panienka Smith.. To znaczy, nie podoba mi się, ale jest jakaś taka.. Wyjątkowa. Jest naprawdę piękna i ma wspaniały charakter. Rozśmiesza mnie.
***
Dzisiaj jest sobota. Wstałem jak zwykle wkurwiony w chuj. Nie wiem, taki już byłem. Postanowiłem, że skoro jestem nowy, a jest weekend, urządzę jakąś dojebaną imprezę. Zaproszę całą szkołę.
Napisałem do wszystkich. Impreza odbędzie się o 21:00, zajebiście. Zorganizuje ją w opuszczonym domu w lesie, brzmi upiornie, ale to naprawdę świetna chata. Pojechałem do niej o 13:45 żeby ją ogarnąć. Po drodze załatwiłem jakieś przekąski. Bardzo dużo jedzenia. I nie tylko. Szlugi, alkohol i to czym się zajmuje, piguły, a tak dokładniej, narkotyki.
Wszystko załatwione. Jest już 20:00, więc została tylko godzina do imprezy. Szczerze mówiąc, nie byłem podekstytowany. To nie pierwsza moja impreza.
Mój ubiór no jak zawsze, szare dresy z nike i zwykła czarna koszulka. Nigdy się nie stroiłem, bo niby po co.
Już przed 21:00 zaczęli zbierać się ludzie, było ich sporo a to nie wszyscy. Byłem ciekawy czy pojawi się jedna osoba. May. Czekałem na nią chce się z nią poznać, jest naprawdę urocza.
***
Po jakimś czasie ludzi było w chuj, tak szczerze nawet ich nie znałem. Byłem coraz bardziej pijany, ale jebać, trzeba się najebać.
Czy zobaczyłem osobę, którą chciałem? Właściwie to tak, ale zamieniliśmy tylko dwa słowa.
-Siema stary! - krzyknął już wstawiony Jason, z nim najbardziej się zakolegowałem, był spoko.
-Hej! - krzyknąłem nieco głośniej, nic nie było słychać.
-Dawaj gramy w butelkę!
Szybko poszedłem za nim do salonu, gdzie była już spora grupka ludzi. Usiadłem na kanapie obok kilku osób, zaczynając grę.
Minęło z 15 minut a gra toczyła się dalej, tak szczerze bawiłem się świetnie na swojej imprezie.
Po około 30 minutach, zauważyłem w drzwiach niską brunetkę. Odruchowo uśmiechnąłem się na jej widok.
-Hej Smith! - powiedziałem lekko poddenerwowany, ale czemu? Nigdy nie krępowałem się przed dziewczyną..
-Cześć dupku - odpowiedziała wywracając oczami, ale widać było, że cieszyła się, że mnie widzi.
-Chcesz zagrać z nami w butelkę? - zadałem pytanie, znając odpowiedź. Laski na mnie lecą.
May powiedziała coś na ucho Taylerowi, który przyszedł z nią na imprezę, po czym odpowiedziała:
-Pewnie - powiedziała wesoło.
Usiedliśmy w kółku. Wziąłem butelkę po piwie do ręki i lekko zakręciłem. Zatrzymała się na May.
-Pytanie czy wyzwanie? - zapytałem spokojny.
-Wyzwanie - powiedziała robiąc odważną minę.
-Nie mam pomysłu! - krzyknąłem bardzo zdenerwowany. Kurwa, czemu ona tak na mnie działa?..
-Idź na 5 minut w niebie z Ivanem! - krzyknął jakiś typ z tłumu ludzi.
May zrobiła się czerwona. Lekko zacisnęła nogi..
O mój boże..
Nagle dziewczyna wstała, podeszła do mnie i wzięła za rękę.
Poszliśmy do łazienki, ponieważ dom nie miał sypialni.
-Okey, jak to się robi? - zapytała bardzo szybko.
-To znaczy? - zaczęło się robić ciekawie. W końcu.
-Przecież wiesz dupku.. - powiedziała zawstydzona. Słodziak..
-W sensie uprawianie sexu? - powiedziałem pewny siebie. Nie ukrywam, że nie jestem prawiczkiem.
-Boże, nie musimy tego robić co nie? - zdenerwowała się.
-Masz wyzwanie, więc myślę, że jednak musimy - powiedziałem uśmiechnięty, coraz bardziej się do niej zbliżając.
May nic już nie mówiła, chyba po prostu się boi. Nie zrobię tego jeśli tego nie chce.
-Nie zrobię niczego bez twojego pozwolenia.
-No wiem, chyba nie jestem gotowa - trochę mnie to zasmuciło, ale co mogę zrobić? Bardzo ją lubię. Nie mogę.
Minęło 5 minut. Wyszliśmy z kibla udając, że do czegoś doszło.
***
Hej jak wam się podoba nowy rozdział?
CZYTASZ
Martwa Miłość.
Romance16 letnia May Smith z pozoru perfekcyjna dziewczyna, ma najlepsze oceny i jest kapitanką chirliderek. Każdy jest przekonany, że jej życie jest idealne, bo jest bogata i nie ma żadnych problemów, jednak jej życie nie jest takie proste jak wszyscy myś...